Ćwierkanie

0
1371

Co chciał wyrazić Donald Tusk w tym wystąpieniu sfilmowanym na Placu Krasińskich? zaczął od cytatu, w którym stoi kategoryczny zakaz oparty na wierze w istnienie wartości wyższych iż życie. Zakaz zwątpienia. Nakaz tym samym – nadziei.
Wiara w celowość jest wyrażona tu równie kategorycznie: wolność przyjdzie.

To słowa na tamten czas, kiedy nadziei, wiary tak jak i broni nie było w nadmiarze i, dzisiaj to wiemy, mimo rachub na alianckie wsparcie – ubywało z każdym dniem Powstania.
tekst użyty przez Tuska bliski jest Testamentowi Juliusza Słowackiego, którego fragment daje tytuł czytanym w podstawówce Kamieniom na szaniec A.Kamińskiego. Tam tez brzmi rozkaz: niech żywi nie tracą nadziei i kiedy trzeba na śmierć idą po kolei.
Słowacki także żądał ofiary, poświęcenia dla przyszłości. W imię przyszłości.

Drugi akapit wystąpienia Tuska nie używa już pojęcia wolności. Odwołuje się do doświadczenia: jesteśmy naznaczeni wolnością – wolnymi ludźmi. Używamy jej. Jak skarpetek, autobusu, prawa wyborczego, klucza do mieszkania.
Wolność jest atrybutem życia każdego z nas, właściwością życia – normalnego i bezpiecznego.
W granicach tej wolności, używając jej zatrzymujemy się na chwilę uświadomienia sobie ofiary tych, którzy zginęli i pamięci im poświęconej.
Wydaje się jednak, że ta ogólnonarodowa pauza w Godzinie W jest wpisana w normalność życia wolnych ludzi. Wystarczy przypomnieć sobie nieodległy przecież peerel (a sercom wielu wciąż bliski), aby zauważyć, o co wzbogaciło się normalne życie każdego pierwszego sierpnia.
Nie trzeba donikąd wracać, bo ten moment zatrzymania jest jak użycie klucza do mieszkania, jest gestem wolnego człowieka.

Powrót do życia?
Normalność i bezpieczeństwo od lat są jednak rozsadzane awanturami i niepokojami, które inicjował i podsycał sam Tusk jeszcze z Brukseli i robi to obecnie, po powrocie.
Normalne życie to ładne wyrażenie, ale co jest normalnością, gdy mówi o niej Donald Tusk?
Nie Jan Kowalski, który używa swojej wolności jak skarpetek i autobusu – po prostu i bez ceregieli?
Nie Kowalski, lecz Tusk tak perfidnie i zapalczywie dążący właśnie do zdobycia przewagi politycznej.
Normalnością były przecież urządzane niespontanicznie wcale awantury KOD, a potem tak zwanego Strajku Kobiet. Normalne jest, jak widzieliśmy i słyszeliśmy ostatnio podczas festiwalu miłości i przyjaźni Jerzego Owsiaka rozpalanie namiętności i obrzydliwe podlizywanie się gawiedzi przez artystę.
Normalne życie – brzmi przyjemnie, ale w wypowiedzi Tuska to pułapka. On sam i jego politycy, ponad frakcyjnymi podziałami, upychają w tym wyrażeniu sporo, co tu dużo mówić – nienormalności.
Jak wygląda normalność pokazywał Tusk podczas niedawnych konferencji prasowych, w których wykluczał dziennikarzy, stroszył się i napinał wobec funkcjonariuszki telewizji, nie udzielał głosu przy aplauzie swojej partyjnej obstawy.
Czy za normalność uznałby trwającą i eskalującą wojnę o sądownictwo, którą rozpętał legnicki poseł PO tamtym swoim wnioskiem na komisji sejmowej?
Czy normalność według Donalda Tuska przewiduje takie obezwładnianie państwa?
Czy za normalne należy uznać efekty działań ministrów rządu Donalda Tuska: Grabarczyka, Nowaka, Rostowskiego, kolejnych ministrów oświaty lub zdrowia?

Czy o kulturowych, socjalnych, oświatowych normach zaprowadzanych lub tylko postulowanych (sześciolatki w szkole, aborcja jako prawo człowieka, likwidacja IPN, postulaty środowisk LGBT) wolno mówić jako normalności życia?

Jest też w wystąpieniu Tuska życie bezpieczne. Bezpieczne od czego ? Kogo – najeźdźcy, agresora, zaborcy?
Bezpieczne energetycznie (Turów), gospodarczo (przekop Mierzei), w wymiarze indywidualnym czy zbiorowym?
Bezpieczne, bo z zabezpieczoną wolnością słowa (Tusk ma Tolę), demonstrowania poglądów – patrz: podwładni ministra Sienkiewicza podczas Marszu Wolności lub w redakcji z laptopem redaktora Latkowskiego w roli głównej.
Te przykłady choćby mogą dać pewne pojęcie, jaką treścią wypełniają się słowa wolność, bezpieczeństwo, normalność w wypowiedzi Donalda Tuska.
To się za nim będzie ciągło jak lazanie.
Wolność to coś w życiu Jana Kowalskiego całkiem przezroczyste, przywykł do niej jak do powietrza i grawitacji. Ale wypowiedź Tuska przewiduje dla słowa wolność i innych ładnych słów ogrom uwarunkowań, zastrzeżeń i doprecyzowań, w które Jan Kowalski nie będzie chciał się zagłębiać.
Nie dlatego, że jest zbyt prostym człowiekiem. Dlatego, że Donald Tusk jest politykiem. Który wrócił.
I, jak to ktoś niedawno powiedział publicznie – trudno powtórnie zrobić dobre pierwsze wrażenie.

W ostatnim akapicie wystąpienia Tuska znów pojawia się wolność.
Nie możemy w nią zwątpić. Ten wariant modalności (oryg.: nie wolno – Tusk: nie możemy) jest mniej kategoryczny i brzmi jak apel, wezwanie, mobilizacja ze spotkania wyborczego. Ma postać mnogą (oryg.: nie wolno ci – Tusk: nie możemy), a nie drugoosobową z tym osobistym wycelowanym w człowieka jak palec: ci (tobie).
Stanisław Marczak-Oborski – autor cytowany przez Tuska wzywa do poświecenia w imię wolności. Czego żąda Tusk? Czy tylko przypomina moralne zobowiązania wobec Powstańców? Wolno wątpić, że zwraca się do każdego. Od pomysłu PO-PiS takie myślenie jest ostatecznie wykluczone. Użycie tego my nie może być przecież rozumiane jako zwrot do wszystkich Polaków.
Tusk mówi do swoich. Swoje też rozumienie wolności, bezpieczeństwa i normalności propaguje.
Stara się przy tym być okolicznościowo uniwersalny, co zrozumiałe, bo chce się ustrzec tym samym zarzutu zbijania kapitału politycznego na historycznym, narodowym świętowaniu. Ale ta ogólność czyni go niewiarygodnym. Twitter poza tym, nie jest powszechnym kanałem komunikacji wszystkich Polaków.
Gdy jeszcze uwzględni się jego wynurzenia o polskości jako nienormalności, brzemieniu, którego nie ma specjalnej ochoty dźwigać, to całe to wystąpienie staje się po prostu jaskrawym przykładem strojenia się w cudze piórka (twitt w końcu znaczy: ćwierkać).

Nieszczęśliwie, na dodatek, dla tego świegotu Tuska Pomnik Powstania Warszawskiego, który stanowi tło jego wystąpienia, usytuowany jest pod budynkiem Sądu Najwyższego, który lekko zaznacza się w kadrze. Takie zlokalizowanie otwiera, oprócz rocznicowych okoliczności, także inny kontekst i pojęcie wolności dodatkowo i przekornie wypełnia się znaczeniami obocznymi i przez Tuska chyba nieprzewidzianymi.

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię