Napisała do mnie Weronika. Nie znacie? To posłuchajcie! Weronika udziela się w Szkole w Chmurze, która wedle deklaracji ma być przeciwieństwem szkoły w nie-chmurze (ew. nie-w chmurze) czyli tradycyjnej – w murach.
Weronika zaczyna po szkolniacku: Cześć! – z impetem i bez zbędnych ceregieli.
Potem, również bez cackania się, wprost zadaje pobrzmiewająco znajomo pytanie: Od czego zacząć zmienianie świata?
Wigor! Zapał! Rozpęd! Co za gotowość!
Koncepcje zmieniania zostały zaprezentowane w zamieszczonych w mailu linkach.
I jak na licealistów to całkiem śmiałe zgłoszenia. Skala tylko nie światowa, globalna, lecz lokalna.
Na razie.
Wbrew pozorom – wcale nie jest wesoło. Nie po to zgłaszam felieton, aby ironizować z powodu tej inicjatywy.
Niektóre spośród właściwości komunikatu Szkoły zwracają szczególnie uwagę.
Z listu Weroniki wynika, że Fundacja Społeczeństwo, która wyłoniła Szkołę w chmurze, poprzez to działanie zamierza stworzyć jakąś oboczną formę edukacji. W propagowaniu swojej działalności, jak we wspomnianym na początku mailu, używa znanych pojęć uczeń, edukacja, szkoła, do których – korzystnych i niekorzystnych znaczeń przywykliśmy. Są to jednak neologizmy, które nie znaczą tak, jak pospolicie się te słowa rozumie.
Uczeń ma być indywidualistą, którego wyjątkowa i niepowtarzalna i właściwa tylko jemu jednemu ścieżka edukacyjna ma zaprowadzić go nie tylko do posiadania wiedzy, lecz także zapewnienia mu szczęścia. To połączenie rozumu z sercem jest bardzo ważną i częstą deklaracją zaprezentowanych załączonych nagrań. Ładne. Ten uczeń nie jest częścią sformalizowanej i przypadkowej zbiorowości, jaką w murach jest klasa zorganizowana według wieku. Może, ewentualnie – podjąć współpracę, włączyć się do kolektywu problemowego, poszukującego. Właściwie – taka zdolność jest dobrze widziana w Chmurze.
Edukacja także znaczy coś zupełnie innego niż klasa, szkoła, oceny – cała ta rutynowa mitręga, której zaznają obecnie dzieci. Od pierwszej klasy do sprawdzianu po ósmej klasie, a może i dalej.
Ta edukacja to seria poszukiwań i odkryć, niekoniecznie jednak indywidualnych, gdyż, jak zauważyliśmy – mocno stawia się na wspólne znajdowanie rozwiązań. Tu indywidualność trochę z kolektywnością musi się jakoś spotkać, ale nie po to przecież piszemy, żeby znajdować wewnętrzne sprzeczności w Chmurze.
Czy szkołą można nazwać takie pobudzanie do odkrywania sposobów na zmienianie świata?
Poddawanie w wątpliwość utartych schematów i znanych ścieżek postępowań – co ma być istotą tej szkoły, według Weroniki – to bardzo śmiałe podejście. Z pewnością nie jest to oferta dla każdego. Utarte schematy czy ścieżki postępowań, jak pisze Weronika: znane – ten wstępny etap – ucierania i poznawania, poprzedzający Chmurę ma zapewnić szkoła w murach, zwykła buda z klasą, stopniami i belframi. Dopiero po niej da się wymyślić i zbudować restaurację z aquaponiczną gospodarką pozwalającą na niemarnowanie żywności (to jedna z zaprezentowanych idei).
Najpierw zatem powszechna szkoła musi przygotować ucznia, aby potem zaproszono go w chmury, gdzie wyzwoli się z niego indywidualność. Gdzie, powiedzmy to – będzie mógł też trochę pobujać, zanim sprowadzi się go na ziemię poprzez kwestie własności, finansów, odbiorców, zbytu i tak dalej.
To wydaje się jasne z punktu widzenia dorosłych, którym często brakuje pasji i optymizmu.
Do czego ma zmierzać ta Szkoła w Chmurze? Do zaprowadzenia w edukacji zmian, które sprawią, że szkoła dogoni szybko zmieniające się realia świata. Ot, co!
Jakkolwiek szumnie to brzmi – zauważmy, że jednocześnie bardzo ogólnikowo. W jednym: buntowniczo i kontestacyjnie oraz entuzjastycznie i zachęcająco. Ale też znajomo. Sporo jest – i coraz więcej – takich zmieniaczy świata albo majstrów, którzy chcą go naprawiać poprzez wytwarzanie alternatyw wszczepianych w systemowe – przyznajmy – nie zawsze najlepszej sprawności instytucje.
Mail Weroniki jest skierowany do rodziców (chyba- to słowo nie pada w nagłówku choćby, mówi się natomiast o umieszczeniu decyzji edukacyjnych w rękach osób, które w tej – wolnej – edukacji uczestniczą), bo zachęca: Zapisz swoje dziecko do Szkoły w Chmurze!
Nie odpowiem jednak na to wezwanie, bo w tkwi w nim wyraziste, znajome oblicze.
To oblicze prawdziwe (vera icon) rewolucjonistów i zaklinaczy rzeczywistości, którzy propagują mgliste idee, łudzą obietnicami indywidualnego i powszechnego szczęścia (jakby jakakolwiek szkoła świata miała taką władzę) i spełnienia. Następnie zaś rękami zachęconych (nabieranych?) tymi ogólnie i pięknie brzmiącymi hasłami naiwniaków usiłują stwarzać paralelne – naprawione światy.
Kto w tych światach będzie budował i dla kogo owe bary z aquaponicznymi uprawami, sprzedawał wyhodowane w nich pomidory, kto sprzeda ich sadzonki albo wymieni wodę? Wykształcony w murach tradycyjnej szkoły zawodowej hydraulik i ogrodnik?
Chmury, chmury!
Adam Kowalczyk