Prawo naturalne, bambinizm i stereotypy

0
389

Z Krzysztofem Strynkowskim z Raczkowej, znanym przyrodnikiem  z ekologiem, rozmawia Marek Szpyra.

  • Czy ludzie kochający zwierzęta to dobrzy ludzie?

Usłyszałem kiedyś opinię: „pan jest dobrym człowiekiem, bo kocha pan zwierzęta”. Może to i prawda, chociaż historycy twierdzą, że Hitler też kochał zwierzęta, zwłaszcza psy, a nie znam nikogo, kto by twierdził, że był to dobry człowiek. W łeb chyba bierze stereotypowe rozumienie, często powtarzanego powiedzonka, że nasz stosunek do zwierząt jest miarą człowieczeństwa. Z kochaniem zwierząt jest jak z każdym kochaniem. Zła miłość krzywdzi bardziej niż jej brak, a „dobrymi chęciami jest wybrukowana droga do piekieł”. Jednym z fundamentalnych błędów „zwierzolubów” jest przykładanie ludzkiej miary do oceniania potrzeb i zachowania zwierząt.

– Czyli….?

– Zjawisko jest tak powszechne, że doczekało się swojej nazwy: „bambinizm”. Bambiniści nie przyjmują do wiadomości, że przyroda rządzi się wyłącznie dwoma, twardymi prawami: przetrwać jako osobnik i przetrwać jako gatunek. U podstaw wszystkich zachowań zwierząt leżą tylko te dwa cele a ich osiągnięcie zapewnia jedna z reguł: albo ty zjesz, albo będziesz zjedzony. Ciekawą zależność opisał dr Kruszewicz w jednej ze swoich książek. Stwierdził, że im człowiek dalej mieszka od centrum dużego miasta, tym lepiej rozumie prawa przyrody. Teraz o przykładach złej miłości: Dokarmianie dzików w mieście. Pierwsze informacje sprzed wielu lat dotyczyły dokarmiania z balkonów, bodajże w Sopocie. Potem tych informacji było coraz więcej. Dokarmialiśmy je, bo przecież kochamy zwierzęta. Gwarantuję jednak, że prędzej czy później skończy się to tragicznie dla tak oswajanych zwierząt. Stracą wrodzony strach przed człowiekiem, który zawsze gwarantował im trzymanie się na odpowiedni dystans. Stracą umiejętność zdobywania pokarmu w lesie. Zaczną być niebezpieczne domagając się od człowieka łatwej porcji jedzenia. W konsekwencji ktoś kiedyś będzie musiał podjąć decyzję o ich wyeliminowaniu z miasta. Naiwnością jest mieć nadzieję, że wystarczy je odłowić i wywieźć do lasu. Tam albo będą głodować albo, co jest bardziej prawdopodobne, wrócą do ludzi. Jeśli wrócą, to co pozostanie zrobić?

– Nie tak dawno temu „ekolodzy” i ludzie kochający zwierzęta protestowali mocno przeciwko wykorzystywaniu koni w transporcie do Morskiego Oka….

–  Tak, ale nie protestowali przeciwko nadmiernej ich eksploatacji, tylko przeciwko jakiejkolwiek pracy tych koni. Coraz częściej słyszę też, że jeździectwo jest męczeniem zwierząt. Takie poglądy prezentują przede wszystkim ludzie mieszkający blisko centrów dużych miast, o których wspominał dr. Kruszewicz. Hodowcy koni i jeźdźcy czują, że konie lubią współpracować z człowiekiem. Tu też działają wyłącznie prawa przyrody. Zwierzę stadne wie, że przy takim przewodniku może czuć się bezpiecznie, a reguły rządzące stadem jasno określają, że przywódca dowodzi. Problem może się pojawić jedynie kiedy koń dojdzie do wniosku, że przywódca jest za słaby, żeby być przywódcą, albo koń nie będzie wiedział czego chce człowiek. Jeżeli hierarchia jest ustalona i jasna, to reszta jest zgodna z naturą konia. Mam jednak pytanie co się stanie z końmi spod Morskiego Oka kiedy zabronimy im pracować? Prawdopodobnie Włosi są ciągle zainteresowani koniną z Polski.

– Ale człowiek  może „korzystać” także w  ten sposób z dobrodziejstw przyrody?

  • Skoro wspomniałem wcześniej o jednej z podstawowych reguł rządzących przyrodą: zjedz, albo będziesz zjedzony, to czas, żeby wspomnieć o wędkarstwie i łowiectwie. To, że człowiek jako jedyny gatunek na świecie wymyka się tej regule nie znaczy, że współistniejąc ze światem dzikiej przyrody nie powinien jej szanować. Czerpanie z zasobów przyrody jest naturalnym prawem każdej żyjącej istoty. Jest jeszcze jeden niezmiernie ważny element łowiectwa, zwłaszcza w stosunku do zwierząt mogących być niebezpieczne dla człowieka, takich jak wspomniany wyżej dzik, czy np. wilk. Zdaniem wielu „ekologów” człowiek jest największym złem, jakie spotkało naszą planetę. Polowanie uczy zwierzęta lęku przed człowiekiem. Zapytam więc, czy utrzymywaniu w dzikich zwierzętach strachu przed tym „największym złem” nie jest przypadkiem w interesie dzikich współmieszkańców Ziemi?
  • Dziękuję za rozmowę.

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię