Redaktor Bolesław: Rapstacja 2024

3
1076

Przyjechałem do Sławy emocjonalnie podbudowany, no a jakże inaczej. Przecież to moja druga impra  podczas której załaduje akumulatorki  młodą, świeżą energią  w konfrontacji z dorosłymi i małolatami. Moje przybycie było piorunujące, jebnęło, zagrzmiało wielokrotnie a ten żar z nieba  (dziwne, był piekielny a przyszedł z góry) został schłodzony ulewą. Nie tak intensywną jak w Dubaju kilkanaście tygodni wstecz, ale wystarczająco by podziwiać piękno i arytmię dziewczęcych i kobiecych piersi owianych mokrym podkoszulkiem.

Pełni podziwu jak wyżej byli też współlokatorzy  letniskowego domku, a mianowicie mój redakcyjny kumpel i znawca kultur rapu i hip hopu Michał., pseudonim artystyczny SKAWIOR, jeszcze Piotrek z Zielonej Góry, zawodowy szeregowy w armii polskiej (kochający zwierzęta a szczególnie kociaki, nie mylić z drapieżnymi kocicami) oraz Damian, główny najemca domku. Wszyscy, cały czas byliśmy w patrolu  mokrego podkoszulka… Zastanawiam się, czy nie  słuszniej będzie…

…pisanie erotyków…

…zamiast  zajmowania się krytyką i recenzjami  FESTIWALI, których matecznik powstał w niezliczonych umysłach „tfórców” i kreatorów kultury masowej. No bo RAPSTACJA, czyli stacja to pochodzi od „przystanku Woodstock”. Każda polska wieś, gmina, miasto chcą mieć swój „festiwal”, a nawet po kilka w roku. Przecież słowo FESTIWAL brzmi międzynarodowo.   Polska jest wiodącym producentem festiwali. Zaczęło się od Opola (KFPP), Sopotu (INTERWIZJA), Kołobrzegu (śpiewających żołnierzy) i na koniec Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.  Później Jurek stworzył akcję charytatywną WOŚP a zaraz za nią wspomniany Przystanek Woodstock, na tym najbardziej znanym brało udział – uwaga – 750 000 osób (Kostrzyń nad Odrą 2014). Biznes festiwalowy kręci się wokół gastronomii, miejsc noclegowych, parkingowych i sprzedaży gadżetów. Dlatego charytatywność takich akcji jest dwuznaczna. Problem ten podniósł i ugryzł „Matka Kurka” z okolic Legnicy, czyli Piotr Wielgucki w starciu z Jurkiem Owsiakiem.

 

Wracam…

…do Stacji Rapu w Sławie. Organizacyjnie ogromne przedsięwzięcie, kosztowne w prawidłowej i zdefiniowanej paragrafami organizacji i realizacji.  Tegoroczne zaskoczenie to nowy, dość futurystyczny obiekt  „ROZPIJALNI”  (moja nazwa i prawa autorskie chronione przez MO  i ORMO), świetnie zaplanowany i zrealizowany w tempie zadziwiająco szybkim, no ale „pieniążki nie śmierdzą”. Postaram się ustalić kto jest inwestorem, tak  normalnie , jak z przekory starego żyda.

Główna scena

Natomiast otwarcie powiem, że nie znam się na Rapie i Hip Hopie tak doskonale jak mój redakcyjny kolega, który sam rapuje, nagrywa płyty CD, pisze teksty i dobiera do nich bity i podkłady. Michał Sławski „Skawior” dokona rozliczenia Rapstacji pod względem merytoryki i artystycznego montażu.

Na terenie areału festiwalu króluje wszędobylskie piwo. Mój Boże ileż jest w Polsce browarników produkujących piwo według starych receptur.  Tutaj, w licznych rozpijalniach wszystko w zasięgu ręki.  Zjeść można dość poczciwie i uczciwie w lokalu polowym COCO BONGO, albo  przekąski U WAŁKA,  ja wybrałem się do restauracji z tradycją  – TAWERNA,  ceny umiarkowane.

