CETA, to nie jest przede wszystkim umowa o wolnym handlu, ale traktat, który umacnia neokolonialny charakter polskiej gospodarki. Polsce potrzeba programu wyjścia z neokolonialnej gospodarki i budowy własnej podmiotowości w wymiarze ekonomicznym.
Niestety. Poza koncepcjami „unarodowienia” banków, co oznacza nie akcję wsparcia dla polskich instytucji finansowych, ale przepłacanie za instytucje, których zachodni kapitał chcę się pozbyć, program rządowy nie daje szans na budowę podmiotowości gospodarczej. Podobnie jak w Planie Balcerowicza, polskie państwo nadal współfinansuje inwestycje zagraniczne, a rodzimym przedsiębiorcom planuje się podniesienie podatków. To droga do nikąd.
CETA, podobnie jak TTIP, nie tylko uderzy w polskie rolnictwo, ale poprzez mechanizm arbitrażowy uniemożliwi suwerenną politykę gospodarczą, bowiem każda ustawa w zakresie polityki społeczno-gospodarczej może być zaskarżona przez międzynarodowy trybunał arbitrażowy, który będzie decydował o kształcie polskiej polityki gospodarczej. To jest kapitulacja z suwerenności gospodarczej i nie pomogą tu żadne „patriotyczne” opowiadania wicepremiera Morawieckiego o budowaniu polskiego kapitału. Obie te umowy mają bowiem na celu utrzymanie peryferyjnego charakteru naszej gospodarki z dominującą rolą kapitału zagranicznego. Doświadczenia WTO pokazują, że nie zdarzył się żaden przypadek, by amerykańska korporacja przegrała spór wytoczony przed arbitrażem tej organizacji. Polska w sporze arbitrażowym w sprawie PZU przegrała i musiała wypłacić 2 mld odszkodowania.
Polsce potrzebny jest program przezwyciężenia neokolonialnego charakteru polskiej gospodarki budowa rodzimej przedsiębiorczości, program patriotyzmu gospodarczego, a nie kontynuacji Planu Balcerowicza. Ratyfikacja CETA, która jest tylko przygotowaniem do ratyfikacji TTIP, to tylko utrwalenie naszego podrzędnego miejsca w światowej ekonomii i umocnienie barier utrudniających przezwyciężenie tej peryferyjności. To nałożenie blokady, która utrudni rozwój gospodarczy, budowę dobrobytu i stworzenie takiego potencjału gospodarczego, który umożliwi państwu polskiemu podmiotową rolę w naszej części kontynentu. To po traktacie lizbońskim, który zredukował pozycję Polski w strukturach decyzyjnych Unii Europejskiej, kolejne kroki prowadzące do wyprzedaży polskiej suwerenności.
Marian Piłka