Skawior, nasz redakcyjny, legnicki specjalista od hiphopu, tym razem rozmawia ze swoim przyjacielem z Wrocławia Piotrem Fiszerem, szerzej znanym jako Dj FISHFINGER.
Zapraszamy do lektury:
Dj FISHFINGER. oprócz muzyki która jest jego pasją na co dzień jest tatuatorem, przy tym najbardziej skromną, serdeczną i szczerą osobą jakom poznałem…
– Jak zaczęła się twoja przygoda z rapem?
– To były początki lat dziewięćdziesiątych, gdzie na scenie muzycznej głównie byli zauważalni punki skini i metale. Starałem się wtedy o przyjęcie do szkoły lotniczej w Dęblinie, jednakże musiałem przejść operacje zatok i leżąc w szpitalu poznałem ziomka o ksywie Łysy. Ziomek miał ze sobą walkmana i nie raz mi go pożyczał. Miał dużo kaset z rapem zza oceanu. Nie wiedziałem jeszcze wtedy co to jest za muzyka i jak się nazywa. Tak zaczęła się podróż, która trwa aż do dziś, Łysy z czasem opowiadał mi anegdoty związane z rapem i coraz więcej o tej muzyce.
Pamiętam taką historię. Szedłem na dwugodzinne korepetycje z polskiego przed egzaminami początkowymi, po drodze do celu był jedyny sklep muzyczny, w Oleśnicy o nazwie Centrum. Stwierdziłem, że rezygnuję z jednej godziny korków i przeznaczam te pieniądze na kasetę z rapem. Wszedłem do sklepu z pytaniem, czy dostanę tu „ciężki, czarny rap”. W odpowiedzi usłyszałem: wie Pan co będę miała coś takiego. Ekspedientka wyciągnęła kasetę Luniz. Katowałem ją w kółko przez bardzo długo. Co jakiś czas wracałem do Centrum szukając kolejnych kaset. Złapałem zajawkę na rolki. Jako, że nie byłem jedyny w Oleśnicy, z czasem poznałem coraz więcej słuchaczy. Tu ktoś jeździł na desce, tu na rolkach, tam ktoś coś malował. I tak kasety z rapem krążyły z rąk do rąk, choć przeciętni przechodnie nie wiedzieli czym jest jeszcze rap, na osiedlach powoli zakorzeniła się ta kultura. Tak po latach w Oleśnicy powstała ekipa hiphopowa Mikroklimat/MK Squad TSC/NU, dookoła bboye, raperzy, dj’e, grafficiarze i skejci, a najpiękniejsze było to, że każdy poznawał się przez rap. W tym samym czasie prócz rolek złapałem zajawkę na graffiti. Z ziomkami lataliśmy podjarani na akcje, co krok poznając innych zajawkowiczów farby. Największe zdumienie i zaciekawienie czułem jednak do podkładów i skreczy, cały czas chcąc odkryć tajniki tej pięknej sztuki. Po prostu czysta magia.
– Najlepsze koncertowe wspomnienia?
– Oczywiście najbardziej wpadły w pamięć te pierwsze koncerty. Głównie grane we wrocławskich kazamatach, Molesta Ewenement, gdzie Skandal dla nas wtedy był kamieniem milowym, bardzo ważnym albumem, Kasta Squad, MorW.A. Co środy najlepsze imprezy w Rap Kolor. Tak ogólnie to wszystkie koncerty dobrze wspominam. Z ostatnich na przykład koncert we wrocławskim SoulTrain z ekipą Cohortes, a potem after do rana w klimacie funky/oldschool. Na pewno też pierwszy koncert w Wołowie, który miał miejsce dwa lata temu razem z Dj Tony. Wszystkie koncerty z ekipą Cohortes i te we Wrocławiu grane wspólnie z Icemanem & Sigmą. Na pewno też WROCŁAW HIPHOP FESTIWAL czy RAPSTACJA w Sławie, gdzie na jednej scenie Red Bull mogłem zagrać wraz z Dj 600V czy Dj Decks’em.
– Jak zmieniła się muzyka słuchana przez Ciebie na przestrzeni lat?
– Ze względu na dzisiejszy przepływ nowości w muzyce, codzienny wręcz natłok premier, często brakuje czasu żeby odkryć coś nowego. Tym bardziej jak jest już chwila to jest dużo świeżej muzyki od ekip których słucham od lat. Wtedy też wole sprawdzić ich numery, niż szukać czegoś na siłę. Muzyka której słucham na przestrzeni lat, nie zmienia się jakoś bardzo. Też ze względu na sentyment. Lubię wracać do muzyki, której słuchałem lata wstecz, głównie do amerykańskiej i francuskiej sceny. Ale z naszego podwórka też znajdzie się kilka ekip jak Molesta czy Mor.W.A.
– Co sądzisz o kondycji wrocławskiej sceny?
– Zaznaczę, że ta opinia może być nieobiektywna jako, iż sam jestem z Wrocławia. Choć patrząc jak to wygląda w innych miastach Polski czy za granicą to właśnie Wrocław, wypada świetnie i wyróżnia się na przykład samym stylem flow raperów czy charyzmą. Oprócz tego bardzo wielu utalentowanych Dj’i, których nie trzeba przedstawiać ludziom w tym środowisku. To miasto po prostu od lat żyję hip-hopem. Widać to po ilości organizowanych imprez czy stylach wrzucanych na ściany. Kilku zawodników jakich bym mógł polecić z naszego podwórka to na przykład takie składy jak DuoFace z kolektywu Bebzaczy czyli Antone i Maharaja Miglanc, Cohortes – Simba, Krychu78, Szycha78 i Tusław, Monolit czy Skipi.
– Jako że malowanie i tatuowanie nie jest ci obce, może kilka słów o tym?
– Graffiti w sumie mógłbym nazwać życiową pasją. Od zawsze czułem zajawkę do farby i tak też rozpoczęła się moja przygoda z tatuowaniem. Kiedy wyprowadziłem się z Wrocławia i pojechałem do wojska, miałem wtedy chwilowo przerwę od graffiti więc kupiłem pierwszą maszynkę do tatuowania. Tak drogą prób i błędów rozpocząłem naukę. Najpierw na sobie, potem znajomi chcieli żebym spróbował na ich skórze. I tak po latach jest to moją pracą przez pierwsze konwenty, studio w Gorzowie Wielkopolskim aż po OMERTA TATTOO we Wrocławiu w którym pracuję aż do dziś. Jakby ktoś kiedyś był niedaleko i miał ochotę pogadać o muzyce czy wpaść na tatuaż to zapraszam do 71 na Kościuszki 33/1. Jeśli chodzi o zmiany na scenie graffiti na przestrzeni ostatnich lat, to wydaje mi się że dziś jest dużo bardzo podobnych prac. Mogę stwierdzić, że kiedyś bardziej się przykładano do własnego stylu liter. Aczkolwiek wszystko idzie do przodu. Najważniejsze, że ludzie dalej nie tracą zajawki i charyzmy. Z ekip w 71 których prace najbardziej zapadają mi pamięć to US czy TPSA (Trwałe Pokrycie Słabych Artystów).
– Skąd pomysł na pseudonim?
– Wszyscy od zawsze mówili na mnie Fiszu, a kiedy rozpoczęła się moja przygoda z tatuowaniem często gubiłem telefony, a chciałem mieć w jednym miejscu zapisane wszystkie prace toteż założyłem stronę żeby nic się nie zgubiło. I tak powstał Fish Ink. Z muzycznym pseudonimem było podobnie z tą różnicą iż stwierdziłem, że dla Dj’a bardzo ważna jest zabawa CrossFader’em jak i same zdolności manualne i tak powstał Dj FISHFINGER.
– Jakie są twoje najbliższe plany muzyczne?
– Cały czas się rozwijać, uczyć nowych technik i udoskonalać je, tworzyć nowe rzeczy z ciekawymi ludźmi czy grać imprezy. Trenuję scratching czy turntablizm, ostatnio też się uczę juggling’u pod okiem Dj Skipless’a. Mam pomysł, żeby nagrać mixtape właśnie za pomocą tej techniki i wszystko co się da to zrobić na żywca nie za pomocą programów muzycznych i posklejać zagraniczne wokale na polskich produkcjach czy polskie wokale na zagranicznych brzmieniach. Coś w podobieństwie jak mixtape’y Dj Dobry Chłopak, Dj HWR czy Dj Qmak’a.
MICHAŁ SKAWIOR SKAWSKI
Fot. (arch. F.)