Redaktor  Bolesław  na obiadku

TAWERNA to lokal gdzie łazi cały raperski gwiazdozbiór.  Niestety nie posiadam pamięci wzrokowej i nie potrafię ocenić kto z kim siedzi i za co  w tym zacnym  lokalu, gdzie obsługa przy powitaniu i pożegnaniu jest przemiła, ale nie dokształcona w zakresie  obsługi klienta przy stole. Skończyłem posiłek a talerz stał sobie  i czekał na zabranie do myjki, przesunąłem na krawędź stołu aby wypić obok stojące piwo.  Kiedyś restauratorów oceniał niejaki pan Duchemain, francuski restaurator i znawca  w tej profesji przyznając gwiazdki renomowanym lokalom. Kucharz w TAWERNIE ma pomysły na dania, gorzej z ich podaniem i przygotowaniem. Jarzyny w kompozycji z kotletem schabowym twarde i surowe a powinny być al dente, w zasadzie to dobrze, bo w razie kryzysu wyjdę na łąkę i będę wp…ł trawę oraz chwasty.

 

Wszędzie…

…na terenie całego obiektu RAPSTACJI  stoją obok siebie  dziesiątki toalet , błękitnych jak niebo, oczywiście zajrzałem do kilku – są na bieżąco myte i czyste.

Jest jedno ALE, ustalone w dwóch potwierdzonych wywiadach z uczestnikami imprezy. Jakub przyjechał z Szamotuł, spotkałem go na stacji benzynowej, oddalonej dobre dwa kilometry od pola namiotowego, gdzie mieszka z innymi. Jakub powiedział, że przyszedł do CPN-u firmy ORLEN, aby załatwić potrzeby fizjologiczne, ponieważ przenośne toalety są przepełnione a fekalia wylewają się na zewnątrz.  Tutaj w tym przypadku moja uwaga dla organizatorów, w obrębie Maine Stage zgromadzono bardzo dużą ilość toalet z myślą, że najwięcej publiczności jest pod tą sceną. Rzeczywistość jest inna, ułamek osób wychodzi z tłumów, aby korzystać z toalet, większość załatwia fizjologię gdzieś w okolicy zakwaterowania lub po drodze, dlatego też moje stwierdzenie na początku było mylące, owszem toalety czyste i puste. Stoi ich tam cała masa. To jest podpowiedź dla organizatorów. Zapytałem Jakuba z Szamotuł, jak ocenia tę RAPSTACJĘ  – jest bardzo zadowolony, ceny biletów są umiarkowane w stosunku do innych imprez masowych. Gastronomia zadowalająca i ja te wszystkie opinie podzielam.
Służby medyczne i porządkowe w pełnej mobilizacji.  Festiwal jest w dobrych rękach. Cztery sceny jak w roku ubiegłym, czołówka polskiego rapu i hip hopu. Renomę festiwalu psują satelitarne ośrodki rekreacyjne wynajmujące domki letniskowe, za wynajem jednego z nich dla 4 osób na 3 doby  zapłaciłem 1400 zł plus 200 zł kaucji zwrotnej. Wszystko w najlepszym porządku, czysta pościel, schludne domki wyposażone w chłodziarki, mikrowele i czajniki do parzenia kawy lub herbaty. Poważny mankament to sanitariaty, były one zbudowane w latach chyba pierwszej komuny dla potrzeb kolonii letnich dzieci i młodzieży z podstawówek. Wystarczyłoby aby właściciel obiektu przeprowadził remont i z dziecięcych kibelków zrobił uniwersalne, duże itd, Polski Czerwony Krzyż, właściciel powinien zadbać o dobrego menadżera, który miałby pomysły na kwestie  remontowe i prowadzenia marketingu . Moja wizyta kończy się zemstą, pojmałem w niewolę i skazałem na karę śmierci dwa komary a właściwie dwie wampirzyce, które zamiast „malinek na mojej szyi zostawiły liczne bąble ukąszeniowe tam gdzie słońce nie zagląda…

Młodzież  zbiera  siły przed  wieczornym koncertem

Bolesław Bednarz – Woyda

3 Komentarze

  1. Jak zawsze!!! Genialny tekst mistrza pióra pana Bolesława robi na mnie wrażenie, jakbym sam był na festiwalach i cieszył się przyjemnościami barwnie opisanymi w artykule!

  2. Jest moc jak zwykle. Redaktor Bolesław w formie jak za dawnych lat. Barwny, podszyty humorem reportaż z kolejnego muzycznego wydarzenia ku uciesze zwykłych czytelników i fanów pióra redaktora jak wyżej
    😀

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię