Skoro Władimir Władimirowicz P. może obciążać II RP za wybuch wojny, a ktoś taki jak pan Gross oskarżać Polaków o systemowe mordowanie Polaków narodowości żydowskiej, to legnicki poseł może mówić spokojnie, że buta i bezczelność jest właśnie po stronie PiS i jego zwolenników z tego powodu, że minister Kaleta usiłował dotrzeć na konferencję w warszawskiej Czajce idąc tam niewłaściwymi schodami. I tłumaczył posła Nitrasa frustracją wynikającą z braku dostępu do sejmowej mównicy.
Z drugiej strony, a właściwie – z tej samej co poseł Kropiwnicki – kandydat Rafał Trzaskowski opowiada o pośle Nitrasie, że uratował ministra Kaletę od upadku z tych niewłaściwych schodów. Widzicie go!
I tak dalej – w tym duchu słyszeliśmy i słuchamy nadal, że Platforma Obywatelska była wręcz organizacją dobroczynną, jej zaś funkcjonariusze z całych sił dążyli, aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej.
Budowała ludności drogi przed Euro (doprowadzając do ruiny wykonawców), zabezpieczała państwo i obywateli militarnie (usiłując kupić francuskie śmigłowce, o których donoszono: Ponad połowa samolotów i helikopterów wojskowych nie może latać, bo ich utrzymanie i naprawy są zbyt kosztowne – poinformowało francuskie ministerstwo obrony).
Teraz jej aktywiści używają różnych i wzywają do zatrzymania budowy kanału przez Mierzeję Helską z powodu ptactwa (Zieloni) i niezadrażniania stosunków z Rosją (liberalni).
Ile czasu traci rząd i sejm, ile papieru i sił na wyjaśniania, rozbrajanie fejków, ile można by w tym czasie dokonać zamiast użerać się z kłamliwymi bredniami i bezczelnymi łgarstwami, którymi perfidnie z rozmysłem usiłuje się robić ludziom wodę z mózgów!
Ile burz już zasiali panowie posłowie z PO, gdy z uśmiechem zagrzewają do boju i pochwalają chamskie zachowania młodzieńców z prowincji. Dziwne, jak lubiński poseł PO Piotr Borys w Bolesławcu na Rynku uśmiecha się do młodzieńców wykrzykujących pod adresem Prezydenta wulgarne rusycyzmy, twierdząc, że mają do tego prawo, zaś w programach Adriana Klarenbacha w eleganckim krawacie domaga się uszanowania jego poglądów, osoby. I w ogóle – szacunku.
Kiedy patrzyłem dzisiaj w telewizor, z jakim spokojem Andrzej Zybertowicz przysłuchiwał się pomieszaniu Roberta Kropiwnickiego w programie Woronicza 17, zazdrościłem mu tego spokoju mistrza, tego opanowania. Daje to zapewne ogrom doświadczenia i dogłębna znajomość takich fikołków słowno-myślowych (nie powiem: intelektualnych), jakie wykonywał pan poseł (łatwo sprawdzić – rękopisy nie płoną).
Z przyzwolenia czy raczej – zachęty PO prowokatorami w tej kampanii stają się już dzisiaj zwykli przechodnie na ulicy – jak można zobaczyć w publikowanym w sieci filmie z Łodzi. Czy jest to dziwne, że są wulgarni w słowach i gestach, czy jest to dziwne, że są agresywni i niebezpieczni, czy jest to dziwne, że przebierają miary z tym wszystkim, co powszechnie uznawane było jeszcze do niedawna za obwarowane jaką-taką umową o nienaruszalność ?
Tu dodam, w ramach komentarza tekst znaleziony à propos: Tłum wystarczy, że wie, kogo tym razem trzeba nienawidzić i zewrze siły przeciw znienawidzonym – tak skomentowano polski tłum w recenzji bardzo akuratnego spektaklu z legnickich III Furii w 2016 roku. Jak ulał!
Nie jest więc to dziwne. Dziwne jest, natomiast, że wspierający się na takich napastliwych, aroganckich i wulgarnych ludziach politycy PO (coś nie wierzę, że istnieje jakaś koalicja, sprzysiężenie liberalno-lewicowe) tak przewrotnie i otwarcie kłamią o pragnieniu wspólnoty, dążeniu do jedności, plotą o dzieleniu Polaków i płaczą nad utraconą komunią i mają dosyć nawet!
Kto sieje wiatr, zbiera burzę – jak powiada przysłowie. W tej iluzorycznej równowadze sił między Prezydentem Dudą i pretendentem Trzaskowskim (niemal fifty-fifty) ich siewcy nie mogą mieć żadnej pewności, że posiane burze nie zachwieją nimi albo ich nie zdmuchną.
Może właśnie dlatego pretendent ma wciąż takie zmarszczone czoło?
Adam Kowalczyk