Elżbieta Vine (Balkiewicz), rodowita legniczanka i absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy, jedna z finalistek internetowego plebiscytu „Polka Roku w UK” opowiada o życiu i pracy w Londynie, problemach z jakimi borykają się polscy emigranci oraz o pracy w założonej przez siebie Fundacji Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii (Help for Poles). Choć tytułu „Polki Roku w UK” nie uzyskała jest kobietą pełną pasji, motywacji do działania, energii i żywiołowości, którą zaraża innych. Dzięki wrodzonej wrażliwości społecznej i aktywności zgromadziła wokół siebie ponad 50 wolontariuszy i pomogła blisko 160 Polakom oraz ich rodzinom, żyjącym w Anglii, uporać się z najtrudniejszymi problemami: bezdomnością, przemocą domową, eksmisją, chorobą, utratą pracy i zasiłków. Z Elżbietą Vine rozmawia Przemysław Kulon.
Co zadecydowało o tym, że postanowiłaś wyjechać do Wielkiej Brytanii?
– Z Polski wyjechałam zaraz po studiach, w 2007 roku. W Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. Witelona w Legnicy równocześnie studiowałam dwa kierunki – Politologię i Służby socjalne. Chciałam zarobić trochę pieniędzy, by po wakacjach wrócić z powrotem do kraju i kształcić się dalej. Wyszło inaczej. Zostałam na wyspach. Tam też skończyłam kolejne studia – zarządzanie rozwojem społecznym, zaczęłam pracować w kilku różnych, brytyjskich organizacjach charytatywnych. I tak minęło już… 6 lat.
Skąd wzięła się w Tobie potrzeba pomagania innym?
– Na studiach założyłam Koło Przyjaciół Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dobrze o tym wiesz bo pomagałeś mi w jego organizacji. Już wtedy działam na rzecz ochrony praw człowieka. Zajmowałam się między innymi naruszaniem i łamaniem praw człowieka w Tybecie – o tym też była moja praca licencjacka. Z tą aktywnością, wyniesioną z okresu studiów oraz przeświadczeniem, że chcę pracować wyłącznie dla organizacji charytatywnych, przyjechałam do Anglii. Jako, że jestem pracownikiem socjalnym z wykształcenia zaczęłam się udzielać w wolontariacie. Wkrótce zawodowo zaczęłam się realizować, pracując w sektorze społecznym. Tą potrzebę pomagania innym czułam w sobie od zawsze. I kiedy przyjechałam do Wielkiej Brytanii skupiłam się na rodakach. Teraz zajmuję się zdobywaniem funduszy dla jednego z hospicjów. Dodatkowo prowadzę organizację, którą założyłam w zeszłym roku – Fundację Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii. Działanie na rzecz innych to jest moje życie, moja pasja. Niektórzy zresztą mówią, że traktuję Fundację jak własne dziecko.
Fundacja, jak wspomniałaś działa ponad rok. Jest zatem stosunkowo młoda. Co stawiacie sobie za cel?
– Fundacja Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii to organizacja charytatywna, wspierająca Polaków mieszkających na terenie Wielkiej Brytanii. Naszym priorytetem jest przede wszystkim pomoc polskim emigrantom i ich rodzinom, którzy z różnych przyczyn znaleźli się w ubóstwie, niedoli i chorobie. Naszym zadaniem jest polepszenie ich warunków socjalno-bytowych i zdrowotnych. Wielu z nich egzystuje w tragicznych warunkach, które zagrażają ich zdrowiu a nawet życiu. Ci ludzie potrzebują pilnej pomocy, której wielu nie otrzymuje
Macie już jakieś osiągnięcia?
– Kiedy Fundacja się tworzyła, codziennie otrzymywaliśmy kilkadziesiąt wezwań o pomoc. W ciągu dziewięciu miesięcy, od powstania, pomogliśmy blisko 160 Polakom oraz ich rodzinom. Można to potraktować w kategoriach sukcesu, ale nie o statystyki nam chodzi, tylko o zapewnienie realnej pomocy a na nią z kolei potrzebne są środki finansowe. Staramy się pomagać we wszystkim, w znalezieniu mieszkania, pracy, załatwieniu codziennych spraw w instytucjach publicznych czy bankach.
Z jakimi problemami najczęściej borykają się Polacy na wyspach ?
