Podczas wrześniowej sesji Rady Miejskiej w Legnicy radna Jolanta Rabczenko zaapelowała o minutę ciszy z powodu śmierci nastolatki z Lubina.
Jej wezwanie zabrzmiało tak:
Ja bym chciała poruszyć temat śmierci Julii Zięby. Jest to sprawa dotycząca przemocy rówieśniczej, dość głośna w ostatnim czasie. Zakończyła się tragedią.
Tragedia świadczy o tym, jak pilnie potrzebne są zmiany w oświacie, w edukacji. Zmiany odgórne i chciałabym Państwa zachęcić do podpisania petycji. Petycja jest w formie elektronicznej.
Na obecną chwilę podpisało ją ponad dwa tysiące osób. Petycja skierowana jest do Sejmu. Jest to żądanie o zaostrzenie przepisów dotyczących przemocy i cyberprzemocy, wprowadzenie w szkołach lekcji empatii, budowania zdrowych relacji, aby zapobiec kolejnym tragediom.
Rodzicom Julii składam najszczersze kondolencje i podziwiam za walkę, która niestety tragicznie się zakończyła. A Państwa proszę o uczczenie minutą ciszy pamięci Julii.
Mam jednak pewne zaskoczenie (jak powiedziała ministerka od oświecania), gdy wysłuchałem tej wypowiedzi.
A nawet szereg zaskoczeń.
Lekcje empatii? Budowania zdrowych relacji?
Jakieś metalekcje przygotowujące do tych normalnych lekcji?
Przecież to właśnie na polskim, matematyce, na boisku w grze powinny w szkole powstawać zdrowe relacje wśród/pomiędzy uczniami. To tak chyba ma być. Raczej.
Jeśli istnieje takie wyobrażenie, że odpowiedni dodatkowy, specjalny trening wyrobi w młodzieży zdolność empatii podczas edukacji, na ekstra lekcjach (z testami i ocenami?), to to wyobrażenie jest, zdaje się, bardzo naiwne.
A może chodzi raczej o coś innego niż pilnie potrzebne zmiany w oświacie?
Rada Miejska Legnicy…
…nie zechciała minutą ciszy uczcić pamięci śmiertelnych ofiar niedawnej powodzi.
Nie było takiej inicjatywy.
Kiedy herbertowski Pan Cogito czyta gazetę, wyłania się problem odbioru, przeżycia cudzego nieszczęścia w jakiś sposób uzależnionego od rozmiaru tego nieszczęścia.
Obok zagadnienia natura mediów (wywoływanie sensacji, pozyskiwanie odbiorców – czyli kasy), rysuje się jeszcze sprawa arytmetyki współczucia.
Mniejsze wrażenie robią hekatomby wojen, wielkich katastrof niż jedna wyraziście (przebieg morderstwa położenie ciał i inne szczegóły) opisana śmierć dość głośna w ostatnim czasie.
Podobnie ofiary (ostatniej, i każdej) powodzi – nie przemawiają do wyobraźni jest ich za dużo.
A niepewność…
…co do ich rzeczywistej liczby oraz uwięzienie w medialnych chłodniach zamiast oddania ziemi na spoczynek – przemienia je – w abstrakcję.
Czy może o to chodzić?
Hejt, którym posługuje się szkolna młodzież, szerzący się w przestrzeni, niesłusznie nazwanej cyberprzestrzenią – jest jej wynalazkiem. Fatalny sposób regulowania spraw we własnym kółku, środowisku, klasie, grupie.
Silniejszych dotyka boleśnie. Kiedy skupi się na kimś słabym, nieodpornym – rezultaty są straszne.
Tak jak teraz. Dorośli mają inne sposoby radzenia sobie.
Cokolwiek jednak powiedzą, powiedzieli czy mówią właśnie o tym ministry i ministerki, psychologowie i spece od cyberzabezpieczeń, edukacji, psychologii, psychiatrii, elektrycznych urządzeń i czego tam jeszcze, dodać do tego całego gwaru głosów trzeba, że sieć, smartfony, komputery i inne maszyny bezmyślnie podarowali tej młodzieży dorośli właśnie. Inni natomiast dorośli usiłują obmyślać sposoby neutralizacji, ochrony, zabezpieczania i łagodzenia skutków tego.
Na przykład poprzez wprowadzenie urzędowego…
…zakazu używania…
…smartfonów w szkołach. Albo lanie oliwy poprzez wygłaszanie takich deklaracji: Robimy wszystko, by szkoła była miejscem, które wspiera młodzież.
Kiedy czyta się, że w Sudanie dzieci wcielane są do zbrojnych band i bojówek, i ogląda zdjęcia kilkulatków z kałachami w rękach (rączkach), ciarki przebiegają po plecach. Ich roześmiani rówieśnicy z Europy mają w rękach smartfony – taki jednak widok nikogo nie niepokoi.
Bill Gates…
…ostrzegał, ale nikt sobie z tego nic nie robił.
Było atoli w tym wezwaniu radnej o minutę ciszy jeszcze coś innego.
Nie tylko bezmyślność dorosłych, nie tylko bezduszność młodzieży, niedająca się zatupać dziesiątkami wieczornych marszów przeciw hejtowi czy przemocy w ogóle, nie tylko szerzące się zjawisko uzależnienia od wytwarzanego elektronicznymi urządzeniami wirtualnego świata.
Ofiary powodzi jakoś nie mają nazwisk jak lubińska nastolatka, ani wizerunków, które naklejane są na ścianach i słupach latarni ku opamiętaniu.
Istnieją jako liczba – abstrakcja. Są jednak abstrakcją niewygodną, bo ci, którzy przyczynili się zaniedbaniami i zaniechaniami, mylącymi komunikatami do nieszczęścia, nie są osłonięci nickami i avatarami tak jak internetowi hejterzy.
Przeciwnie – są jawni. Bardzo. Na świecznikach.
Czy z obawy, aby nie przyszło nikomu do głowy pomyśleć o nich właśnie, nie wezwano do minuty ciszy dla uczczenia ofiar powodzi?
Na koniec – wiersz Zbigniewa Herberta. Do przeczytania – w minutę.
Pan Cogito czyta gazetę
Na pierwszej stronie
meldunek o zabiciu 120 żołnierzy
wojna trwała długo
można się przyzwyczaić
tuż obok doniesienie
o sensacyjnej zbrodni
z portretem mordercy
oko Pana Cogito
przesuwa się obojętnie
po żołnierskiej hekatombie
aby zagłębić się z lubością
w opis codziennej makabry
trzydziestoletni robotnik rolny
pod wpływem nerwowej depresji
zabił swą żonę
i dwoje małych dzieci
podano dokładnie
przebieg morderstwa
położenie ciał
i inne szczegóły
120 poległych
daremnie szukać na mapie
zbyt wielka odległość
pokrywa ich jak dżungla
nie przemawiają do wyobraźni jest ich za dużo
cyfra zero na końcu
przemienia ich w abstrakcję
temat do rozmyślania:
arytmetyka współczucia
Adam Kowalczyk