Pamiętam tylko tyle, że upojony szamponem „sowietskoje igrustnoje” spoległem u boku mojej starej. Ukryła taką sobie patelnię za plecami, aby nie straszyć tych co mnie przyprowadzili na legnicką chatę.
Później w ruch poszły i patelnia i wałek do ciasta. Gdy po ślubie robiliśmy z moją zakupy to specjalnie wybrałem lekką patelnię i wałek chiński, plastikowy, również lekki. Walnęła mnie i tym i tym…
Poskutkowało. Zasnąłem na amen. Przebudzenie było głośne. Nie mogłem uwierzyć, leżę sobie w łóżku. Źle. Chciałem powiedzieć – w łożu pod baldachimem ze złoceniami i haftowanymi smokami. Głośno było, bowiem wokół stała gromada kobiet, przecudownych i kłóciły się ze sobą w językach z wieży Babel. Nie wiem co było powodem kłótni, ale zaraz się zorientowałem jak zdarły moją kołderkę, wyrywały sobie ją a trzy inne popychały mnie w stronę baseno-wanny.
Wszystkich było może 12, jak dwunastu apostołów. Dobrze, iż na czas przyszedł osiłek muskularny. Gruby, wysoki i piskliwym głosem uspokoił babiniec. Później dowiedziałem się, że to eunuch. Tak jak mnie babiniec rozebrał do kąpieli (albo do rosołu) tak też mnie ubrały, tylko gdzie się podział mój gajerek. To co na mnie włożyły to jak suknia balowa, frędzle na pasie potem surdut czy też kamizelka, a na głowę założyły mi coś w rodzaju czapki, turbanu ze szpilą zakończoną dużym rubinem. Wyglądałem jak dostojny pajac. Nim zdążyłem pomyśleć a podbiegło czterech osiłków, za chwilę podstawili lektyko-tron w którym to usiadłem dostojnie.
Wyniesiono mnie na olbrzymi, pałacowy dziedziniec i już ośmiu muskularnych niosło mnie, imperatora królestwa, tylko jakiego zastanawiałem się. Tysiące ludzi wiwatowało, rzucano kwiaty. Na mój widok mdlały opanowane histerią dziewczyny. Próbowały przerwać kordony ochraniarzy aby zrobić ze mną selfie…
SELFI? Kurde to nie jest średniowiecze a współczesność, myśl ta opanowała mój umysł. Faktycznie coś niespotykanego, bowiem tylko kilkadziesiąt panienek w jednej grupie dysponowały smartfonami, reszta mieszkańców tego królestwa machała rękami zaopatrzonymi w kawałki różnych barw materiałów. Kondukt (nie pogrzebowy) królewski zatrzymał się po środku zamkowego placu.
W mojej obecności odsłonięto uroczyście mój pomnik, zdarcia szmaty ze mnie (to znaczy z pomnika) dokonała miss królestwa panna i księżna zarazem, Hermanegilda von Szprotau. Stabilna, przecudnej urody dziewica. Wysoka, chyba 190, szeroka i okrągła, o wadze minimum 150 kg. Jej okrągłość puściła do mnie oczko i za chwilę, o kuźwa, bosmańskim, donośnym i basowym głosem oznajmiła wszystkim.
– Oto Jego Królewska Mość Bolesław III – wskazując na mnie podkreśliła – ORYGINAŁ. Następnie wskazując na pomnik powiedziała: DUPLIKAT.
A to wredny transwestyta pomyślałem, ja duplikat? Ale w tym momencie rozbrzmiały fanfary i marszałek koronny oznajmił:
– Poselstwo od króla Europy, Jego Wysokości Donalda VIII! Wielki Bolesławie, królu AZJI, AFRYKI I AUSTRALII. Nasz Pan przesyła Waszej Wysokości dary w tych skrzyniach i prosi o ochronę EUROPY przed najazdem ludów skośnookich, które to plemiona opanowały już Moskwę i maszerują teraz i są w okolicach Wrocławia i Legnicy.
– Stop! – mój okrzyk zmroził wszystkich. – Marszałku koronny, dlaczego ja o tym nic nie wiem?
– Już wyjaśniam. Naczelny wódz Antonio Macera specjalnie nic nie mówił, bo jego strategia miała być w tajemnicy.
– Nasz Pan Donaldo VIII zebrał już wojska i armię całej EUROPY – wtrącił swój komentarz jeden z posłów.
– Jak to jest, że za moimi plecami azjatyckie plemiona skośnookich spiskują bez mojej wiedzy? – spytałem.
– Panie, wódz Antonio Macera często tam jeździł, może on nam powie o co chodzi… Przyprowadzić mi tu natychmiast wodza!
Rozbiegli się wszyscy szukać Macery, gdy tymczasem jeden ze straży królewskiej zdradził, że jest on pod Legnicą ze skośnookimi.
– Zdrada! – krzyknąłem, a za mną cały zgromadzony plebs na placu:
– Zdrada, zdrada!!!