– Moim zdaniem jednym z największych problemów Polonii jest bezdomność spowodowana brakiem pracy, a często brakiem informacji o prawach jakie im przysługują. Nie bez winy jest niechęć do pomocy brytyjskich urzędów państwowych. Wielu z tych, którzy zgłosili się do nas o pomoc mówiło, że odmówiono im podstawowych świadczeń socjalnych, do których mają legalne prawo. W ogóle ciężko dostać jakąkolwiek pomoc. Trzeba spełnić szereg wymagań a przy obecnie zaostrzonej polityce imigracyjnej, urzędy na każdym kroku starają się udowodnić, że coś się komuś nie należy. Aby dostać lokal socjalny, w tej chwili trzeba mieszkać minimum 5 lat. I mieć pobyt stały. Większość nowo przyjeżdżających Polaków tego nie ma. Podobnie jest z pracą. Bez znajomości języka, pracy się nie dostanie. Problemem naszych rodaków w Wielkiej Brytanii są też nadchodzące zmiany ustawodawcze, które zaostrzą przepisy imigracyjne. Chcę poruszyć jeszcze jedną istotną kwestię. Otóż często, Polacy przyjeżdżający do Anglii nie mają żadnego planu – brak im znajomości języka, mieszkania, pracy, pieniędzy… Liczą, że może jakoś się uda. Kiedy się nie udaje to zaczynają się problemy.
Mówiąc o Fundacji, cały czas zwracasz uwagę na fakt, że sami potrzebujecie pomocy?
– Tak, pracy jest bardzo dużo. Naszym celem jest dotarcie z pomocą do Polaków, którzy mieszkają w różnych zakątkach kraju, a zwłaszcza tam, gdzie tej pomocy nie ma. Z powodu bardzo dużego zapotrzebowania na pomoc Fundacji, pilnie szukamy wolontariuszy – ludzi z różnymi umiejętnościami. Fundacja Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii poszukuje między innymi pedagogów, pracowników socjalnych, psychologów, mediatorów rodzinnych, terapeutów, doradców finansowych, prawników, tłumaczy. Znajomość języka angielskiego nie jest konieczna. Fundacja zapewnia szkolenia do pracy w konkretnym obszarze.
Ostatnio gościłaś w polskim Senacie? Myślisz, że Twoje wystąpienie zwróciło uwagę na problemy Polaków w Wielkiej Brytanii?
– Podczas konferencji zorganizowanej przez Wicemarszałek Sejmu RP Wandę Nowicką mówiłam o trudnej sytuacji Polaków na wyspach, o zmianach w polityce Wielkiej Brytanii, które dodatkowo powoduję trudności w dostępie do podstawowej pomocy społecznej i opieki zdrowotnej. Wezwałam też polski rząd do podjęcia stosownych działań, aby przygotować się na konsekwencje zmian ustawowych w Wielkiej Brytanii. Oprócz mnie głos w tej sprawie zabrała Ewa Sadowska z Fundacji Pomocy Wzajemnej Barka UK (Londyn). Mam nadzieję, że wskazując na konkretne problemy o jakich mówiłyśmy w Senacie wypracowane zostaną w przyszłości rozwiązania, które pomogą naszym rodakom i rodaczkom mieszkającym w Wielkiej Brytanii.
Oprócz pomocy Polakom, z której uczyniłaś swoją życiową pasję, a nawet misję znajdujesz czas dla Siebie?
– Czasami śpię po 4 godziny na dobę, dlatego że mojej Fundacji jestem poświęcona w stu procentach. Zawsze się staram by też odrobinę tego czasu jaki mi pozostaje oddać rodzinie. Wychowuję synka, spędzam z nim jak najwięcej czasu. Jednak pewne obowiązki, jak prowadzenie domu – sprzątanie, czy zakupy – przejął mój mąż. Moim ulubionym zajęciem jest też gra w szachy. Dodatkowo jako Przewodniczącą Thurrock Eastern European Community Group, prowadzę darmowe zajęcia z angielskiego.
Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego w dalszej pracy.
– Dziękuje.
Elżbieta Vine (Balkiewicz) jako studentka Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. Witelona w Legnicy wykazywała się zaangażowaniem i działalnością społeczną między innymi poprzez zorganizowanie akcji zbierania podpisów pod petycją skierowaną do Prezydenta Chin wzywającej do zakończenia nielegalnej okupacji Tybetu. Jako inicjatorka powstania Koła Naukowego Przyjaciół ONZ propagowała ideę Narodów Zjednoczonych i przybliżała problematykę współczesnych stosunków międzynarodowych w środowisku studenckim. Była trzykrotną Mistrzynią Polski juniorów w szachach. Była jedną z dziesięciu Polek kandydujących do tytułu Polka Roku w UK. Rekomendowana przez konsulaty i Ambasadę RP. Za swoją pracę na rzecz Polaków w Wielkiej Brytanii otrzymała specjalne wyróżnienie od Wicemarszałek Sejmu RP Wandy Nowickiej.
Osoby zainteresowane Fundacją Pomocy Polakom w Wielkiej Brytanii (Help for Poles) – współpracą i pracą na zasadzie wolontariatu – zapraszamy do odwiedzenia strony http://www.helpforpoles.org bądź kontaktu na adres e-mail wolontariat@helpforpoles.org.
Rozmawiał Przemysław Kulon
Fot. Zbigniew Gol i archiwum prywatne
Mądre słowa. No i w sumie temat dość na czasie.