Spóźnione uwagi na Dzień Teatru

0
923

Wojna jest radykalną manifestacją patriarchatu. Patriarchat zatem musi się skończyć, by skończyły się wojny toczone przeciw życiu. Stanie się to wówczas, kiedy uda nam się przekroczyć logikę dominacji, siły i podporządkowania. Kiedy uwolnimy się z błędnej spirali produkcji-konsumpcji-eksploatacji, wyjdziemy poza logikę wydajności i rywalizacji, poza kapitalistyczno-imperialne fantazje o nieograniczonym wzroście, podboju i przemocy. Wojna skończy się, kiedy zasadą naszych społeczeństw stanie się wspólna praca na rzecz życia na Ziemi. 

 

Skąd ten tekst? Czy to pacyfiści, antyglobaliści, feministki? Zieloni? Czy anarchiści, nowokomuniści jacyś może? Czy stara szkoła od Dzierżyńskiego? Wystąpienie przedstawiciela BLM albo może KOD? Manifest pani Lempart, orędzie jakiegoś neoproroka tych czasów, przesłanie aktualnej inkarnacji Dalaj Lamy? Odrzucona wersja monologu Trinity z ostatniego Matrixa?

Co to?
To fragment orędzia Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego, wystosowanego na 60. Międzynarodowy Dzień Teatru.
Czym więc będzie się teraz zajmował teatr? Po takiej deklaracji?
Tekst podpisuje wprawdzie nowa dyrektor/ka stołecznego Teatru Dramatycznego Monika Strzępka wraz z pięcioma paniami z Dramatycznego Kolektywu, ale jest to w końcu głos całego polskiego teatru. Reprezentacja.

Czy legnicki…

…teatr też będzie teraz zwalczał patriarchat? I dążył do uwolnienia się z tej błędnej spirali?
Wzniosłość i podniosłość jest ładna (wspólna praca na rzecz życia na Ziemi), ale chyba gdyby nie ta produkcja-konsumpcja-eksploatacja, to teatru chyba nie dałoby się robić w ogóle. Bo za co?
Nieco dalej padły takie słowa: To w teatrze możemy wyobrażać sobie światy, którym nie umiemy jeszcze nadać kształtu społecznej rzeczywistości.
Czyli teatralnym fantazjom do społecznej rzeczywistości wciąż daleko. Bajaniom do realiów. Wyobrażeniom do konkretów. Jeśli to teatr ma nadawać kształt społecznej rzeczywistości, kwestionując logikę wydajności i rywalizacji, to czy to orędzie naprawdę jest wytworem dyrektora piszącego program teatru?
Może lepiej, żeby teatr jednak pozostał przy wyobrażeniach, skoro nie umie. To jeszcze brzmi trochę złowrogo, bo niesie pewien stary i łatwy do wypreparowania z reszty orędzia zarys świata odrzucającego kapitalistyczno-imperialne fantazje o nieograniczonym wzroście. Ba, wojującego i eksportującego swoją wojnę na wszystkie strony.
W ogóle takie stawianie sprawy, że wojna to wyłącznie rzecz facetów (patriarchat) i jedynie przeciw życiu się ją prowadzi – to słabe jest.
A Falklandy to kto odbił Argentyńczykom? Nie Margaret Te.? I czy to przeciw życiu było?
A Maria Zacharowa? Orędowniczka pokoju może? Czy Kim Jo Dzong.

Mężne kobiety?
I co to jest to nasze społeczeństwa? Czyje, znaczy? Ludzkie? Ziemskie?
Naprawdę, rozmach orędowniczek jest imponujący.
Może to orędzie ma reprezentować tylko stołeczny teatr i jego projektowaną publiczność, a inne teatry będą nie aż tak rewolucyjne?
Wychodzenie poza logikę a nawet przekraczanie logiki już się dokonało i trwa wojna nad Dnieprem jako efekt takiego właśnie wychodzenia i przekraczania.
Przestrzelone głowy cywili z Buczy albo bombardowanie teatru jako wynik walki o przepis na barszcz.
Przekroczona logika?
Przekroczona.
A gdyby tak inaczej – wykroczyć poza te wojujące (jednak!) feministyczne pojęcia i postarać sie pozostać w obszarze logiki bezprzydawkowej, to może choć teatr uda się ocalić, skoro nad rozpadem świata (społeczna rzeczywistość) nie da się zapanować.

O.Bywatel

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię