Sowietów  czar (cz. III)

2
1234

Tak mijały legnickie lata szczenięce w idealnej symbiozie z ruskimi. Oni mieli swoją kulturę i obyczaje, my swoje. Podobały się mi ich orkiestry dęte, do tego stopnia, że chodziłem nawet na ruskie pogrzeby, którym towarzyszyła orkiestra wojskowa. 

Kondukt prowadzony był przez miasto od miejsca zamieszkania nieboszczyka aż na cmentarz. Ulice zamierały, a na samochodzie wśród wieńców i kwiatów wieziono zmarłego w otwartej trumnie.  Bycie żałobnikiem tak mi się spodobało, że wszystkie pochówki polskie czy ruskie z orkiestrami miałem w notatniku. Gdybym był kobietą to mógłbym mieć zajęcie jako płaczka. Kiedyś zapytałem ojca: „Tato dlaczego niektórzy tak nie lubią ruskich”.

Ja z ojcem z przodu, mama z bratem z tyłu makiety samochodu

 

Ojciec odpowiadał: „Synku to tylko od nas, zwykłych ludzi zależy czy będziemy żyć w zgodzie, każdy z nich kocha i czuje tak jak my, więc jeżeli kogoś lubisz to nie ma znaczenia czy on jest ruskiem czy cyganem, czy jest czarny czy biały, ważne jest jakim on jest człowiekiem, dobrym czy złym”. To docierało do mnie, a życie dyktowało swój scenariusz.

Byli Legniczanie, ślub w Mińsku, pan młody syn jednego z ważnych oficerów

 

 

Ktoś zapyta dlaczego zebrało mi się na wspomnienia. Nie bez powodu.

Wołodia z Polsko – ruskiej paczki

 

Otóż odezwał się do mnie Przyjaciel z lat naszego dorastania, Wołodia, syn wysokiego rangą oficera. Przyjaźniliśmy się, a nasza paczka to ja, Wołodia, Nikołaj i Wiktor. Ten ostatni żydowskiego pochodzenia. Zawiązaliśmy wtedy braterstwo jak muszkieterowie. Zawsze mieliśmy czas dla siebie. Przyszedł moment, że Wiktor musiał opuścić Polskę wraz z rodzicami, wobec nagonki antysemickiej Gomułki.

Witek, z Polsko-żydowsko-ruskiej paczki, wyjechał z Polski w 1969 r. To była Przyjaźń ponad podziałami, szczera i piękna

 

Znacznie później wyjechali do ZSRR Wołodia i Nikołaj. Nie mieliśmy czasu pożegnać się. Kilka dni temu dostałem na facebooku wiadomość od Wołodii. Znalazł mnie a poszukiwania trwały całe dziesiątki lat. Czyż to nie piękny akcent przyjaźni polsko-ruskiej po latach…? Wspominam capstrzyki i składanie wieńców pod pomnikiem braterstwa na Placu Słowiańskim, zawsze w lutym odbywały się te uroczystości ku czci żołnierza sowieckiego i polskiego.

Nikołaj z Polsko – ruskiej paczki…

Poszukiwany. Rosjanin z mojego grona znajomych, lata 70-te

 

Przez wszystkie dekady i prezydentury pomnik stał sobie, aż do momentu, gdy jakiś polityczny kacyk wydał rozporządzenie odkomuszania RP. Na pierwszy plan poszły pomniki, tablice, obeliski upamiętniające II Wojnę Światową z udziałem Armii Sowieckiej. Usunięto te święte dla sowietów pamiątki, ta POGARDA dla historii znalazła swoje reperkusje w politycznych relacjach między Polską a Federacją Rosyjską. Mówi się, że ruscy gwałcili i rabowali oraz mordowali ludność wyzwalanych terenów. To jest stereotyp w myśleniu, a nawet jeśli wśród tych 100 był jeden sprawiedliwy to dla tego jednego pomnik powinien pozostać na miejscu. Przecież można było napisać: oto pomnik historii obu narodów…

 

Namiastka kapitalizmu sprzęt i alkohol, szpan jak ta lala, początek lat 70-tych

 

Wielu Legniczan robiło z kacapami interesy, nielegalny handel złotem, handel wymienny. To wzbogacało obie strony. Popularne były telewizory RUBIN, z obrazem w kolorze. Wniesienie tego sprzętu na piętro to tak jak wniesienie pianina. Miały one swoją wagę i objętość.

 

Mój pierwszy sprzęt, chyba Bambino

 

Dobrze funkcjonowały nasze kina, każdy film amerykański lub zachodni miał swoją publiczność, głównie sowiecką. Szczególnie oblegane było świętej pamięci KINO BAŁTYK przy ulicy Wrocławskiej. Plagą były pestki słonecznikowe, sprzedawane przez babcie na każdym rogu ulic, miarką był kieliszek od setki lub szklanka. Po seansach stosy łusek wymiatano z sal kinowych. Tak mijały lata 60-te, 70-te i 80-te. Wydarzenia marcowe w 1968 roku miały również swój legnicki akcent. Wraz z kolegą Andrzejem Cz. Wpadliśmy na szalony pomysł zorganizowania protestu w Legnicy. Spłodziliśmy plakaty o treści „Popieramy studentów Warszawy. Wiec na Placu Wilsona „. Jeden plakat powiesiliśmy na drzwiach wejścia do urzędu miasta od wewnątrz, a drugi nocą przed I LO na słupie ogłoszeniowym. Na wiec przyszły tłumy, ale nam młokosom zabrakło odwagi aby wystąpić i skrzyknąć ludzi do marszu, zrobił to ktoś inny, odważny i demonstracja poszła w miasto, skandowano hasła „precz z Rokossowskim”.

Ta akcja protestacyjna mogła się zakończyć bardzo poważnymi konsekwencjami. Gdyby doszło do naruszalności bezpieczeństwa stacjonujących w Legnicy wojsk Północnej Grupy Armii Radzieckiej.

Świadomość tego mieli też demonstranci i milicja. Sytuacja była patowa, bo oto demonstrujemy przeciw nim, a wśród nich są nasi znajomi i przyjaciele. Ale to był zryw obywatelski przeciw systemowi komunistycznemu w tej formie jaka narzucał ZSRR.

Byli w legnivcy od 1978-1983, białoruska rodzina z wojsk sowieckich stacjonujących w Świdnicy

Bolesław Bednarz-Woyda

Na  zdjęciu głównym: Właściciel Trabanta ogląda silnik Porsche Carrera 911

 

2 Komentarze

  1. Serdeczny Przyjacielu, jak zawsze pięknie ujęte w słowa wspomnienia. Bardzo treściwie. Czytam jak zawsze z zapartym tchem. I pragnę o wiele więcej. Świetny kolejny artykuł. Nie ukrywam, nie mogę się doczekać momentu kiedy dotrzesz do mnie 🤫🤔😚 Pozdrawiam Serdecznie Przyjacieu.

  2. Bardzo mnie podbudowywuje każdy komentarz na temat tego co publikuję. Twoja szczerość „dodaje mi skrzydeł” i utwierdza w świadomosci,ze oto moja bazgranina może się jeszcze komuś podobać lub nie… Dziękuję Piotrze za ten pozytywizm i Twoje pojmowanie rzeczywistości. Pozdrawiam serdecznie.

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię