Pierwszy z gości kodziarskiego Latającego Uniwersytetu zainstalowanego przez Jacka Głomba w kawiarni pod legnickim teatrem – profesor Aleksander Wit Labuda stwierdził podczas inauguracyjnego spotkania Ukradli nam patriotyzm. Oni – wpisani w ten czasownik – to był PiS, oczywiście. To było gdzieś w początkach działalności KOD i uniwersyteckie oświecanie legnickiej elyty zainicjowane zostało jako szczepionka na te ciężkie czasy, jakie przyszły po utracie władzy na tak zwanych liberałów w ogóle, a tych tutejszych – szczególnie.
Minęło już czasu sporo od tamtej wypowiedzi profesora Labudy (2016 rok).
Mimo jednak, że w Piastowskiej kilkakrotnie już ją cytowałem, warto ją znów przypomnieć i zrobić stosowne odświeżające przypisy.
Wówczas…
…zająć pozycje patriotyczne w rozumieniu tego słowa wprost – nie było rzeczą wyboru politycznej taktyki czy, jak chciał to nazwać profesor Labuda – zastosowania złodziejskiej (ukradli) zręczności czy sprytu. Wśród wielu czynników sprzyjających przejęciu władzy przez PiS była również, zdaje się, sprawa patriotyzmu właśnie. Dzisiaj, kiedy odsłonięto dokumenty i nagrania opisujące działalność rządu Donalda Tuska – w serialu Reset czy książce Zgoda Cenckiewicza/Rachonia, jest oczywiste, że patriotyzm to nie było wówczas coś, na co stawiałby Donald Tusk jeszcze przed wyjazdem do Brukseli i później jego następca – Ewa Kopacz.
Czy może dokładniej nie byłby to patriotyzm definiowany tak, jak definiowano pojęcie potocznie i powszechnie.
Dzisiaj w związku z pytaniem o patriotyzm Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego profesor Senyszyn wygłasza zdanie o polskim patriotyzmie w powiązaniu z patriotyzmem europejskim. To co dopiero!
Jeśli jest Europa…
…ojczyzną (πατρίς) – to dla kogo? Bo przecież, gdyby spróbować wydziergać taki jakiś model ojczyzny w oparciu o wartości, priorytety i dowolnie duży wagon imponderabiliów – to się nie da, bo Niemcy całkiem inaczej niż Włosi, a Polacy odmiennie niż Holendrzy. Brexit byłby najlepszym dowodem w tej sprawie.
Zdecydowanie dziwne to stwierdzenie – europejski patriotyzm.
I, poza tym, czy takie słowa w ustach lewicowego polityka to nie jest jakaś herezja aby? Proletariusz nie ma ojczyzny – czy nie z Manifestu… Marksa i Engelsa te słowa?
Pewnie, pewnie – nie tak dosłownie, nie tak wprost. Rozmaici ideologowie z lewej strony jakoś to przestrajali, wykładali i tłumaczyli, interpretowali, powoływali się na Żeromskiego i innych, ale proletariacka rewolucja miała przecież znieść granice, a jej moc po ziemi wszerz rozrastać się miała.
Bezgranicznie, rzec by można. Nie?
W każdym razie ta fraza o ukradzionym przez PiS patriotyzmie to dziwnie wspólny motyw elegii tych rzekomo okradzionych, co na patriotyzm jakoś nie oglądali się specjalnie, kiedy rządzili.
Sprawa patriotyzmu…
…wróciła podczas gliwickiej konwencji kandydata (niezależnego!) wyłonionego w prawyborach w PO.
Zwrócono już uwagę na nieobecność flag unijnych podczas tego zgromadzenia. Gdyby tak popatrzeć w internet na przekazy z nie tak bardzo dawnego marszu miliona serc, to bardziej tam niebiesko niż biało-czerwono było.
A w Gliwicach – narodowo za plecami i Tuska Donalda, i Trzaskowskiego Rafała. Patriotycznie.
Serce roście!
Inna sprawą jest bezpieczeństwo.
Kiedy premier zaczął zachwalać swojego (niezależnego!) pupila i szyć buty Karolowi Nawrockiemu, poruszył zagadnienie właśnie.
Rafał Trzaskowski podtrzymujący dwie bohaterki Powstania Warszawskiego. Lekko nad nimi pochylony, z nieudawana troską – tak opisał zdjęcia, które znalazły się w sieci.
Rafał dba o bezpieczeństwo – miał wyłonić się wniosek z tego opisu. Cóż. Nie wyłonił się.
Ale słowa…
…Donalda Tuska o zdjęciach, które znalazły się w sieci, są twardym dowodem w zupełnie innej niż bezpieczeństwo sprawie. Na to, za jakich naiwniaków ma swoich wyborców, czyli tych zwiezionych do Gliwic zwolenników PO oraz siedzących przed ekranami.
Wiadomo, że w takich sprawach nic w sieci SIĘ nie znajduje się. Tym bardziej, że właśnie rozpoczęto grę o urząd Prezydenta.
I w tym samym czasie obiegły sieć zdjęcia kontrkandydata – mówi dalej Donald Tusk, o zdjęciach Karola Nawrockiego.
No, przypadek, zbieg okoliczności, traf, koincydencja jakaś.
W tym samym czasie – proszę ja Ciebie, wiesz.
Tylko dziecięca naiwność słuchaczy, jaką przypuszczalnie zakłada Donald Tusk i jego sztab, pozwoliłaby uwierzyć w przypadkowość opublikowania tych zdjęć w sieci. Ewentualnie głupota. Słaby wybór, ale jakiś jest.
Tutaj można by przywołać baner sygnowany przez hrejterów widoczny przy autostradzie w drodze do Wrocławia:
Wszystko, co znajdziesz w Internecie, to prawda.
Zbigniew Kopernik,
założyciel internetu
Przypadkowość jest tu tak samo prawdziwa jak sam Zbigniew Kopernik – założyciel Internetu.
Rafał Trzaskowski jest lepszym kandydatem, bo ma lepsze zdjęcia i może opiekować się chomikiem. Można by pomyśleć.
Karol Nawrocki natomiast otacza się gangsterami i nie wiadomo, jakie ma poglądy – sugerował w Polityce z 3 grudnia profesor Hartman, którego sugestie podjął i twórczo rozwinął Donald Tusk w Gliwicach. Ten sam profesor Hartman, który apelował o rozpoczęcie dyskusji nad legalizacją kazirodztwa.
Autorytet. Akademicki. Ze stolicy.
W księgarniach przy Krakowskim Przedmieściu i na Nowym Świecie zalegają jego publikacje. Pewnie znajomy profesor Senyszyn.
Ale jest i inne spojrzenie na dobrego opiekuna cudzych wnuków i chomików.
Były minister transportu w rządzie Donalda Tuska, Sławomir Nowak był jednym ze sztabowców Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich – ustalił Krzysztof Sobolewski.
Związki z aferzystą?
Czy to gwarantuje bezpieczeństwo Polski?
Więc Rafał Trzaskowski miałby mieć kontakty z tym panem od zegarka i ukraińskich autostrad?
Wielki Bu, z którym sfotografowano Karola Nawrockiego, swoje, zdaje się, odsiedział już dawno, ale przed Sławomirem Nowakiem jeszcze kilka procesów i wypatrywanie oczyszczenia go z zarzutów jest płonne. Chyba, że gdyby jego procesy się miały się przeciągnąć, zostanie ułaskawiony przez swojego prezydenta?
Takie układanki jakie tworzył Donald Tusk w Gliwicach da się bez większych trudności klecić od ręki. Jedyne, czego dowodzą, to tego, że Donald Tusk, wbrew temu co mówił w Gliwicach – oddycha wojną na górze, niebezpieczny chaos ma we krwi, a nieustanną agresję w języku.
A kiedy przestrzegał przed szemranym towarzystwem ewentualnego prezydenta Polski (Nawrocki) i mówił o etycznych zachowaniach (Trzaskowski) kamera, pechowo jakoś – pokazała twarz Tomasz Grodzkiego.
Przypadek, zbieg okoliczności, traf.
Adam Kowalczyk