10 kwietnia 2022 roku o godzinie 8.41 w Legnicy było cicho, sennie, temperatura odczuwalna ok. 7 stopni Celsjusza, ciśnienie nie dokuczało nikomu a wilgotność powietrza miała być bliska zeru.
Niebo zachmurzone. Ale i słońca dużo. Tylko wiatr. Hałas na ulicach niski, jakość powietrza dobra. Dzwony kościołów wybijały kwadranse nieco za wcześnie. Na Rynku rozkładały się stragany comiesięcznego Targu Staroci. Ochoczo, bo pogoda zdawała się dopisywać.
Amatorzy estetyki dawnych lat znów mieli mieć swój dzień.
Niepokoje…
…więc o niskim stopniu natężenia. Prawie brak.
Ten najgłówniejszy – związany z datą – 10 kwietnia – także nie zachodził, bo ustały już dawno Marsze pamięci i obchody rocznicowe związane ze śmiercią pasażerów Tupolewa pod Smoleńskiem w 2010 roku miały się odbyć w stolicy. Centralnie.
Co uwalniało wielu włodarzy od bólu głowy.
Tylko w Legnicy obecność uchodźców z Ukrainy trochę komplikowała sprawę, bo w związku z rocznicą Smoleńska zarządzono włączenie alarmowych syren, a w mieście zamieszkało niemało Ukraińców i te dźwięki mogłyby wywołać lęki, niepokoje i obawy.
Ponieważ syrena alarmowa oznaczała zbliżający się nalot. Tak zakomunikowano.
Ból mógłby się odnowić, pamięć przywołać utraconych.
Jaka delikatność.
O zmarłych przed 12 laty pod Smoleńskiem dziewięćdziesięciu sześciu Polakach w związku z tym można było sobie pamiętać, ale dyskretnie, po cichu. Ewentualnie zapalić świeczkę pod tablicą wmurowaną w ścianę gdzieś w Rynku. I kwiaty złożyć na bruku.
Albo popatrzyć w telewizor.
Gdy z mocy prawa…
usuwano Pomnik Wdzięczności…
…z Placu Słowiańskiego, także wiele się działo w imię poszanowania wrażliwości wdzięcznego społeczeństwa ziemi legnickiej.
Niekoniecznie zaś wrażliwości żywych i pamięci pomordowanych w Katyniu, Polaków prześladowanych w Operacji polskiej NKWD, zsyłanych do łagrów, wypędzanych ze wschodu Rzeczpospolitej albo poniewieranych przez sowieckich sołdatów w zwycięskim marszu na Berlin kończącym ich Wielką Wojnę Ojczyźnianą.
I rozpoczynającym inną – czerwoną – okupację Europy Wschodniej.
Najpierw więc odbył się bój wstępny – na pisma, rzecznika legnickiego Ratusza z Wojewodą o interpretację ustawy. Przegrany bój.
Sam demontaż…
…oprawiony został przez obolałą i wrażliwą Aktywną Legnicę w opacznie cytowany tekst Adama Asnyka: Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy skierowany do … no właśnie – nie wiadomo, bo nie Do młodych przecież.
To był akt rozpaczy trochę. Bo inni wywiesili własne transparenty. Byli przeciw. Za deptaniem właśnie. Boż to żaden ołtarz w końcu.
Tylko Rosjanie stacjonujący w mieście trochę to tak traktowali, gdy po przychodzili się tu fotografować. Po ślubie, pod sołdatem. Z komsomołską wrażliwością.
Wobec takiego obrotu spraw – usunięcia monumentu, padła zapowiedź, że wróci.
W końcu pomnik po krótkim postoju na parkingu śmieciarek przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej stanął w przycmentarnym lapidarium. Wrócił.
W towarzystwie odzyskanego pomnika marszałka Rokossowskiego.
W uznaniu wrażliwości miejscowych rusofilów. Społeczeństwa ziemi legnickiej.
O wrażliwość głoszących męstwo księcia Henryka II Pobożnego w mieście, którego, chcąc nie chcąc, bronił 781 lat temu w 1241 roku (rocznica – 9 kwietnia) nie dbało się i wciąż nie dba – zupełnie.
Regionaliści bardzo starają się wystawić Księciu Pobożnemu pomnik. Ale ta ich wrażliwość, zapewne z powodu jej bliskości z wrażliwością Kościoła oraz innej orientacji politycznej – nie może doczekać się uszanowania.
Najpierw lata ciszy.
Potem miejsca się skąpiło na postawienie pomnika. Kiedy zaś jakieś zostało zaproponowane, wskazywano ważne postanowienia o posadzeniu dokładnie – i akurat w tym samym miejscu – drzewek i krzaczków, co postawienie pomnika wykluczało.
Albo według innego planu – nie przewidywano.
W staraniach tych, co wydaje się nieco dziwne, nie bierze udziału miejskie muzeum. Skłonne raczej wrażliwie objąć opieką sowiecki pomnik niż przecudne barokowe figury z rozpadającego się na naszych oczach klasztoru przy ulicy Chojnowskiej. Tu wrażliwości – na prawdziwą sztukę (tyle, że sakralną – a to kłopot) – dobrą i starą – nie obserwuje się. O pomniku Księcia – cisza.
Nawet w dniu rocznicy bitwy – nic.
Za grosz.
Owszem, Książę Pobożny (cóż za niefortunna nazwa) – był dobry, do stylizacji, kiedy z corocznym szumem tworzono kolejny legnicki kalendarz (2020 rok). Wówczas to padły słowa o Tradycji, której nie ma żadne z innych miast, wobec czego wątpliwości mógł zgłosić na przykład Kraków.
Ale tradycja w sam raz nadała się do promocji. Sami wiecie kogo.
Wówczas i grosz się znalazł.
Jeśli dzisiaj ma powstać legnicki kalendarz z wizerunkami legniczan w kostiumach Piastów, to trudno wyobrazić sobie, aby był w nim pominięty Książę Henryk Pobożny (kto, swoją drogą, miałby pozować fotografce Hannie Dereckiej do tego portretu ?) – pisałem 11 grudnia 2019 roku.
Okazało się, że Księciu Henrykowi Pobożnemu i Świętej Jadwidze Śląskiej twarzy użyczyli aktorzy zawodowo i otwarcie zaznaczający zdecydowany dystans do cnót tych dwojga postaci.
Można to wszystko jakoś znosić, przywyknąć.
Takie wykonywanie prześmiewczych póz i żenujących wykrętów.
Ale żeby choć te słowa ucichły.
One też się zużywają.
Jak wrażliwość.
Adam Kowalczyk