Polityka po legnicku

0
502

Wzruszył mnie końcowy epizod ostatniej sesji Rady Miejskiej Legnicy, kiedy to dyskutowano o skardze na nienależyte wykonywanie zadań oraz naruszenie praworządności Prezydenta Legnicy, jaką złożył Marszałek Województwa Radzie Miejskiej Legnicy 25 lipca 2023 roku.

 


To kawał pisma – 26 stron w pedeefie. A podpisów przy tym, a pieczątek, odwołań do ustaw, uchwał. Moc! Czyli dużo, bo jeśli idzie o moc czyli siłę, to jakoś województwo z zapowiadanym od dawna pozwem grzebie się. Mocno. Bohater rzeczonego epizodu sesji próbował nawet sugestii, że to Prezydent powinien iść do sądu. Ale argumentacja była wątła.

Więc utknęli trochę radni po wniosku radnego przewodniczącego Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Macieja Kupaja z PO, który postawił Radzie alternatywę: albo rozwiązanie prawne (nazwał je merytorycznym), które oprze się na opinii biegłego, albo głosowanie, które, niestety – musi okazać się politycznym: sobie politycznie będziemy decydować.
W tym prawnym (merytorycznym) wariancie projektował radny Maciej Kupaj powołanie eksperta niezależnego – profesora z Uniwersytetu Wrocławskiego, którego kompetencje będą z pewnością górowały nad kompetencjami któregokolwiek radnego (Swoim nazwiskiem będzie gwarantował, że ta opinia będzie niezależna – dokładnie cytujemy radnego). Oczywiście, także nad kompetencjami radcy prawnego Ratusza legnickiego, bo opinii radcy marszałka nie ma. A nawet gdyby była, to i tak radcy prawni jako nie-profesorowie, jak i sami radni, jak można rozumieć wnioskującego radnego –
w ogóle nie nadają się do takich sytuacji.
Zapewne marszałek i prezydent trzymają swoich radców prawnych w swoich kancelariach tylko dla ozdoby. Cóż bowiem mogliby powiedzieć, skoro nie są profesorami? Profesorowie – to co innego.
Na przykład profesor Hartman, wykładowca uniwersytetu latającego z Ratuszowej albo, z innej mańki – profesor Joanna Senyszyn – zaciekła wrogini Żołnierzy Wyklętych lub profesor Jerzy Bralczyk, który dość nagle odkrył (tak z okazji ustalenia przez siły rodzimego postempu, jakim to wstrętnym słowem jest polski rzeczownik Murzyn), jak przemocowy, rasistowski i wsteczny jest bohater „W pustyni i w puszczy”. Przywołani powyżej akurat nie są od prawa, ale też mówi się o nich jako takich, których nazwiska będą gwarantować … itd.
Ile głosowań musiałaby Rada przejść, zanim ustaliłaby, którego z profesorów powołać do niepolitycznego rozstrzygnięcia ewentualnej sprawy: marszałek vs. prezydent?
Nie wiadomo.
W wersji soft przedłożona alternatywa brzmiała: Albo będzie dobrze (merytorycznie), albo tanio (politycznie).
Inne rozwiązanie: polityczne czyli niemerytoryczne.
Kiedy radny przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji przedstawiał tę alternatywę, wyraźnym było, że wariant polityczny – czyli zwykłe głosowanie Rady (politologów, elektryków lekarzy) – może wzbudzić podejrzenia (niemerytoryczne!) – i jest z góry skazane na powszechną dezaprobatę, niemiarodajność, nieadekwatność.
Polityczne jest be, jednym słowem. Politycznym się brzydzimy, polityki w sprawie teatru używać nie trzeba. Nie wolno. Nie należy. A kto by chciał politycznie, jako zwykły radny, co na prawie się nie zna (politolog, elektryk, lekarz) – postąpi niemerytorycznie. Czyli niedobrze.
No, tak jakoś wychodziło, że polityka jest radnemu Maciejowi Kupajowi (politolog) w tej sprawie obca. I niepotrzebna.
Skąd jednak Maciej Kupaj do Rady przyszedł? Czy nie polityczne siły go na listy wzięły aby?
Nie polityczne siły sam wspiera ideowo, nie polityczne interesy wyborców swoich reprezentować ma
i polityczne decyzje podejmować w Radzie?
Usiłowanie nacisku na Radę, że polityczną decyzję podejmie, to zupełnie niezrozumiałe postępowanie polityka, który udaje, że polityką się nie para. Z politykami co najwyżej kawy popija w Ratuszowej lub herbatki przy ulicy Mickiewicza w siedzibie politycznej partii, której barwy jednak reprezentuje i idee realizować usiłuje.
Ostatecznie pomysł radnego Macieja Kupaja upadł i Rada biegłego profesora z Wrocławia nie powoła – niech to zrobi sobie sąd, jeśli w ogóle wpłynie pozew.
I dobrze.
Lecz to w pamięci miejmy, przed wyborami, jak znalazł, że są politycy twierdzący, że polityki nie robią. Dziwić się bardzo nie należy, kiedy przypomnimy sobie hasła kampanii wyborczej Donalda Tuska z 2010 roku.
Pamiętamy? No to przypomnijmy sobie.
To brzmiało trochę jak litania:
Nie róbmy polityki. Budujmy szkoły.
Nie róbmy polityki. Budujmy mosty.
Nie róbmy polityki. Budujmy boiska.
Nie róbmy polityki. Budujmy Polskę.
I ten głos radnego Macieja Kupaja, żeby polityki nie używać w sprawie teatru, też by się nadał:
Nie róbmy polityki. Ratujmy teatr.
Prawda, że pasuje?
Zdaje się, że chodzi nie o to jednak, że radny, który do Rady politycznie całkiem się dostał, nie chce być uważany za polityka, lecz usiłuje używa

pojęcia polityka jak bejzbola – do ogłuszania przeciwników. Politycznych.
Zauważmy przy okazji, że hasła Nie róbmy polityki… w różnych wariantach – wrzeszczały w polskich miastach i wsiach z płotów, ścian i bilbordów w czasie, gdy mostów, dróg, szkół i Polski w końcu – i tak nie budowano – z wyjątkiem boisk. Ale politykę robiono. I to jak!
Znaleziono dla jej charakteru adekwatną nazwę: Reset.
Zastanawiające (?), że dotąd żaden z wyemitowanych odcinków Resetu nie został skontrowany jakąś chytrą platformerską ripostą. Taką z odwracaniem (ew. wykręcaniem) kota ogonem.
Jakby panowie Cenckiewicz z Rachoniem do niczego nie doszli, niczego nie ujawnili, nikogo nie wskazali. Jakby mówili o niczym.
Zwolennicy PO bardzo milczą na temat Resetu. Na temat niezbudowanych mostów i szkół także zresztą. Likwidowanych posterunków policji, jednostek wojskowych oraz innych nieciekawych sprawach – również.
Zwłaszcza Donald Tusk już nie tak uśmiechnięty jak na bilbordach z hasłem Nie róbmy polityki.
Gdy więc w Ratuszu legnickim radni Platformy Obywatelskiej – i wyłącznie oni – wzywają do niestosowania politycznych rozwiązań w sprawie teatru – coś pewnie szykuje się w tle.
Sam dyrektor teatru w Legnicy dawno już pojął, że od polityczności we własnej robocie nie chce uciekać i nie udaje, że jest i on sam, i jego teatr od polityki jakoś odległy. Stawia sprawę jasno, co ostatnio w Piastowskiej zostało przytoczone. Jakie z tego powodu teatr i wszyscy w nim pracujący przeżywają napięcia – to zapewne jest tylko im wiadome, ale też wiadome być im musiało, na co decydują się, tworząc taką właśnie, a nie inną Drużynę Modrzejewskiej.

Podczas sesji Rady Miejskiej w Legnicy radni PO usiłują fuka

na podejmowanie politycznych rozwiązań w sprawach dotyczących miasta, obywateli i pieniędzy.
Czyli – politycznych. Dziwne.

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię