Wśród wielu powieści historycznych, pisanych z myślą o dorosłym czytelniku, Zofia Kossak-Szczucka napisała także dwie książki dla dzieci. Pierwsza z nich to „Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata” – w opinii literaturoznawców „jedna z najpiękniejszych polskich baśni”. Druga pozycja to „Topsy i Lupus” – doskonała powieść przygodowa dla nastolatków, ze względu na antybolszewicki charakter zakazana przez cenzurę na ponad 50 lat.
[Z interpelacji nr 16988 do ministra edukacji narodowej w sprawie wprowadzenia utworów Zofii Kossak-Szczuckiej na listę lektur w szkole podstawowej]
Adresatem przytoczonej we fragmencie interpelacji była Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska. Współautorem zaś Tomasz Rzymkowski – w 2017 roku – poseł Kukiz’15 obecnie sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki.
Nie do końca z Topsym i Lupusem było tak, jak głosił ten tekst.
W 1959 roku czyli 28 lat od przedwojennego wydania Iskry wydały tę powieść w nakładzie całkiem niemałym, bo w 20 tysiącach egzemplarzy.
Dwa lata po powrocie pisarki ze Szkocji, gdzie dzielnie i ciężko pracowała z mężem na farmie w Trossell w Kornwalii od 1947roku.
Można powiedzieć, że premier Cyrankiewicz był łaskawy zezwalając na wydawanie jej książek po powrocie – to jest dając pisarce jakie-takie możliwości zarabiania.
Ta łaska ustała wszakże dosyć szybko.
A i, jak to z łaską – kapryśna była i jest, i pstra.
Porównanie tekstów Topsego i Lupusa, które poszły do druku w 1959 roku i najnowszego wydania z 2018 roku prowadzi do ciekawych obserwacji.
Prlowska cenzura, owszem, zezwoliła na wydanie, ale za cenę cięć, zmian i kiereszowania powieści.
Wartych głębszego – naukowego, historycznego namysłu, ale tu – tylko taki felietonowy misz-masz.
W 1959 roku całkowicie wyrzucono z tekstu wspomnianą w interpelacji antybolszewickość.
Polegała między innymi na opisie wizyty na granicy polsko-sowieckiej pod Krzemieńcem, o którą otarli się bohaterowie poszukujący uprowadzonego buldoga Topsego (który, krótko mówiąc – był cenny, gdyż potrafił porozumiewać się z ludźmi).
Charakteryzując specyfikę tych terenów autorka włożyła w relację pogranicznika informację o napaści bolszewików na przejeżdżający wóz. Ze sześciu. Wszystkie konne z karabinami.
Nie ma tego, oczywiście, w wydaniu Iskier. Ani pomstowania na sprawców tej napaści, ani zadumy nad granicą, kresą, która oddzielała Rzeczpospolitą od Bolszewii, gdzie Sprawiedliwość, Dobroć, Ludzkość nie istniały, stawały się pustym dźwiękiem, którego znaczenia nikt już nie rozumiał.
Droga bohaterów w prlowskim wydaniu nie zawiodła ich także do Lwowa, gdzie (w 1931 roku) zwiedzili katedrę, Panoramę Racławicką oraz zaszli na cmentarz Orląt. Wszystko wycięto.
Również KOP nie był tu wspomniany w ogóle, oczywiście, jako owoczesne zabezpieczenie przed tym, co działo się w nadgranicznych obszarach Rzeczpospolitej na wschodzie: palenie nocą wsi, zbójeckie napady na pojedynczych ludzi lub odosobnione domy, zbrojne bandy, wpadające znienacka.
Zrozumiałe, że i to – musiało być wyrzucone.
Natomiast w wersji z 1959 roku (Iskry) pojawia się nieobecny w pierwotnej wersji – niedźwiedź. Będzie figurą krzywdy i krwawej odpłaty. Znajdujemy w tej prlowskiej redakcji pod koniec powieści ważną scenę, w której niedźwiedź rozmawia z Lupusem (półtoraletni wilczur) o planie swojej zemsty (jest to bowiem także historia nieco fantastyczna).
