Lead najnowszego felietonu profesor Evy Thompson pt. Upokorzenie uniwersytetów zamieszczonego w Teologii Politycznej głosi: W Ameryce są dwa zawody, traktowane jak gdyby wykonujący je odznaczali się nieomylnością: lekarz i profesor. Pierwszy wciąż uważany jest za panaceum na choroby. Pozycja drugiego zaczyna się chwiać.
Gdyby ktoś zażądał szczegółów, można polecić Teologię polityczną. https://teologiapolityczna.pl/upokorzenie-uniwersytetow albo wcześniejszy nieco tekst J.M.Rokity
https://teologiapolityczna.pl/jan-rokita-syjonisci-czyli-sprzymierzency-uniwersytetu.
Ewentualnie książki.
Na przykład Michela Onfray Autodafe o sztuce unicestwiania książek albo, lepiej – Rozpieszczony umysł (G.Lukianoff, J.Haidt). Także, zauważone onegdaj w Piastowskiej Szaleństwo tłumów D.Murray’a.
W tych, i zapewne także wielu innych publikacjach, możemy przeczytać o tym, jak jedni profesorowie, nie zawsze świadomi odkryć innych profesorów, popadają w kłopoty prowadzące od nieporozumienia przez powszechne potępienie, aż do ustępowania z zajmowanych w uczelniach stanowisk wykładowców, dziekanów a nawet rektorów. Albo nawet przeprowadzek do ośrodków uniwersyteckich w innych miastach.
Zwykle pod naciskiem…
…studenckiej braci wojującej za pomocą i pod wpływem koncepcji profesorów z sąsiedniego uniwersytetu albo wydziału.
Te uniwersyteckie wynalazki…
Profesor Thompson w przywołanym felietonie zauważa: amerykańskie uniwersytety już od dawna nie zajmują się przekazywaniem mądrości pokoleń nowym pokoleniom (co robiły średniowieczne uczelnie), lecz skierowane są na wynajdywanie coraz to nowych rozwiązań technologicznych i pomysłów społecznych.
O te właśnie pomysły by tutaj chodziło.
Zacząć wolno od przypomnienia, jak tutejsi lokalni dziennikarze przywoływali w swoich portalach nazwiska legnickich parlamentarzystów PiS, którzy swoimi działaniami przykładali rękę do łamania (oczywiście, że kursywa oznacza tu dystansowanie się od znaczenia tego słowa) Konstytucji i odbierania praw Polakom.
Obywatelom.
Poza publicystami, przypomnijmy jeszcze – niektórzy z legniczan mogli być także świadkami publicznych zdarzeń, których organizatorzy (KOD) zamierzali bronić Konstytucji, łamiących ją – piętnować performatywnie lub wręcz skonstruować Konstytucję z desek (sic!).
To ostatnie…
…działo się pod teatrem – usiłowano wówczas, o prostoduszności – zwizualizować Konstytucję jako twór organiczny – wyrosłą z pragnień ludu choinkę. Na jej gałęziach widniały przez uczestników imprezy spisane a vista składniki konieczne Konstytucji.
Jednym z nich był wkurw (z wrodzonego miłosierdzia nie ujawni się tu autorki tej propozycji).
Zdarzyło mi się więc w związku z takimi wydarzeniami poprosić na łamach Piastowskiej jednego…
…z legnickich publicystów…
…notabene także obrońcy Konstytucji – o wykaz takich zagrożonych praw z przekonaniem jednak, dość silnym, że odpowiedź nie zostanie mi udzielona.
Istotnie, nie doczekałem się, co nie musiało być wcale dowodem, że zaproszony nie wiedział, co powiedzieć i nie potrafił wskazać takich praw. Może po prostu nie zauważył prośby albo nie uznał okoliczności za wartą podjęcia wymiany zdania. Tak przypuściłem.
Przypuszczenie miałem jednak jeszcze inne, zapasowe – że oto trudno byłoby wymienić takie prawa wskazane Konstytucją, które by miało zostać odebrane obywatelom, ot – tak.
To się nie dzieje chyba zbyt prosto.
O zasadach takich zmian mówi Artykuł 235. Rozdziału XII Konstytucji, a w nim siedem niełatwych do zrealizowania wymagań.
Nawet w minionym państwie PiS.
Skłaniałem się więc raczej ku temu awaryjnemu wyjaśnieniu, że mojemu zaproszeniu nie stało się zadość, ponieważ straszenie odbieraniem konstytucyjnych praw obywatelom w efekcie działalności posłów PiS z Legnicy (oraz innych) – wydało mi się polityczną propagandą, słabą gazeciarską gadaniną i straszeniem obywatela. Owszem skutecznym, ale i to pokazującym, jak łatwowierną częścią społeczeństwa są wyborcy zmowy słabeuszy, którzy aktualnie ekscytują się wendetą Donalda T. albo, może już trochę mniej – widokiem marszałkowskiej laski u boku Szymona H. (warto ich trochę schłodzić przypomnieniem, że ta laska jest – również rotacyjna jak i sam Szymon H. w aktualnej roli).
Pomiędzy alarmistycznymi…
…artykułami i krzykami obrońców Konstytucji a polityczną rzeczywistością związku dopatrzyć się nie było sposobu. Konstytucyjne prawa obywateli, nad których pogwałceniem załamywali ręce publicyści, przetrwały przecież nienaruszone okres rządów PiS. Choć niektórzy wcale tak nie uważali i pracowali wytrwale nad pogłębionym uświadomieniem płaczących nad Konstytucją.
Czy nie jest podobnie z pojęciami i ideami wytwarzanymi w uniwersytetach?
To znaczy – powstają koncepcje, pojęcia, idee, które mają dość unikalne znaczenia i nieostro wyłaniające się z rzeczywistości desygnaty, które promowane są potem, nagłaśniane i rozpowszechniane. Ale kiedy by trzeba wskazać gdzie to jest, kto to robi, jak się przejawia – to trzeba jakiegoś długiego profesorskiego dzielenia włosa na czworo albo i gęściej, żeby takie coś wykazać. Najlepiej w oparciu o zestaw odpowiednich źródeł, które dostarczają zawiadomień o zaistniałych lub tylko możliwościach zaistnienia takich oto fenomenów jak chilling effect, competitive authoritarianism, uneven playing field, hate speech, thug mobilization czy shaming through naming.
Źródła zaś odpowiednie to, zdawałoby się – raporty, ankiety, badania.
Ale okazuje się, że może też być to Gazeta Wyborcza, OKO.Press, Onet, Fundacja Batorego, Newsweek. Mogą to być także źródła osobowe: J. Żakowski, W. Sadurski, A. Applebaum, C. Michalski, D. Wielowieyska.
Takie to właśnie źródła…
…posłużyły profesorowi Adamowi Bodnarowi do uzasadnienia poglądu następującego: W latach 2015–2020, w wyniku różnych działań prawnych i politycznych, Polska przestała być demokracją, a wstąpiła na drogę w kierunku autorytaryzmu.
Teza ta została obroniona za pomocą zabiegu, który można nazwać: odwrócony Wyszyński (może być także перевернутый Вышинский albo inverted Wyszyński – do wyboru).
Może nie wszystkim znane jest powiedzenie przypisywane prokuratorowi generalnemu ZSRR i oskarżycielowi w procesach okresu wielkiego terroru Andriejowi Wyszyńskiemu: Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Co znaczy, że wobec niesprawiedliwości nikt się nie uchowa. Ale też można inaczej – właśnie na odwrót.
Nie – znaleźć paragraf na człowieka, lecz paragrafy ilustrować dogodnymi i właściwie skomentowanymi przykładami.
Tak zredagowany jest wspomniany tekst zatytułowany System polityczny Rzeczpospolitej Polskiej w świetle teorii konkurencyjnego autorytaryzmu. Tytuł jest ogólny i przez to trochę niejasny, ale zaraz w drugim jego akapicie wszystko staje się zrozumiałe. Profesor Bodnar zajmował się w nim okresem 2015 – 2020 – państwa PiS, które kontrolował jako Rzecznik Praw Obywatelskich VII kadencji.
Jasne? Jasne.
Wypowiedź zorganizowana…
…jest tak: najpierw jest podany przegląd katalogu zbrodni przeciw demokracji – świetnie nadają się do tego kryteria konkurencyjnego autorytaryzmu w koncepcji S.Levitsky’ego i L.Way’a promowanej przez prof.Bodnara – następnie przyporządkowanie im działań Zjednoczonej Prawicy z lat sprawowania przez nią władzy w latach 2015 – 2020.
Proste? Proste.
