PRZESZŁOŚĆ NASZĄ JEST!

0
2004

Ze Sławkiem Orwatem (slawek-orwat.blogspot.co.uk), wokołomuzycznie rozmawia Marek Szpyra.

– Jesteś obserwatorem i w pewnym sensie, poprzez Polisz Czart współtwórcą polskiej sceny muzycznej w Wielkiej Brytanii, Londynie… Czy zespoły, nazwijmy je „polskie na wyspach”, funkcjonują tutaj poza środowiskiem polonijnym?

– Na Wyspach, a w szczególności w Londynie działa ogromna ilość zespołów polskich bądź grup brytyjskich, w których grają polscy muzycy. Istnieje też kilka kapel, o których śmiało można powiedzieć, że wyszły już poza ramy polskich środowisk. Są to jednak głównie zespoły założone przez Brytyjczyków. Przykładem może być tu heavy metalowy zespół Lynchpyn, w którym grają dwaj Polacy: gitarzysta Robert Furman i basista Artur „Kred” Mielczarek. Olbrzymią popularnością cieszy się także inny metalowy band – założona przez Michała Sędzielewskiego i Wojtka Gołbiaka – grupa Metasoma, w której na wokalu występuje urodzony w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Egipcjanin z greckimi korzeniami. Sporo polskich zespołów rockowych próbowało w przeszłości swoich sił przed publicznością angielską, ale nie można powiedzieć, że ich popularność wśród Anglików jest równa tej, jaką osiągnęły kapele brytyjskie. Jedyną polską grupą, jaka może poszczycić się dokumentem zrealizowanym przez BBC jest nieistniejący już zespół Why Not Here. Materiał ten można obejrzeć pod: http://donos.wrzuta.pl/film/9CcFwjzD03Z Dlaczego tak się dzieje? Podstawową przyczyną jest na pewno bariera językowa. Większość polskich zespołów wykonuje wprawdzie utwory w języku angielskim, ale jednocześnie niewielu polskich wokalistów potrafi tym językiem władać w takim stopniu, aby zdobyć przychylność publiczności urodzonej w Wielkiej Brytanii. Są jednak takie grupy, którym udało się wybić ponad przeciętność i które – w mojej opinii – w niczym nie ustępują czołowym zespołom rockowym z Polski. Jako przykład podam tu działającą w Londynie grupę Volumeyes – zespół z pogranicza ska i rocka z fenomenalną wokalistką, która potrafi śpiewać bez wyraźnego polskiego akcentu i która pisze dobre anglojęzyczne teksty. W przypadku tej jakości zespołów niewielka popularność wśród Anglików wynika natomiast z krótkiej historii istnienia w świadomości lokalnych środowisk. Spróbuj równać się popularnością z kapelami, których publika to często kumple z czasów szkoły podstawowej, znający ich wszystkie muzyczne wcielenia i młodzieńcze wybryki, dzięki którym powstają środowiskowe legendy itd. Dlatego też upatruję ogromną szansę w niedalekiej przyszłości przed obecnymi polskimi nastolatkami, którzy uczęszczają do angielskich szkół, dzięki czemu w sposób naturalny już należą do miejscowych społeczności. Niektórzy z nich, jak choćby Ola Gala – córka zwycięzcy Jarocina 88’ Tomka Gali „Galika” – perkusisty punkowej formacji Zielone Żabki (notabene urodzona we Wrocławiu) stawiają właśnie swoje pierwsze kroki na scenie i jednocześnie posiadają mnóstwo angielskich kolegów, którzy chociażby poprzez głosowanie na naszą radiową listę przebojów już teraz pracują na ich przyszłą popularność.

– Kogo z polskich wykonawców, kapel, które pojawiły się w Londynie w ostatnich miesiącach poleciłbyś rockfanom?

– Jest sporo takich zespołów. Najciekawsze z nich to: hard-rockowa Megatona Jarka Kopały, metalowy Beauty For Ashes z bardzo ciekawą wokalistką Kornelią Kadecką, folkowy Blueberry Bush – kapela założona przez Remiego Juśkiewicza, tóra jest oparta na składzie nieistniejącej już formacji Tottus Tuus, death-metalowy Praesepe, polsko-angielski metal-core’owy Harmony Disorder, a także reaktywowany po latach milczenia, znany w środowisku metalowym Thetragon. Nie sposób nie wspomnieć w tym momencie także o projekcie Marcina Pająka – gitarzysty Thetragonu, który jest jedynym znanym mi polskim twórcą rocka progresywnego w Londynie i którego osobiście namawiam do zbudowania pełnego składu koncertowego, dającego mu możliwość pokazania się także poza studiem nagrań. Dodałbym do tego grona wykonawców jeszcze założony przez Ryszarda Pihana, dobrze zapowiadający się projekt Flame, który niedawno w Poznaniu nagrał swój debiutancki album.

– Sam prowadzisz polską audycję muzyczną, zapewne też słuchasz rozgłośni angielskich. Czy zdarzyło się tam usłyszeć polskiego wykonawcę?

– Jedyną stacją brytyjską, której lubię słuchać, jest Classic FM. Jest ona powszechnie uważana za jedną z najlepszych stacji nadających muzykę klasyczną na świecie. Nie jestem natomiast zwolennikiem brytyjskich rozgłośni masowych, gdyż podobnie jak ma to miejsce w Polsce, są one zdominowane głównie przez niskich lotów komercję, będącą czasami nawet na pograniczu obciachu i muzycznej tandety skierowanej do niezbyt wymagającego odbiorcy. Jedyną polską artystką, jaką można od niemal trzydziestu lat usłyszeć w stacjach radiowych na Wyspach, jest Basia Trzetrzelewska, z którą notabene miałem okazję niedawno przeprowadzić wywiad dla warszawskiego magazynu JazzPRESS i który prawdopodobnie jest już dostępny w formacie pdf na stronie internetowej tego wydawnictwa.

– Dość dużym echem w Polsce odbił się fakt recenzji pod koniec roku 2012, w prestiżowym brytyjskim magazynie muzycznym The Wire, zapomnianego lubińskiego zespołu nowofalowego WIELKANOC. To raczej dowód na to, że polscy muzycy są na tym rynku niezauważani. Może słusznie?

– Nie wiem czy słusznie czy też nie. Wiem natomiast, że największym kuriozum polskiej sceny rockowej jest fakt, że bardzo popularne w naszym kraju zespoły nigdy nie odnotowały praktycznie żadnego spektakularnego sukcesu poza granicami naszej ojczyzny. Jakże często natomiast grupy znane jedynie w bardzo wąskich kręgach odbiorców zostały zauważone w takich krajach jak Stany Zjednoczone, Kanada czy Wielka Brytania. Przypomnij sobie chociażby przypadek warszawskiej grupy Pustki, która jakiś czas temu zagrała kilka entuzjastycznie odebranych przez publiczność koncertów podczas festiwalu Canadian Music Fest w Toronto oraz South by Southwest w amerykańskim Austin. Występy te wzbudziły wówczas także ogromne zainteresowanie tamtejszych dziennikarzy. Poczytny dziennik The Austin Chronicle określił nawet ich kawałek „Lugola” mianem arcydzieła, natomiast Toronto Star wybierając jedynie kilka koncertów z całego festiwalowego dorobku,
zarekomendował swoim czytelnikom właśnie nasze Pustki! Dlaczego tak jest? Ja bym tu raczej nie zastanawiał się czy słusznie, czy też niesłusznie nasze kapele są w świecie słabo zauważane. Moim zdaniem powodów tego, że nie są, należy szukać w słabej polityce promocyjnej oraz w coraz słabszej jakościowo muzyce dopuszczanej do emisji przez największe media, gdzie już od dawna nie gra się tego, co jest w muzyce najbardziej wartościowe, tylko sprzedaje się czas antenowy tak jak każdy inny towar. Bardzo często najlepsza polska muzyka rockowa dzięki takiej polityce, trafia głównie do niezależnych – czytaj wolnych od reklam – takich programów internetowych jak choćby stworzona przeze mnie audycja Polisz Czart nadawana na kanadyjskiej platformie radiowej www.fala.fm.

– Dziękuję za rozmowę.

Udostępnij
Poprzedni artykułNABÓR PARTNERA
Następny artykułGAZETA PIASTOWSKA #358

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię