Oświadczenie PKW o odrzuceniu sprawozdania PiS skutkujące likwidacją subwencji dla partii Jarosława Kaczyńskiego nazajutrz po publikacji spotkania Very Jurovej z kampusowcami stwarza dość zaskakujący efekt.
Oto pani komisarz mówi to, co widać na załączonych screenach, podczas gdy minister odpowiedzialny w dużym stopniu za opisywane przez komisarz Jurovą niedopuszczalne zachowania partii, która wygrała wybory – obmacuje niepewnie mikrofon i czeka na koniec tej wypowiedzi, która brzmi jak oskarżenie.
Panowie sędziowie natomiast, którzy z takim przekonaniem uzasadniali swoją decyzję, no, nie wiem – spóźnieni byli o miesiąc. Gdyby tak obywatel się opóźnił – byłoby z nim krucho!
A panowie sędziowie – mogą. I to ich spóźnienie jest uzasadnione jak? Że było dużo materiałów. Pół roku? Nie dało rady?
Do dzisiaj także niełatwo pojąć, jak to możliwe, że lokale wyborcze, które w Legnicy zamknięto zgodnie z przepisami, w innych miastach były otwarte do bardzo późnych godzin nocnych dla, głównie młodych ludzi.
Coś się wydaje, że to ci z silent disco skandujący w zachwycie refren Cypisa.
W czym zasługę mieli panowie zawiadujący wyborami tam na samej górze.
Czy to ci sami, co dzisiaj, spóźnieni, ogłosili to, co ogłosili?
A Donald Tusk znów dostał niemiecką odznakę za przywracanie praworządności w Polsce.
PO przejęciu mediów i blokadzie telewizji Republika
Po zrobieniu bałaganu w systemie sądownictwa
Po głośno i uporczywie wyrażanych oczekiwaniach co do decyzji PKW
Uśmiechów mało. Zawziętość rośnie.
Poznański pomysł, by nie bać Tuska, choć brzmi filuternie – to trochę mało.
Pewnie nawet czapka gauleitera z dystynkcjami wysłana kurierem na Aleje Ujazdowskie nie zmieniłaby niczego.
Jedyne co przychodzi dziś do głowy, to pieśń Wojciecha Młynarskiego. Nieznana młodzieży lubującej się w prostocie Cypisa, więc zacytujmy po całości.
Pasuje całkiem. Nietrudno zgadnąć, do kogo.
Słów kilka w sprawie grupy facetów chcę tu wygłosić
Lecz zacząć muszę nie od konkretów, lecz od przeprosin.
Skruszon szalenie o przebaczenie pokornie proszę,
Że troszkę pieprzna będzie balladka, którą wygłoszę,
Lecz mam nadzieję, że choć się w słowie tutaj nie pieszczę,
To wybaczycie mi to, Panowie, raz jeden jeszcze.
A więc: faceci wokół się snują co są już tacy,
Że czego dotkną, zaraz zepsują. W domu czy w pracy
Gapią się w sufit, wodzą po gzymsie wzrokiem niemiłym.
Na niskich czołach maluje im się straszny wysiłek,
Bo jedna myśl im chodzi po głowie, którą tak streszczę:
„Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?”
Czasem facetów, by mieć to z głowy, ktoś tam przerzuci
Do jakiejś sprawy, co jest na oko nie do popsucia
Już się prężą mózgów szeregi, wzrok się pali,
Już widzimy, żeśmy kolegi nie doceniali.
A oni myślą w ciszy domowej czy w mózgów treście:
„Co by tu jeszcze spieprzyć, Panowie? Co by tu jeszcze?”
Lecz choć im wszystko jak z płatka idzie – sprawnie i krótko,
Czasem faceci, gdy nikt nie widzi westchną cichutko.
Bo mając tyle twórczych pomysłów, takie zdolności,
Martwią się, by im czasem nie przyszło tkwić w bezczynności.
A brak wciąż wróżki, która nam powie w widzeniu wieszczem:
„Jak długo można pieprzyć, Panowie? No jak długo jeszcze?!”
Pozwólcie proszę, że do konkretów przejdę na koniec.
Okażmy serce dla tych facetów, zewrzyjmy dłonie, weźmy się w kupę,
Bo w tym jest sedno, drodzy rodacy by się faceci czuli potrzebni
W domu i w pracy.
Niechaj ta myśl im wzrok rozpromienia, niech zatrą ręce,
Że tyle jeszcze jest do spieprzenia, a będzie więcej.
O.Bywatel