Polemika: Przykro było Żurawiowi

0
816


Mam problem, gdy czytam (publicystyczne wynurzenia świadka wydarzenia i recenzenta Gazety Piastowskiej) Adama Kowalczyka – wyznał redaktor Grzegorz Żurawiński z jakiegoś zupełnie niezrozumiałego dla mnie powodu, bo zawsze staram się bardzo.

I dalej pisząc, wykazał niezbicie, że, istotnie – ma problem.

Wszystko zaczęło się od ogłoszenia, że w Kawiarence Obywatelskiej odbędzie się spotkanie poświęcone przeszłości Legnicy. Niektórzy nazywają ją – tę przeszłość Małą Moskwą, choć już po tym spotkaniu i spostrzeżeniu znajomego skłonny byłbym uznać, że Mała Moskwa to może bardziej stan umysłu.
Albo serca – jak kto woli.
Przywołując mój tekst z 10 listopada (Odpływają kawiarenki) redaktor Żurawiński zacytował refleksję dotyczącą remisji małomoskiewskiego tematu, którą spuentowałem felieton. Przedstawił ją jako przedwczesną i niewczesną ocenę czegoś, co jeszcze się nie wydarzyło, choć wcale nie oceniałem z góry czegoś, co jeszcze się nie stało, lecz stwierdziłem, że sprawa ma swoje okresy utajenia i nawroty, co jest przecież prawdą.
Dowody? Proszę: ostatnia Kawiarenka na ten właśnie temat, baner Galerii Sztuki w holu dworca PKP, promocja książki dr Grębeckiej w Galerii Sztuki wypełnionej na te okoliczność zdjęciami, konfietami, zeszytami do języka rosyjskiego, mundurami, filmami z Wilkiem i zającem itd., akcja rysowania komiksów, których tematem miał być wyjazd sołdatów z Legnicy przeprowadzona przez tęż Galerię pod kierownictwem sprowadzonego z Anglii artysty i tak dalej, i temu podobnie.
O imprezie 20 lat po, której inicjatorem był, według słów Jacka Głomba – pan Franciszek Grzywacz – już nie mówię.
Czyż nie jest to marsz śladami żołnierskich kamaszy?
A jeszcze łażenie po Lasku Złotoryjskim z kartką i ołówkiem, dopieszczanie legniczan rosyjskim romansem, kolejne publikacje o śladach Małej Moskwy. Ho, ho!
Czy nie jest więc dziwne zdziwienie redaktora Żurawińskiego, że o tak czytelnym, przetrawionym wielekroć – i zawsze w ten sam sposób temacie można w ciemno przypuszczać, wnioskować, mieć przeczucie, snuć przypuszczenie, zakładać, być zdania, że, miarkować, przewidywać, rozumować, suponować, spodziewać się, utrzymywać, twierdzić, myśleć, domyślać się, odnosić wrażenie, odgadywać i mniemać?
Prelegenci zachowali się w sam akurat tak, jak myślałem.
Też mi zagadka!
Teraz serio – co do
własnej narracji o defektach intelektualnych czworga opowiadaczy czyli mojej – podpisanego niżej – zdecydowanie protestuję! To właśnie jeden z problemów redaktora Żurawińskiego: że czyta coś czego nie napisałem, zaś nie widzi – napisanego. Żadnemu z prelegentów nie wytykałem defektów intelektualnych. Bynajmniej!
Wypraszam sobie stanowczo.
Z trzeciej strony redaktor Żurawiński potwierdza moją niemal odruchową nieufność i podejrzenie o niefortunnym i nieadekwatnym wprowadzeniu do tematu spotkania pojęć
wstydliwości i tożsamości – niewiele tam tego było. A samo sformułowanie, jak pisze redaktor – Mała Moskwa – wstydliwa historia czy element tożsamości miasta?” dobrano mało szczęśliwie. Czy legniczanie mają powody wstydzić się historii podzielonego miasta, na którą w latach 1945-1993 nie mieli wpływu? Może chodzi zatem wyłącznie o nazewniczą wstydliwość pojęcia MM, która stało się tytułem książki historycznej Wojciecha Konduszy i fabularnego filmu Waldemara Krzystka? Tyle, że o tym na kawiarnianym spotkaniu nie rozmawiano. Ani ze wstydem, ani z zachwytem. O tożsamości miasta, której MM miałaby być elementem, także nie.
Ja zaś napisałem tak:
Wstyd, tożsamość? Coś napomknięto (Mała Moskwa – sentymenty i pierogi, GPiast. 26 listopada).
I tu się zgadzamy. W czym więc problem?
Podobnie z puentą tekstu trzeciego. Wcale nie deklarowałem niczego, natomiast stwierdziłem, że
usuwanie resztek sowieckiej okupacji – jak można to było zobaczyć i usłyszeć – musi być prowadzone dalej (O Małej Moskwie raz jeszcze, GPiast.28 listopada).
Podtrzymuję to musi, ale nie napisałem o usuwaniu czegokolwiek z umysłów organizatorów i prelegentów dyskusyjnego mityngu w Kawiarence Obywatelskiej. Te nienapisane słowa wpycha mi w tekst redaktor Żurawiński; ja się do nich nie przyznaję – łatwo zresztą sprawdzić.
Pojawia się w wyznaniu redaktora Żurawińskiego jeszcze słowo
insynuacja (insynuacyjna publicystyka i insynuacyjne pytanie), które zazwyczaj kojarzy się źle i ma się tak z moimi tekstami kojarzyć. Insynuacyjne znaczy niezgodne z prawdą przypisywanie lub wmawianie komuś pewnych postępków, myśli bądź intencji.
Więc odpowiem: i
nsynuacją jest, że przypisałem w swoich tekstach komukolwiek cokolwiek niezgodnego z prawdą.
Tego także sobie wypraszam!
Sugestia, jakobym postępował nieetycznie jest słaba, panie redaktorze.
Obsmarować kogoś – do tego trzeba mieć to coś, czego mi brak. Zdecydowanie.
Początek
żurawińskiego tekstu też jest zagadkowy i dziwaczny: Czy możliwa jest polemika z kimś, kto boksuje się wyłącznie z własnymi wyobrażeniami i imaginacjami?
Które ze stwierdzeń w moich tekstach są wytworem wyobrażeń – nie wiem. Wyimki z wypowiedzi pana Morawca (całości streścić nie sposób)? Streszczenie wypowiedzi pana Grzywacza? Czy wyobraziłem sobie obiekcje doktor Grębeckiej wobec pojęcia kolonializmu albo zasadności użycia zwrotu Rosyjscy żołnierze? Publikowany w @kcie Konrad Pruszyński zauważył to samo.
Czy posłużyłem się, jak pisze redaktor Żurawiński –
insynuacją, przytaczając jego wypowiedzi o działaniach prawicy w ramach URSO?
Ja także odpowiedzi pozostawiam świadkom wydarzenia.

W końcu – czy nie jest już możliwe w tej oazie wolności, jaką jest THM odmówić udziału w publicznej debacie mimo zaproszenia? Czyżby nie było innych jeszcze zaproszonych, którzy także odmówili?
Tu przyznam redaktorowi Żurawińskiemu – tak, nie musiałem tego słuchać, bo przypuszczałem,
zanim rozmowa się rozpoczęła. To było łatwe – domniemać, o czym nadmieniłem wyżej. Postanowiłem jednak przyjść, posłuchać, zobaczyć, bo – a nuż? Jak mawiał pewien chirurg.
Przyszedłem, przekonałem się, napisałem.

A reszta – to już nie mój problem.

Adam Kowalczyk

P.S.

I trzeba, już całkiem na ostatek – rozróżnić – co felieton, a co sprawozdanie.

Tak.

A.K.

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię