Czy to Oran Camusa czy Moskwa Bułhakowa czy samotnia na Marmurowych skałach Jüngera – wszędzie może pojawić się to nieoczekiwane i zepsuć codzienny rytm życia. Na zawsze lub na jakiś czas. Ważne, by stanąć w potrzebie wówczas i nie poddać się gorączce, a tym bardziej nie jątrzyć wygłaszaniem komentarzy, które zanim zwietrzeją, niepotrzebnie psują ludziom w głowach.
Prężnym ośrodkiem takich wystąpień jest, niestety – teatr legnicki i związani z nim gorliwcy.
Wirusem w teatr – czytam i rozumiem, że sugeruje się, iż ktoś wykonuje celową i wrażą robotę. Ktoś, komu wirus jest posłuszny, ktoś, kto potrafi nim zarządzać. Nie da się tej frazy inaczej pojąć. Tym Kimś ma być rząd i dolnośląski wojewoda, jak wynika z dalszego ciągu.
Deklarowanie braku zaufania do rządu i nazywanie jego działań bezprawiem mogłoby się wydać dopuszczalną prywatnością poglądów, ale przecież nie po to istnieje FB, żeby na nim uprawiać prywatność.
Dlaczego w moim kraju wykonuje się tak mało testów? – postawiono pytanie. I udzielono oczywistej odpowiedzi: Najpewniej ich nie zakupiono w porę i nie ma rezerw. Czy mogłaby być inna?
Zaufanie do władzy dziedziczymy najwyraźniej w genach – sugerując jego całkowity zanik, powiada prywatnie monologujący publicysta. Ten sam, który ani przez chwilę nie odmawiał go w latach rządów PO/PSL i wykazywał ślepe posłuszeństwo ówczesnej władzy. Widać różne są genotypy. Tylko po co się z tym obnosić?
Ciekawe, kiedy w komentarzach na FB pojawią się obawy, że władza wykorzysta wirusa do wprowadzenia zamordystycznego stanu wyjątkowego, aby wprowadzić wieczystą dyktaturę?
Inna, nużąca i trochę nudna melodia – dotyczy kościoła. Wiadomo, że legnicki teatr, choć jest najbliższym sąsiadem katedry, jest wobec niej bardzo wojowniczy (dziwne, że nie słychać o skargach na dzwony i melodie karylionów). W chórze, w związku z wirusem i następstwami znajdujemy sporo postaci, które mocno boli, że teatr zamknięto, a kościołów nie. To wyraźnie niesprawiedliwe. Albo – albo! Kościoły powinny być zamknięte, a nie otwarte i na dodatek gotowe na większą ilość mszy. Albo, dla sprawiedliwości – nie powinno się zamykać teatrów! I do końca nie wiadomo, czy bardziej te żale powodowane są trudną sytuacją teatru, czy łatwością w dostępie wiernych do kościoła. Czy też może troską o zdrowie i bezpieczeństwo ludzi?
Sprawa wydaje się szersza. Bowiem takie rozczarowanie, jak teraz rządem, wojewodą i episkopatem, ogłoszono w teatrze już kilkakrotnie: kibicami, narodowcami. Byłem nawet świadkiem, jak Tadeusz Słobodzianek rozczarował się widownią tak bardzo, że bezceremonialnie obraził uczestnika dyskusji w Caffe Modjeska po Naszej klasie w 2012 roku.
Wydawać by się mogło, że teatrowi nie opłaca się tak iść na udry z ludnością. Ale nieoczekiwanie też takie sytuacje dają okazję do sprawdzianu i niekiedy ujawnia się, jacy jesteśmy rzeczywiście. Latem pracownik teatru ds. społecznych popisuje się koszulką z konsonantami maskującymi rynsztokowe wezwanie wobec PiS, teraz uchodząca za legnickiego luminarza prywatnie na FB całkiem bez trzymanki jedzie po ich tv. Nie należało mieć złudzeń co do treści, ale żeby choć forma … .
Złudzeń co do ludzi nie miał Camus i jego doktor Rieux w ostatniej refleksji Dżumy:
Bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika, może dziesiątki lat pozostać uśpiony w meblach i bieliźnie, czeka cierpliwie w pokojach, w piwnicach, w kufrach, w chustkach i w papierach, i nadejdzie być może dzień, kiedy na nieszczęście ludzi i dla ich nauki dżuma obudzi swe szczury i pośle je, by umierały w szczęśliwym mieście.
Adam Kowalczyk