Za poranienie go rozżarzonym żelazem niedźwiedź postanowił zagryźć dyrektora cyrku – Slawiczka.
Ten to czarny charakter powieści ma na sumieniu tak wiele krzywd i cierpienia zwierząt i ludzi, że nie ma dla niego litości. Za całe wyrządzone zło, a jest tego niemało – musiał umrzeć rozdarty przez niedźwiedzia. W powieści dla nastolatków ‘59.
Tej rozmowy wilczura z niedźwiedziem brak w wydawnictwie z 2018 roku, które oparto na pierwszej edycji książki z roku 1931 wydanej w Wydawnictwie Polskim R. Wegnera w Poznaniu.
Współczesny czytelnik nie pozna tej rozmowy.
W wersji z 2018 (1931) roku dyrektor Slawiczek zostaje postrzelony przez sowieckiego strażnika podczas przekradania się przez granicę.
To, co w wersji z 1959 roku jest zaplanowaną zemstą zwierzęcia, którego w ogóle nie ma w wersji pierwotnej, odbiorca w 1931/2018 roku poznaje jako tragiczne, lecz przypadkowe zdarzenie.
Sprawiedliwość w oryginale (śmiertelny postrzał) jest widomą karą Bożą – jak stwierdza narrator.
Sprawiedliwość, jaka dzieje się w prlowskiej wersji powieści, wymierza zawzięte zwierzę.
Jorga, Cygan – niedźwiednik wodzi je na łańcuchu i traktuje w miarę dobrze, lecz zranione przez Slawiczka zrywa łańcuch i cierpliwie czeka na okazję w lesie przy mostku.
Jest interesujące…
…i zastanawia, jaką rolę w tych zmianach miał urząd cenzury. Czy straszna i niewiarygodna śmierć Slawiczka mogła być częścią ceny, jaką autorka musiała zapłacić w 1959 roku (prócz oczywistego usunięcia kresowych treści) za wydanie powieści?
Wyręczanie Opatrzności przez naturę?
Śmierć w wyniku postrzału z oryginału zastąpiono rozszarpaniem przez niedźwiedzia (Iskry).
Pierwej jednak musiał pojawić się w zupełnie inaczej napisanym rozdziale 15., w którym, w oryginale (1931), bohaterowie przybywają do polskiego Lwowa. Zmiany są więc poważne. Skutkują także dwoma akapitami ostatniego rozdziału, w których dość pospiesznie i nieco na siłę domykana jest sprawa śmierci dyrektora Slawiczka.
Ponadto Zofia Kossak w 1931 roku przy umierającym nie postawiła księdza, tylko lekarza i kapitana KOPu, a w redakcji Iskier jest ksiądz i czuwa przy Slawiczku z kierownikiem sali i lekarzem.
W końcu umiera przy księdzu i doktorze. W wersji z 1931 roku czytamy jeszcze, że coś niby skrucha błysnęło w gasnących oczach umierającego. Iskry o skrusze Slawiczka nie mówią nic.
Zagadki.
Sprawiedliwość w końcu zatriumfowała.
Kiedy Francek, który walnie przyczynił się do poniewierki Topsego, poprawia się i z pomocą Lupusa odzyskuje buldoga a porwaną przez Slawiczka dziewczynkę oddaje zrozpaczonej matce – wszystko mogłoby skończyć się bezkrwawo.
Gdyby nie ten sowiecki strażnik na granicy (1931).
Gdyby nie ten niedźwiedź (1959).
Czy to efekt jakiejś gry cenzury z pisarką?
Zdaje się, że tego na pewno ustalić się już nie da.
Pewne jest jednak, że z pożytkiem przywrócono czytelnikom pierwotną wersję tekstu Topsego i Lupusa Zofii Kossak.
Więcej prawdy w tym strzale niż w niedźwiedziej zemście z premedytacją.
Przypuszczalnie powstałej wskutek targów z firmą z Mysiej 5.
Zofia Kossak zmarła 9 kwietnia 1968 roku.
Adam Kowalczyk
(przytoczenia z: Topsy i Lupus, Fundacja Servire Veritati Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 2018)