SEN. W drodze do kanibali…

1
486

Jeszcze tak nie dawno w historii Ziemi tam gdzie teraz lecę – ze smaczkiem i bez popitki zjadano  chudych i grubszych Europejczyków, zwłaszcza hiszpańskich konkwistadorów i portugalskich członków  zakonu. Tak więc tych, którym zachciało się złota i bogactw tubylców z Haiti.

Właśnie siedzę już dwie godziny na czterech literach, aby to napisać przed skonsumowaniem mnie. Konsumpcji nie obawia się Matheus II zwany Szalonym Walkerem, który siedzi obok mnie jako, że swego czasu podbił Szkocję i jej manufaktury produkujące  Whisky.

W tej chwili…

…pod Lot-owskim Dreamliner-em Ocean Atlantycki a nad nim bezkres kosmosu. Wpatruje się w przestworza już od  dłuższego czasu.

Ooo larwa, coś nagle przykleiło się do mojego okienka na zewnątrz. Matheus II Szalony chwilę temu przysnął a ta przyklejona poczwara gapi się na mnie. Oczy zezowate, przenikliwe i czytam w nich: „No co grubasie, dobre żarło miałeś w tej economy klasie lotu? No tak, za mało przypraw… Nie martw się już przygotują ciebie na ucztę dla króla wioski, „PLAYA BACHIATTA RESORT”. Patrz mi głęboko w oczy, no jeszcze głębiej! nooooo, teraz dobrze, mów co widzisz…”

– Eeee tam nic szczególnego, – odpowiadam – jest rozpalone ognisko, siedzi jakiś grubas, grubszy ode mnie, chyba król i wokół ma… poczekaj niech policzę… oooo larwa 12 młodych dziewcząt, pilnowanych przez dwie stare kobiety,  no tak to chyba żony grubasa, nawet słyszę co mówi Jego Królewska Mość – patrzcie ino do góry dziewki moje, oto leci zapas żarcia na rok dla całego naszego plemienia.

Mówiąc to wskazał na  lotowski Boeing 747.

– Ojojojojoj! – radośnie zapiszczały dziewice i nie dziewice…

JKM przeszył na wylot wzrokiem całe nasze latające pudło, wypatrzył mnie.

– Ooo tego łysego grubaska to zostawcie na deser a reszta, takie niedożywiona. Ani chybi  są  z Polandii. Ich rozdajcie ludowi mojemu, bo przecież święta wyspy Hispanioli się zbliżają.

Widzę…

…w tej chwili, aż mnie zmroziło – jakiś olbrzymi kocioł. Wszystko stało się jasne – żarcia ma wystarczyć dla JKM, jego 12 żon plus dwóch starych strażniczek (szkolił je sam Chuck Norris) w Teksasie oraz dla straży przy bocznej. Pali się już pod kotłem a żony JKM chórem śpiewają „płonie ognisko w lesie…” itd. Pilnie muszę coś wymyślić zanim Boeing wyląduje. Poczwara przyklejona do okienka nadal jest, ale chyba zasypia, bo ziewnęła mocno pokazując zawartość mordeczki na całej objętości okna.

Chcąc ją walnąć w tę  mordę mocno uderzyłem w szybkę okna no i  jasna cholera. DEKOMPRESJA zaczęła ode mnie wyciągając mnie prosto w paszcze poczwary. a za mną Matheusa II zwanego Szalonym Walkerem i resztę pasażerów oraz  bagaże z półek. Morda oderwała się od Boeinga i poniosło ją w środek tego lasu gdzie płonie ognisko. Zaszkodził poczwarze Matheus II, bo w jego żyłach płynęła tylko whisky. Ta zaraza otworzyła mordę i odbiło się jej tak mocno, że wypadliśmy z whiskaczem Matim  prosto w objęcia strażniczek z Teksasu. Ponieważ whiskacz przystojny, zaczęły go namiętnie całować i ratować systemem  usta usta. Źle się to dla starych skończyło, upiły się…

Młode dopadły mnie…

…i zaczęły ze mnie zdzierać ubranie, no nieźle pomyślałem, jestem jeszcze atrakcyjny, ale że aż tak. Czar prysł gdy wsadziły mnie do kotła,  gołego, no nie całkiem, bo przepocone skarpetki zostały… Nawrzucały mi do wody  marchewek, wysypały sól, wrzuciły liście laurowe i mnóstwo innych jarzyn. Jedna z nich łyżką zaczerpnęła tej zupy i głośno krzyknęła.

–  Achhhh co za smak, mmm mmmmm, wszystkie sery Szwajcarii i Holandii w tej zupie, jeszcze tylko trzeba popieprzyć….

– Ja dopieprzę odezwał się JKM  – co mówiąc wsypał duża zawartość chili pepper. Zrobiło mi się gorąco, duża łycha drewniana była akurat w kotle złapałem się jej, wyjrzałem, JKM zajęty był swoimi żonkami, stare strażniczki z USA  leżały pokotem, tylko Matheus II  wypatrywał mnie a gdy zobaczył, że jestem w kotle pomógł wyjść no i daliśmy dyla. Larwa aaaa!

– Wkładka do zupy uciekła – zabrzmiał donośnie głos Jego Królewskiej Mości.- Łapać ich!!! Na szczęście las w którym płonęło to ognisko był gęsty i ciemny. Co się stało z pasażerami z Katowic, Wrocławia, Legnickiego Pola, Warszawy i Złotoryi, i czy biuro podróży RAINBOW  przetrwa  ten kryzys? Okazało się, że państewko JKM „PLAYA BACHIATTA RESORT” gościnnie przyjęło rozbitków z poczwary… Rum, piwo i inne alkohole i jedzenie okazały się oszałamiające. Młode Haitianki z młodymi z Legnicy i Miłkowic i jednym ze Szwajcarii zrywali banany, dziewczyny obierały je i karmiły swoich wybrańców… Nie grzeszyli jak na razie… Czas  nam mijał na hulankach i swawolach do momentu jak pokazały się na horyzoncie dwie trzeźwe już strażniczki Teksasu, straż przyboczna i JKM  w całej swej grubej okazałości.

Gdyby walczył…

…w japońskim SUMO  nie miałby przeciwników. Jechał na kadłubie jakiegoś wozu pancernego, zaprzężonego w 12 wołów, albo byków, to się jeszcze okaże co to za zaprzęg bo Mati II ma czerwone spodnie i buty…  Prorocze myśli to były, to nie woły… bowiem ujrzawszy Matiego, czerwonego od pasa w dół zaprzęg przyspieszył i żadne pprrr! nie pomogło, z rozpędem wpadły do stolicy playa i zatrzymały się na tamtejszej kuchni… na zawsze, czyli na wieki wieków…

A polsko-dominikańskie towarzystwo, tudzież inni tubylcy, świętowali dzień nowych turystów.

– Czy podać szanowne mu Panu jeszcze jedna buteleczkę wina? – obudził mnie głos niebiańsko ślicznej stewardessy…

– A gdzie MATHEUS II Walker? – zapytałem

– KTO?!

– A już nic, śnił mi się…

Bolesław Bednarz-Woyda

1 Komentarz

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię