Dolary przeciw orzechom, że w razie wygranej PO w nadchodzących wyborach teatrowi w Legnicy ta jego społeczno-polityczna infekcja przejdzie. Jak ręką odjął.
Tak sobie pozwoliłem zakończyć prezentację książki R.D. Kaplana zatytułowanej Tragizm polityki zamieszczonej w Piastowskiej 4 września 2023 roku (tu).
Ten amerykański greps bardzo wydał mi się trafny, by wyrazić pewność, że to nieuchronnie nastąpi.
Jaka infekcja?
Ta właśnie, której symptomy w działalności THM zanikają.
Więc, że w spektaklach, jak ostatnio cytowałem Tomasza Domagałę: nie ma teraz kogo atakować, a swoich przecież nie można. Chociaż skrupuły Tomasza Domagały są chyba niepotrzebne, bo atakowanie trwa, tylko nieartystycznymi środkami. A i tamte artystyczne – też często słabej próby bywały. Mowa nie tylko o legnickich.
Mało dokładnie?
No i co?
Jeśli w wojnie Biedronki z Lidlem słyszymy tekst: W całej Polsce Lidl trzyma ceny a Biedronka nie. Sprawdziliśmy w dziesięciu Biedronkach i wychodzi nam, że w Lidlu jest taniej o 12 złotych.
To ja się pytam – jak to?
W której?
W każdej z tych dziesięciu?
Czyli w Biedronce, może i jest drożej, ale ceny są stałe.
Albo 12 złotych różnicy to jakaś wymyślona średnia, albo robienie ludziom wody z mózgu.
Można mało dokładnie? Można.
Anonsowanie podczas…
…konferencji prasowej komedii Płaksy wolno było zrozumieć jako przekierowanie zainteresowań z tych społeczno-politycznych na jakieś ogólnoludzkie, egzystencjalne kwestie.
Na przykład śmierć.
Albo kondycja człowieka.
Czy jeszcze jakoś ogólniej.
Więc pokazano pokiereszowaną bajkę Momo o złodziejach czasu, Słowackiego, Żeromskiego. Różewicza – też pokiereszowanego. A na afisz wciąga się aktualnie III Furie. Zakurzony spektakl z 2011 roku, o którym właśnie w e-teatrze, z czym trzeba się zgodzić, Kalina Zalewska napisała, że raczej manipulował problematyką, niż ją wyjaśniał (na przybliżanie tematyki szkoda czasu).
Inną stroną…
…działalności THM, takiej mniej artystycznej – były zebrania, spotkania, wywiady, prelekcje, wiece albo formy jakiejś niebywałej czołobitności realizowane w Kawiarence obywatelskiej, Uniwersytecie latającym, czy aktywności (tak to się jakoś obecnie określa) nazwanej Modrzejewska Dom otwarty.
Przyjeżdżało do Legnicy w charakterze gości tych aktywności niemało ludzi: polityków, urzędników, aktywistów, naukowców, dziennikarzy, artystów czy celebrytów oraz innego jeszcze wyznania.
Było czego (czasem z trudem) słuchać i o tym pisać – czego świadectwa w Piastowskiej są liczne.
Teraz – nic.
Nie przyjeżdżają świadkowie zbrodni spod białoruskiej granicy.
Nie przyjeżdżają politycy nakłaniający do namysłu nad kształtem Polski.
Nie przyjeżdżają dziennikarze tropiący zbrodnie i afery rządzących.
Nie przybywają naukowcy z rozważaniami nad mową nienawiści słyszanej z trybun władzy.
Nie przyjeżdżają parlamentarzyści opisujący bezwład obecnego Sejmu.
Nie przyjeżdżają aktywiści dać świadectwo słabości państwa (tegokraju).
Nie kręcą mocnych klipów w modnych rytmach tutejsze śmiałe artystki.
Nie przybywają głosiciele wspaniałości i mocy Unii Europejskiej.
Ani urzędnicy.
Ani świadkowie.
I tak dalej, i tak dalej.
Nikt.
I pisać nie ma o czym.
Na dodatek…
…zapowiedź odejścia dyrektora Modrzejewskiej i pogłoski o jego posadzie w Polskim we Wrocławiu działają jak zapowiedź dezercji: Poddajemy fortecę.
Teatrowi więc przechodzi. Jak wolno sądzić.
Teraz pewnie będzie inaczej, bo gdy eksdyrektor zasiądzie już na dużym fioletowym krześle
we Wrocławiu, THM z nowym dowódcą będzie musiał robić teatr zamiast naprawiać świat.
I to może być ciekawe. Albo ciekawsze.
Adam Kowalczyk