Wspomniany wykaz tytułów i nazwisk jest szczególny. Dowodów na zbrodnie ZP przeciw demokracji dostarczyły liberalne media kwestionujące demokratyczny mandat władzy (dwukrotnie wygrane wybory) i uporczywie przypisujące demokratyczność tamtoczesnej opozycji.
Oto skąd pochodzą przesłanki osądu Systemu politycznego Rzeczpospolitej Polskiej z lat 2015-2020 sformułowanego przez profesora Adama Bodnara.
Felieton nie jest dobrym formatem, aby demontować wszystkie perswazyjne triki tego wystąpienia, więc dla chętnych, którzy chcieliby sami posmakować całości tych profesorskich specjałów – adres:
https://www.academia.edu/44842170/System_polityczny_Rzeczpospolitej_Polskiej_w_świetle_teorii_konkurencyjnego_autorytaryzmu.
Uprzedźmy – 29 stron z przypisami.
Natomiast jako przykład patrzenia na rzeczywistość jednym tylko profesorskim okiem czyli osobliwego zastosowania dziwacznych uniwersyteckich wynalazków – próba opisu jednej zagrywki. Finałowej.
Za najważniejszy wskaźnik państwa osuwającego się w tak zwany autorytaryzm konkurencyjny Levitsky i Way – autorytety A. Bodnara, uznają nierówne pole gry (uneven playing field).
Jest to w istocie główny element teorii konkurencyjnego autorytaryzmu – pisze Bodnar i posługuje się przy omawianiu tego kryterium figurą analogii z piłką nożną: istotą jest wygranie meczu, kiedy na boisku pozostaje ośmiu zawodników, a przeciwnik ma ich komplet. Jednak nawet w takiej sytuacji zachodzi niepewność wyniku, a to właśnie odróżnia systemy demokratyczne od niedemokratycznych. Opozycja gra w swoistą podwójną grę – z jednej strony musi zaakceptować istniejące reguły gry, a – z drugiej strony – jednocześnie stara się wygrać, aby te reguły odwrócić.
Zwróćmy uwagę…
…na podkreślenie. Najpierw zauważmy, że w grze, jaką jest rzekomo polityka, nie istnieją zasady tak jasne i proste jak w futbolu. A w powszechnej praktyce ówczesnej demokratycznej opozycji zasady gry – to jakaś mutacja paradoksu o znaczeniu przenośnym. Ale o to mniejsza. Bodnar charakteryzuje w tym podkreśleniu opozycję jako gracza akceptującego reguły gry.
Ta metafora jednak nie ułatwia rozpoznania szczegółów rzeczywistej sytuacji. Jak to metafora.
Opozycja lat 2015-2020 (i dalszych) nie zaakceptowała istniejących rzekomo reguł gry.
Nie miała także czego odwracać.
Przeniesienie pola gry…
…do Brukseli, w istocie rozszerzenie go oraz użycie ponadnormatywnych zawodników (Parlamentu Europejskiego, komisarzy UE, międzynarodowych organizacji i mediów) to przykład gry zupełnie poza regułami. Jeśli ten zamach wciąż nazywa się grą, to nie jest to argumentacja na miarę profesora. Gdyby dodać do tej metafory jeszcze kwestię arbitrów sędziujących rozgrywki – to dopełni pojęcia rzetelności zastosowanej analogii – w efekcie mocy argumentacji profesora Bodnara.
Ale patrzmy dalej. Opozycja (…) stara się wygrać, aby te reguły odwrócić.
Kolejność w rzeczywistej rzeczywistości była jednak inna: opozycja odwróciła reguły, aby wygrać.
Wygrana demokratycznej opozycji była następstwem odrzucenia (odwrócenia) reguł, a nie odwrotnie.
To dosyć, aby wskazać wątpliwej jakości nakłaniania racje RPO o systemie politycznym RP.
Co dzieje się we wcześniejszych partiach tekstu, można sprawdzić na własne ryzyko.
Senat RP usłyszał nieco inną wersję tego tekstu w sprawozdaniu RPO złożonym 13 sierpnia 2020r.
https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/RPO-w-Senacie-o-stanie-praw-i-wolnosci-w-2020
I gdy Senatorowie PiS zadali po wystąpieniu Rzecznikowi kilka poważnych pytań, nie dostali właściwie odpowiedzi.
Natomiast usłyszeli między innymi: uważam się za sługę państwa.
Taka skromność. Retoryczna.
Adam Kowalczyk