Z Pawłem Cwynarem, pochodzącym z Legnicy autorem książek, m.in. „Krzycz do woli”, rozmawia Marek Winiarski.
Jak się z tym czujesz, że będziesz prawdopodobnie pierwszym legnickim pisarzem, który doczekał się ekranizacji swojej książki?
– Świetnie, być zauważonym i docenionym przez tak mocnego gracza jakim jest Opus Film to wielka sprawa.
Czy spodziewałeś się takiego obrotu sprawy?
– Nie spodziewałem się, jednak pracując nad książką dałem z siebie wszystko. Właśnie po to by być ewentualnie ekranizowanym.
Trudno napisać książkę wycelowaną w ekranizację?
– Pewnego razu w rozmowie z bardzo dobrym producentem filmowym, usłyszałem, że jeśli chcę na książkach zarabiać, to muszę pisać „pod ludzi” czyli to co się czyta. Co nierzadko wiąże się z ustępstwami w wielu kwestiach np. światopoglądu, etyki, moralności, wiary, przekonań itd. I pisać dużo, najmniej dwa tytuły w roku. Jednak ja się nie wpisuję w te trendy. Piszę jedną książkę na kilka lat i nigdy nie idę na ustępstwa w kwestiach dla mnie najważniejszych. Więc nie jest to łatwe. Jednak w zamian tego staram się pisać po prostu ciekawie, żeby moje książki nie były nudne.
Jak zareagowali legniczanie i nie tyko mieszkańcy Legnicy, na informację o ewentualnej ekranizacji?
– W większości bardzo negatywnie. Wylała się na mnie fala hejtu.
Dlaczego? Przecież to dla miasta duża promocja.
– Po pierwsze atakują mnie przeważnie osoby spoza Legnicy. Nie rozumiem dlaczego wypowiadają się w sprawach legnickich? Po drugie większość z komentujących nie czytało nawet artykułu, a jedynie tytuł i postanowili mnie wyzywać, gdyż wydaje im się, że to będzie film o mnie… Co jest całkowitą bzdurą. Po trzecie mają wizję, że wystarczy być byłym gangsterem, żeby doczekać się ekranizacji, a producent filmowy się na tym kompletnie nie zna i zrobi film na podstawie twojej książki tylko dlatego że siedziałeś… Długo by o tym wszystkim pisać, jednak szkoda na to czasu.
Jak sobie z tym radzisz?
– Z hejtem mam do czynienia od około dwudziestu lat. Jest to związane z moim nawróceniem. Od tamtej pory nieustannie słyszę, że jestem przestępcą i nie powinienem żyć, że moje miejsce jest w więzieniu itd. Na początku myślałem, że to minie, jeśli będę dawał świadectwo, że naprawdę się zmieniłem. Jednak się myliłem. Po latach zrozumiałem, że ten hejt jest powodowany najczęściej zazdrością z powodu tego, że sobie radzę. Ludzie najchętniej widzieliby mnie na śmietniku lub w grobie, a ja walczę i osiągam sukcesy. Mało tego sukcesy osiągam ciężką, uczciwą pracą i to ich najbardziej boli. Sądzili, że wrócę do przestępstw. Krzyczeli o tym wszem i wobec, a tu się okazuje, że ich marzenie się nie spełnia. Dlatego są tak bardzo wściekli.
Jak sobie z tym radzę? Stawiam poprzeczkę coraz wyżej, a ich nienawistne krzyki jedynie mnie dopingują do walki o swoje marzenia. Im jestem wyżej tym słabiej ich słyszę.
Ludzie nie mają racji twierdząc, że byłeś przestępcą?
– Oczywiście że mają, i co dalej? Przecież ja sam o tym mówię. Porównują mnie do wszystkich innych przestępców, ale czy mają rację? Jest jakaś część przestępców, którzy z tym kończą. Ale co dalej? Ja oddałem cały swój majątek ludziom bezdomnym. Zacząłem nowe życie w jednym ubraniu od zamiatania ulic. Kolejno pracowałem na budowach jako pomocnik. Na wszystko zarabiałem ciężką pracą i od czternastu już lat działam bardzo szeroko – charytatywnie i społecznie. Na wielu płaszczyznach. Uznałem, że skończenie z przestępczością to nie wszystko, że jestem jeszcze coś winien społeczeństwu, dlatego robię to co robię, ale o tym już nikt słyszeć nie chce. A jak ktoś usłyszy to oczywiście gadają, że na pewno mam w tym jakiś biznes.
Dlaczego tak mówią?
– Ponieważ mierzą mnie swoją miarką.
No ale, dlaczego ktoś tak po prostu miałby ciebie hejtować?
– Zauważ jakie są częste przyczyny kłótni i zakończania przyjaźni. Kiedy są dwie przyjaciółki i jedna z nich znajdzie sobie świetnego faceta często jest to kresem ich przyjaźni. Kiedy sąsiad kupi sobie świetne auto, inny sąsiad zgrzyta zębami. Trudno jest nam znieść sukces znajomego. Podobnie jest ze mną. Większość ludzi ma jakieś ambicje, jednak nie każdemu udaje się je zrealizować z różnych przyczyn. Dlatego ja który byłem niemal przez wszystkich przekreślony, a dzisiaj osiągam jakieś sukcesy, jestem dla wielu wyrzutem sumienia. Przeważnie jest to powodowane zazdrością i nieuporządkowanymi kwestiami duchowymi.
Co myślisz o takich ludziach?
– Nic. Kompletnie nic i najśmieszniejsze jest właśnie to, że im się wydaje, że ja na poważnie się przejmuję tym, że mnie atakują. Nie rozumieją w jak wielkim są błędzie. Ja jestem całkiem w innym miejscu i mam inne cele. Czasami, kiedy odwiedzam Legnicę jestem bardzo zaskoczony tym jak niektórzy moi znajomi żyją tym co się u mnie dzieje. Nie to żebym był zarozumiały, ale szkoda mi czasu na zajmowanie się pokątnymi plotami. Jestem w innym miejscu i wydawało mi się, że oni to rozumieją.
Skoro tak, to jaki masz cel?
– Większość o tym nie mówi jakie ma marzenia, a ja wcale tego nie ukrywam. Moim marzeniem jest napisanie światowego bestsellera i jego ekranizacja. Oczywiście mówimy tutaj o kwestiach zawodowych.
Bardzo wysoko celujesz.
– To prawda, nie boję się rozmawiać o swoich marzeniach. Ponieważ potrafię znosić porażki.
Uważasz, że twoi przeciwnicy nie mają racji?
– To zależy. Jeśli ktoś merytorycznie rzeczowo oceni moją książkę, jak najbardziej przemyślę takie opinie. Konstruktywna krytyka jest cenna, jeśli ktoś ma w sobie pokorę, to potrafi wiele wysnuć z takich ocen. Ale pusta połajanka w kontekście kim byłem, nie ma z tym niczego wspólnego.
Czy masz osoby, które cię wspierają?
– Ależ oczywiście, żonę Monikę, rodzinę, przyjaciół, znajomych… Jednak w swojej pracy jestem sam.
Liczysz, że kolejna twoja książka osiągnie podobny sukces i dorobi się ekranizacji?
– Oczywiście, że w głębi serca na to liczę. Jednak uważam, że większą lekcją i nauką będzie dla mnie to, jeśli tak się nie stanie… Bardzo zależy mi na poziomie mojej literatury. Komercja mogłaby go spłycić. Jednak to nie jest jednoznaczne. Ufam, że będę pisał ciekawe książki i niektóre będą interesującymi propozycjami dla filmowców.
Na pisaniu książek można zarobić?
– Mnie jeszcze taki przywilej nie spotkał.
A czy na sprzedaniu praw do ekranizacji można zarobić?
– Tak, w moim przypadku nieporównywalnie więcej niż na książkach.
Jakie to kwoty?
– Nie mogę zdradzać warunków umowy.
Co miasto Legnica może zyskać na takiej ekranizacji?
– W każdym wywiadzie, mówię o tym, że jestem legniczaninem. Jestem regionalnym patriotą. Miasto może na tym zyskać wizerunkowo, bo będzie pokazane jako Legnica, a nie udawało innego miasta, jak to nie raz już było.
Ci którzy hejtują mnie i moją książkę, której w większości nie czytali. Nie rozumieją, że jej treść nie traktuje o legnickiej patologii. To wielkie spłycenie o wiele szerszego tematu.
Jeśli się uda to reżyser pokaże Legnicę również w jej najpiękniejszej odsłonie, na co bardzo liczę. Jeśli film będzie dobry, to już samo z siebie będzie promocją miasta. Mam nadzieję, że do produkcji będą zatrudnieni miejscowi statyści. Co mogłoby być ciekawą przygodą dla legniczan zainteresowanych pracą na planie filmowym.
Tym optymistycznym akcentem zakończmy ten wywiad. Życzę kolejnych sukcesów!
Super książka z resztą jak wszystkie napisane przez pana Pawła 👌
Czekam z utęsknieniem na film.