SEN – Sylwester z RAPEREM

5
486

Jest Sylwester, baluje, stara została w domu, bo akurat dzisiaj dopadła ją babska choroba – „ból głowy”…

Ale poznałem gostka, ziomala  jakich na co dzień  nie uświadczysz… Oryginalny ORYGINAŁ,
zakręcony jak wiertarka udarowa (o udarach jeszcze będzie), z zawodu  wyuczonego – menadżer menadżerów, bo przecież tą menedżerską zgrają musi ktoś kierować. On, ziomal ma na imię Gracjan, kurde co to za imię?

Gry owszem…

…lubię ale na gracji się nie znam. No, ale ok. Gracjan wywalił ostatnio numer o którym muszę wspomnieć ku przestrodze ziomków, którzy najebią się nie wiem czym i nie kontrolują swoich czynności. Tak więc on wlał w siebie nie wiem ile i nie wiem co wlał, jedno jest absolutnie pewne – nie wylał tego za kołnierz… Co ja tu pitolę,  zaraz rozkminię o co chodzi. Gracuś, gdy się nachlał, zebrało go na opowiadanie, że jest głęboko zakochany w lasce, którą poznał w dyskotekowym pubie. Oznajmił też, że się z nią chajtnie pojutrze, bo to niedziela, już wszystko obcyndolił z księdzem Józkiem M. z parafii św. Jacka w Pomyjewie Wielkim.

Zapytałem, jak długo ją znasz i jak ma na imię.

– No stary, nie pitol, nie ważne od kiedy ją znam, ale od kiedy się kochamy – odpowiedział Gracek.

– No to od kiedy? – ponowiłem pytanie.

– Od wczoraj i kochaliśmy się od północy do piątej rano, bo jakaś menda z sąsiedniego pokoju zadzwoniła do recepcji hotelu, że jest głośno i że, łóżko  skrzypi…

Dobrze, że nie wiedział, że w pokoju po sąsiedzku mieszkam ja i to mnie wnerwiało to łóżko a nie sopranowe arie i piski jego maltretowanej ukochanej. Jak ona ma na imię  i ile ma lat – zapytałem?

– Andzia ma 17, skończyła przedwczoraj.

– Jak długo ją znasz?

– No stary, przecież mówiłem, że od wczoraj…

– Ja pitolę i już ślub?

– Księdza poznałem w tym barze, był lekko narąbany, ale jeszcze nie wiedziałem, że to klecha, zapytałem jak facet faceta, czy wie gdzie tu jest w pobliżu kościół, bo chcemy z Andzią wziąć ślub. On powiedział, nie musisz daleko szukać, ja jestem księdzem, to nie takie proste, trzeba odbyć…

– Jakieś lekcje, rekolekcje – wtrąciłem, on dalej nawija.

– No, i lekcje małżeńskie… No kurde. co on chce mnie uczyć? – muszę mieć ślub i to szybko bez tych dodatków. A to będzie kosztować ekstra, gdy zapytałem ile, poszedł na chwilę gdzieś i wrócił z kalkulacją kosztów ślubu. 6500 zł  za express ślub,  zaproponował, ta Andzia zaraz zaczęła się cieszyć „zgódź się zgódź!”  No i zapłaciłem.

– Poznaj mnie z Twoją przyszłą żoną.

Najebany Gracek na to…

– Ślubu nie będzie, ona spieprzyła z tym  klechą. To  była para oszustów – podsumował.

Ale jaja, słyszałem już o oszustwach na wnuczka, na chorego dziadka, na kontrolę liczników energii, ale na ślub z klechą to pierwsze co słyszę.

– No teraz wiem dlaczego jesteś taki narąbany.

– Napiłem się, bo dostałem dwie wiadomości, ta pierwsza, kurde to zła, bo ślubu nie będzie, ale druga dobra, moja ciotka z Kanady umarła, została tydzień temu spalona w piecu krematorskim.

– A to kurwy jebane, hitlerowcy – denerwowałem się. – No tak, teraz już rozkminię, byłem u jednego ziomala, rapera i on nawijał teksty a drugi do niego, zapalimy trawkę ?

– Ciiiicho. bo dziadek usłyszy – i wskazał urnę stojącą na kominku.

– Ja pitolę, żeby się dać spalic… a co będzie jak się obudzisz w piecu? No, ale nawijaj, ta druga wiadomość?

– Ciotka z Kanady zostawiła mi sześć milionów dolarów w spadku…

Oooo ja…..zabrakło mi powietrza.

– Barman! Stawiam wszystkim drinka plus piwo, jestem bogaty.

Tylko skończył a odezwała się jakaś laska.

– My obie też możemy postawić wszystkim facetom i wskazała na swoją kumpele…

Tak się zastanawiam co ona miała na myśli.

– Chodźmy do mnie na chawire, tam wypijemy coś lepszego – to mówiąc przywołał  taxi. Pojechaliśmy. Ktoś nas śledził, jechał za nami, trudno rozpoznać. Śledzące auto zostało zgubione po drodze. Gracjan mieszka jak  by to opisać… chata duża, trzy pokoje, łazienka z prysznicem, chyba dla trzech osób, kuchnia ma  tylko czajnik do gotowania wody, jakaś szafka, trzy miski blaszane takie jak na wodę dla psów, spanie na materacach połączonych, też na trzy osoby… dziwne to wszystko. Ubrania leżą na podłodze, po prawej brudne, po lewej czyste, ale i tak wszystko jedzie spoconymi onucami, tydzień w użyciu bez prania. Ale jeden mebel ma. to barek  i… jaaaaa pitolę –  najdroższe alkohole.

– Skąd ty to masz? – pytam.

– Jak to skąd, jestem menadżerem i przynoszą mi  wszyscy, jak potrzebują mojej protekcji, przynoszą po flaszce. No to wypijemy za ten spadek – to mówiąc postawił litrową chopinowską.

Po chwili  położył przede mną stosik banknotów 500 złotowych.

– Wiesz  ziomie, znamy się 5 lat, to dla ciebie, tu jest jakieś pół miliona, kup sobie porządny wóz a nie tylko skoda  i skoda.

Szybko schowałem kasiore, aby się nie rozmyślił, ale jedna paczka spadła mi gdzieś w dół, poczułem jebniecie o podłogę, spadłem z piętrowego łóżka.

 – Co ty kuźwa stary wyprawiasz, pogięło cię, a mówiłam nie kupuj tego  badziewia z pięterkiem

– Gdzie kasa, tam było chyba dwieście tysięcy, Gracjan mi dał ze spadku…

– Spadek to ty miałeś na głowę i dostałeś udaru jołopie.

Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że to był sen, no kurde tyyyyle kasy przepadło…a w dodatku nie mam na ortopedę aby nastawił mi skręconą dłoń. Moja stara zrobiła mi awanturę o tego Gracjana, bo nawet we śnie zdradzam ją z LGBT….

BOLESŁAW BEDNARZ-WOYDA

5 Komentarze

    • Panie Pawle, czas posylwestrowy, redakcyjna cenzura na urlopie, to i Redaktor Bolesław na więcej sobie pozwala. A w śnie to i niecenzuralne słowa czasem mogą paść. Choć przecież wiemy, że na co dzień to wielce kulturalny, szanowany Pan. Pozdrawiamy!

  1. Kasiora tak skitrana, aby moja stara jej nie znalazła, ale gdy przypadkiem znajdzie to zamknę wszystkie sklepy i…. Sam się domysl🤣🤣

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię