Przy okazji

0
779

W piątek 25 lutego w Legnicy odbył się wiec popierający Ukrainę. Stary Ratusz w Rynku jest dogodnym miejscem do realizacji spektakularnych wydarzeń. Ostatnio był tu fetowany przez legniczan Rafał Trzaskowski. Niektórych legniczan.


Teraz sprawa inna. Poważna. Barbarzyńska napaść Rosji na Ukrainę.
Wielotysięcznej społeczności ukraińskiej w Legnicy i całej Polsce takie demonstracje dodają w tym trudnym czasie z pewnością otuchy.
Nie mniej potrzebnej niż pomoc prawna, wojskowa, materialna czy medyczna.

Jednak, zupełnie nieoczekiwanie, z kiepskim wyczuciem czasu i całkowicie nieoczekiwanym rozumieniem okazji – zabrzmiały tam słowa z brudną wojną Władimira Putina (demilitaryzacja i denazyfikacja) niewiele mające wspólnego. Raczej z wojenką wydaną własnym władzom przez rodzimą polityczną opozycję i jej społeczne i kulturalne wypustki.
Oto ze schodów Ratusza skierowano do zebranych dość bezceremonialnie parę prostych zdań – niemal tak, jak pan Jerzyk podczas jego rokendrolowych imprez.
I jeszcze jakoś dało się przełknąć tę swobodę – nie warto o styl spierać się w taki czas. Ale w tej wypowiedzi jakoś okropnie czknęło się, że niby trzeba było tyleż zlitowania samo dla uchodźców od strony Łukaszenki jesienią okazać, ile teraz dla Ukraińców się go ma.
Doprawdy?
Umiemy odróżnić prawdziwe nieszczęście od wojny hybrydowej. Rozróżniamy rzecz oczywistą: jedni uciekają przed bombami Putina, inni byli i są przez Putina i jego pomagiera Łukaszenkę zwożeni, by im w ataku na Ukrainę pomóc – napisał M. Karnowski w komentarzu do relacji o budujących doniesieniach zachodnich mediów z polsko-ukraińskiej na granicy.
Mocno inkluzywne jest to – my i łaskawe, ponieważ niektórzy nie umieli i ciągle nie umieją rozróżniać.
I zapytał jeszcze M. Karnowski: dlaczego tych oczywistych różnic nie widział/nie chciał widzieć nasz establishment medialny, celebrycki i duża część polityków opozycji? Dlaczego tak łatwo rzucał obelgami, porównywał Polaków do nazistów, a obrońców granicy do zbrodniarzy i psów?
Właśnie – dlaczego?
Dlaczego chęć obrony własnej granicy była jeszcze niedawno tak potępiana, bohaterem opozycji został poseł Franek z reklamówką, który usiłował granice unieważnić, a polscy pogranicznicy byli publicznie i gromadnie lżeni?
Czy powinno dziwić, jak głośno teraz w Brukseli mówi się o granicach? Jak oczywiście!
Nawet krótkoterminowa idolka bohemy – pani Basia, która miała niedawno jeszcze problem z klatką piersiową – także dostrzegła wartość obrony swego w swoich granicach.
No, no.
Ale jakby jeszcze tego było mało – wola obrony ojczyzny wyrażana przez uczniów szkół legnickich z Ukrainy została skomentowana niemal hippisowskimi okrzykami przeciw wojnie.
Jak to się rozdziela (czy łączy?): bycie przeciw i za – niemal jednocześnie? Przeciw wojnie i za obroną ojczyzny? Co to więc jest – ta ojczyzna ? – pojawia się pytanie. To jednak jest takie coś?
Czy wracający z Polski na Ukrainę pod broń na ochotnika – nie powinni tego robić? Czy chłopcy poczuwający się do związku z ojczyzną – to nie? Niedobrze?
Pacyfizm i głoszenie miłości wszystkich do wszystkich za każdą cenę dawno już się sprały jak dżinsy dzieci kwiatów.
Imagine there’s no countries?

A miłośnicy pokoju za wszelką cenę, włącznie z tymi, których brzydzi dostarczanie broni i wizje przelanej krwi – lawirując, próbują uniknąć kompromitacji i oskarżeń o obłudę i przedkładanie swoich idei i interesów nad przyzwoitość.
Gdybym tam nie był, pod Ratuszem, nie usłyszałbym tych słów; media dokumentują tylko oficjalne wystąpienia prezydenta i przedstawicieli związku Ukraińców, ale zapisu tego chwytania okazji – jakoś nie ma.
Szkoda.
Bo wówczas została wykonana ta mało efektowna figura per viam (może być: by the way) zawziętych i wciąż niechętnych recenzentów nielubianej władzy. Tej zacofanej i ksenofobicznej władzy.
Tej kłótliwej i nieprzyjaznej władzy. Tej niepraworządnej władzy.
Tej właśnie, która natychmiast była gotowa na przyjmowanie Ukraińców, która zdołała skłonić wygodnickich Niemców do zdecydowanego postępowania i ustąpienia nieco ze swojego poczucia komfortu. W odróżnieniu od niej przedstawiciel tej lepszej władzy, minister Radosław, podczas wydarzeń Majdanu (2013r.), jak pochwyciły mikrofony – rzucił w nerwach Ukraińcom: you all will be dead. To ci wsparcie!
Obecna, jak się okazuje – miała rację i dzisiaj, i wczoraj, i wtedy, kiedy nią jeszcze nie była.
Gdy balkon Pałacu na Wodzie w Łazienkach udostępniono panu ministrowi Ławrowowi na dymka (Radek, to ty palisz?!).

Kiedy poszedłem z początkiem września posłuchać tutejszego posła opozycji w Ratuszowej, usłyszałem, jak pan poseł stwierdził, że to PiS wykreował kryzys na granicy polsko-białoruskiej, a sam minister spraw zagranicznych powinien rozwiązywać ten kryzys (w postaci urzędowego biwaku dwudziestu turystów).
Teraz znów zobaczyliśmy, że takie i podobne wypowiedzi wytwarzało się i wytwarza przy dowolnej okazji.
Wyraźnie też widać, jak są doraźne.
I bez timingu.

Adam Kowalczyk


Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię