Mamy wspaniałych, dobrych i gościnnych sąsiadów. To kraj za przysłowiową miedzą – Republika Białoruś. To nie jest moja pierwsza podróż i nie ostatnia… Tym razem coś mnie skusiło aby wybrać się tam przez Litwę, mocno tego żałuję…
Granicę z Litwą przekroczyłem gdzieś w okolicach miejscowości Sejny. Był późny wieczór. Przejechałem sporo kilometrów z zamiarem dotarcia do miasta Lida na Białorusi, drogą z północy czyli od strony Litwy.
Drogi litewskie…
… w miarę dobre, stacje benzynowe prawie jak w Polsce, ale …ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie? I wydarzyło się – zamknięta trasa (roboty drogowe). Na przejście graniczne z Białorusią, nawigacja wyprowadziła mnie kilka razy gdzieś w pole, później na drogę, którą pojeździłem kilka razy. Jedyny ratunek – wrocić do punktu wyjścia czyli do miasteczka Varena i poszukać informacji. Godzina 22:15 żadnej istoty na ulicach, stoję bezradnie i studiuję mapę. Zatrzymuje się samochód miejscowej policji. Prosze o pomoc, zaczynam rozmowę w języku rosyjskim. Policjant odpowiada mi, że nie rozumie rosyjskiego. Pytam po polsku odpowiada mi po polsku, że nie zna tego języka. Następnie coś tam tłumaczy swojemu partnerowi (po rosyjsku). W końcu mówi do mnie po litewsku, że nie wiedzą jak stąd wyjechać, sugerując aby udać się do Wilna i tam szukać pomocy, a to jakieś 70 km… Po wielu perypetiach zrezygnowany pojechałem do białoruskiego Grodna nadrzucając jakieś 250 km dodatkowo, aby tylko wyjechać z „Litwo ojczyzno ty moja…”
GRANICA BIAŁORUSKA…
… – ulga, jest godzina 3:00 nad ranem. Odprawa paszportowa i celna chyba tylko kilka minut. Uśmiechy, uśmiechy i życzliwość na powitanie. Żadnych szykan, łapówek, zbędnych pytań. Miasteczko Iwie odwiedzam już nie wiem który raz. Wita mnie o świcie biało-żółty kościółek nad malowniczym jeziorem. Właśnie wschodzi słońce. Ulice miasteczka wypełniają ludzie. Czekają na mnie PRZYJACIELE – rodzina Gorskich.
Całą noc…
… byli na czuwaniu. Zadaję sobie pytanie dlaczego Polacy nie odkrywają tego pięknego kraju. Wolą plaże Morza Środziemnego, a tutaj tyle możliwości i atrakcji turystycznych. Natura przeczysta, zieleń lasów i pól, błękit jezior i malownicze wioski po drodze. I ta dobroć, życzliwość każdej napotkanej istoty ludzkiej, której nie doświadczysz w żadnym innym miejscu. Białorusini kochają swój kraj. Są dumnym narodem i skromnym. Uprzejmości doświadczałem wszędzie. Nawet na drogach, gdzie kierowcy wpuszczali mnie w Mińsku z jednego pasa ruchu na drugi czy też pomagali w innych sytuacjach.
Życie…
… na Białorusi drogie, ale ceny odrobinę niższe jak w Polsce. Paliwo o połowę tańsze. Czyste hotele, pensjonaty. A to, że stoją jak Białoruś długa i szeroka pomniki Włodzimierza Ijicza to jak tlumaczą mi oni sami – TO HISTORIA. Jej zmieniać nie bedą, dbają o te pomniki. W programie mojej podroży jest jeszcze wyjazd do zamku w Nieświeżu, dawnej siedziby rodziny Radziwiłłów, obecnie objętego ochrona UNESCO obiektu światowej kultury. Wasyliszki w obwodzie grodzieńskim – tam urodził się Czesław Niemen. Dom rodzinny Czesława Wydrzyckiego – Niemena jest otwarty dla turystów.
Pozytywna energia
Tak się stało, że prosto z granicy wpadłem w objęcia jubilatki – Walentyny, która obchodzi własnie 50 urodziny. Nie ma piękniejszego przeżycia i nie da się uniknąć wzruszeń przy takich okazjach. Jak oni sie potrafią bawić, śmiać, całować, żartować i obdarzać pozytywną energią każdego obcego. Swój toast wygłosiłem w języku polskim, a później tańce, umiarkowanie alkohol i jedzenie. Byłem na wielu zagranicznych weselach, przyjęciach, rautach, ale to na Białorusi przerosło moje wyobrażenie. Świetna zabawa i wspaniała atmosfera. Warto odwiedzić naszych sąsiadów! Oni na nas czekają!
Bolesław Bednarz
Fot.Bolesław Bednarz
[foogallery id=”1086″]