– Panie, Antonio jest ze skośnymi pod Legnicą, właśnie trwa oblężenie miasta – obwieścił zdyszany marszałek koronny.
Cholera, nie kontrolowałem przyrostu naturalnego tyle dekad no i jest ich tam trzykrotnie więcej jak wojsk zjednoczonej Europy. Będę musiał jednak użyć tajnej broni, pomyślałem w tej chwili o aparatach holograficznych. Od słowa do czynu. Pod Legnicą dobre sto tysięcy obrońców, a po drugiej stronie chyba z pół miliona napastników pod dowództwem Macery. Zachciało mu się władzy…
Moje dziewczyny ze smartfonami, operujące systemami przesyłania danych na olbrzymich rozmiarów kolumny i głośniki wrzuciły utwory swoich ulubionych raperów i w oparach wytworzonej na szybko mgły ukazały się hologramy SMOLASTEGO, SKAWIORA, FIXELA i poszły w eter ich podkłady i teksty. Widząc olbrzymie postaci gdzieś w przestrzeni i słysząc ryk olbrzymi potencjał z głośników – średniowiecznych – skośnookich opanowała panika, bo oto bogowie z przestrzeni nakrzyczeli, a ich gniew był tak ogromny, że armia uciekała w popłochu tam skąd przyszli.
Przed moje oblicze przyprowadzili zdrajcę. Antonio nie potrafił się bronić. Nakazałem wrzucić go do lochu, wstępnie na 10 lat o chlebie i wodzie. Tymczasem ludy europejskie radowały się, a Donaldo VIII złożył mi hołd. Jego przyboczny koronny admirał KROPIWA herbu Lew-Klucznik nakazał w trybie pilnym stawiać w każdej stolicy Europy duplikaty, tfuuu, pomniki Bolesława III, którego Europa nazwała ZBAWCĄ. Przemierzałem kraje i faktycznie w Paryżu zdemontowano Łuk Triumfalny, a zamontowano tychże rozmiarów mój pomnik, gdzie podpisano CESARZ AZJI, AFRYKI i AUSTRALII – BOLESŁAW III ZBAWCA. Takie pomniki z moim wizerunkiem ukazały się wszędzie. A to Bolesław na koniu, Bolesław na tronie (nie mylić z tronem w toalecie), Bolesław z dzidą (zdobytą w Etiopii) itd. Spodobała mi się taka sława.
– Marszałku koronny, a czy w Ameryce są moje pomniki? – podniosłem brwi. Lekko przestraszony marszałek odpowiedział dyplomatycznie:
– Oni tam mają beznadziejny wywiad, nazywa się CIA i zapewne nie wiedzą nic o Tobie Panie.
Mówiąc to obserwował moją reakcję ze strachem. Kto nimi teraz dowodzi? Cesarz obu Ameryk Donaldo TRAMPINI I.
– Słuchaj Donaldo VIII, czy to ktoś z twoich krewnych – zapytałem.
– Nie Wasza wysokość, ale on tam twierdzi, że jesteśmy rodziną.
Ciekawe, pomyślałem, trzeba być Czujnym, mój wywiad PEGASSO donosi, że finansowo wspiera Trampina Elonio Massera, który posiada niby całe złoto świata. Ciężko będzie zająć się nimi. Ale mam przecież magiczną lampę, odkupiłem ją od jakiegoś dziadka, poprzedni właściciel Aladyn wrzucił ją do rzeki Ganges i popłynęła sobie, aż wyłowił ją dziadek handlujący starociami na jarmarku w Legnicy. Tylko, że ileś tam wieków naprzód. Nie mogłem znieść myśli, że jest ktoś, kto zagraża mojej potędze władzy i bolało mnie to, że w NY nie ma mojego pomnika.
Potarłem lampę, ukazał się jej duch. Rozkazałem mu zamienić STATUĘ WOLNOŚCI na mój pomnik. Stało się. Ameryka zamarła. Pomnik był ogromny. Korona na głowie postumentu mogła pomieścić cztery wycieczki autokarowe, wewnątrz kursowały trzy windy. Spodobał mi się mój amerykański wizerunek, zwłaszcza, że w uniesionej do góry ręce trzymałem jeden polski złoty jako symbol światowej waluty. Multimiliarder Elonio Massera stwierdził, że cała jego dolarowa waluta została zdewaulowana. Wyrywał sobie włosy z głowy, rozpaczając… Wartość złota spadła do poziomu 2 złote za kilogram! Dotacje obywatelskie w moim królestwie stanowiły 5000 złotych na głowę miesięcznie, w tym niemowlętom też się należało.
Złapała mnie rządza pieniądza. Chwyciłem za kalkulator i liczę, i liczę stukając palcami w pulpit.
– Jasna cholera! Przestań stukać mnie po głowie! – wrzasnęła moja stara.
– Co tam stukanie, żebyś ty widziała mój pomnik w Ameryce, prawie kilometr wysokości…
– Jaki pomnik, jołopie. Obudź się!
Bolesław Bednarz-Woyda
Gratuluję. Pozdrawiam