Nie ma czasu na nudę

0
660

Pracownia tkacka w Domu Pomocy Społecznej w Legnickim Polu to miejsce gdzie siła spokoju i wulkany energii łączą się i powstają cudowne dzieła.

Pani Monika, która prowadzi zajęcia z podopiecznymi, z zasady musi być „siłą spokoju” by opanować artystyczny żywioł.

Dajemy radę, choć u nas nie ma chwili, żeby coś się nie działo – mówi Pani Monika. – Nic dziwnego. Mamy kameralne pomieszczenie, a na zajęcia zapisanych jest dwudziestu ośmiu mieszkańców, a chętnych jest o wiele więcej.

Puchacze wymiatają

Rozmawiamy o technicznych szczegółach, overlockach i specjalistycznych maszynach do szycia, a obok Pan Mariusz spokojnie siedzi nad kolejną makatką:

– Nazywamy je: „puchacze” – wyjaśnia.

Obok ze swoimi makatkami pracują Jarek i Tereska. Pokazują jak zaawansowane są ich dzieła. Marysia chwali się dywanikami. Warto wspomnieć, że dywaniki z pracowni tkackiej w DPS Legnickie Pole to przebój w legnickim schronisku dla zwierząt. Psiaki dzięki nim mają cieplej w zimie. A produkcja dywanu to nie przelewki – kilka miesięcy pełnej skupienia, żmudnej pracy!

Wytkane, wyszydełkowane cudeńka Grażyny, Kasi, Basi, Ireny i innych osób z pracowni można także znaleźć na przykład w legnickim szpitalu, gdzie trafiają jako okolicznościowe prezenty. Te są oczywiście dostosowane do danego okresu świątecznego: na Wielkanoc zające, kurczaki, a w okolicach Bożego Narodzenia – św. Mikołaje czy sympatyczne krasnoludki. Często cudeńka z Legnickiego Pola pokazują się na dolnośląskich konkursach plastycznych – z sukcesami.

W Starostwie

Czy tylko wybrańcy mogę cieszyć oko kolorowymi ozdobami z Legnickiego Pola? Oczywiście nie. W legnickim Starostwie organizowane są świąteczne kiermasze. Miejmy nadzieję, że w tym roku nic nie przeszkodzi, by taki kiermasz odbył się w siedzibie urzędu powiatu legnickiego przy pl. Słowiańskim.

Na „codzień” makatki, dywaniki, zabawki, piękne serwetki są przeznaczane jako prezenty, upominki dla rodzin i bliskich lub dekoracje w pokojach mieszkańców. W pracowni powstają też praktyczne eko torby na zakupy czy plecaczki dla miłośników wędrówek.

– Pomysłów nam nie brakuje, zawsze podpowiadamy sobie co możemy zrobić – mówi Ewa.

Razem radośniej

– Wiele rzeczy powstających w naszej pracowni to praca zbiorowa – wyjaśnia Pani Monika. – Podopieczni niekiedy specjalizują się na konkretnym etapie „produkcji”. Ale ekipę mamy zgraną, więc wszystko idzie sprawnie. Oczywiście wychodzimy także z czterech ścian i korzystamy z dobrodziejstwa przyrody. Co roku mamy obfite żniwa lawendowe. Zbieramy lawendę, suszymy. A potem pakujemy do zrobionych w naszej pracowni woreczków z wyszywanymi wzorami. To piękne, pachnące prezenty! Wykorzystujemy dary ziemi.

cof

Nagle do pracowni „wpada” Pani Helenka. Prawdziwa dusza towarzystwa, rozmawiać może godzinami, ale trzeba przyznać, że w robocie jest konkretna. Znakomicie radzi sobie z przenoszeniem wzorów z szablonów na tkaniny. No i wszystkich mobilizuje do pracy! Nie ma leniuchowania!

Prawą ręką, takim asystentem Pani Moniki jest Kuba. Bardzo aktywny, lubi porządek. Idealny w zadaniach, które wymagają precyzji. Zresztą wszyscy uczestnicy zajęć w pracowni tkackiej to fajna ekipa. Choć muszę zaznaczyć, że przyznali się do jednego nałogu: lubią kawę. I bardzo dobrze. Jak na artystów przystało!

Marek Szpyra

Fot. Marek Szpyra

Udostępnij
Poprzedni artykułKrew
Następny artykułMistrzowie

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię