Legniccy pionierzy – część 2

0
1389

Już w maju 1945 r. swoją działalność na terenie Legnicy rozpoczął także aparat represji – Milicja Obywatelska i przede wszystkim Urząd Bezpieczeństwa. (Pamiętnik historyczny Muzeum Miedzi w Legnicy nr 15).

Pierwszą zorganizowaną jednostką milicji na ziemi legnickiej była Komenda Powiatowa. Uruchomiona została na początku maja 1945 r., a zakres jej działania obejmował zarówno miasto, jak i powiat. Komendantem został porucznik Mieczysław Serafiński. Pierwsza siedziba KP MO w Legnicy mieściła się przy ówczesnej Goldberger Straβe 54 (ul. Złotoryjska). W lipcu 1945 r., na skutek wysiedlenia za Kaczawę, milicjanci zostali przeniesieni na Feldstraβe (ul. I. Daszyńskiego). Z kolei w czerwcu 1947 r. informowano o nowej siedzibie MO przy ul. Lenina 9 (ul. Witelona). Komendant sprawował również pieczę nad siecią posterunków gminnych, których początkowo było siedem: Groswandriss (Wądroże Wielkie), Kunitz (Kunice), Krojcz (Krotoszyce), Langenwaldau (Miłkowice), Parchwicz (Prochowice), Rojn (Ruja), Walsztadt (Legnickie Pole). 1 X 1945 r. utworzono ósmy posterunek w miejscowości Czerwony Kościół. Ten jednak został dosyć szybko zlikwidowany (możliwe, że jeszcze w 1946 r.).

Komenda Miejska

Przez pewien czas miasto posiadało również niezależną Komendę Miejską MO, która powstała jako ostatnia z siedmiu wydzielonych wówczas Komend Miejskich MO na Dolnym Śląsku. W raporcie Komendy Wojewódzkiej MO z początku lipca 1945 r. czytamy, iż legnicka Komenda Miejska nadal znajduje się w trakcie organizacji. W kolejnym raporcie z początku sierpnia 1945 r. jako powód dalszego braku obsadzenia komendy podaje się wysiedlenie ludności polskiej za Kaczawę przez wojska radzieckie i powstały w ten sposób chaos organizacyjny w mieście. Ostatecznie do powstania komendy miejskiej doszło 26 VIII 1945 r. Karol Myrek, legnicki pełnomocnik rządu, podawał, że w skład nowej jednostki weszło 60 funkcjonariuszy. Ich liczba szybko uległa zwiększeniu na skutek przeniesienia sporej grupy funkcjonariuszy z legnickiej Komendy Powiatowej MO. Według danych podanych w pierwszym zachowanym raporcie Komendy Miejskiej MO w Legnicy, liczba funkcjonariuszy tej jednostki wynosiła we wrześniu 1945 r. 148 ludzi (2 oficerów, 28 podoficerów 118 szeregowych). Jednakże raport z kolejnego miesiąca zmienia tę liczbę na 107 funkcjonariuszy (2 oficerów, 16 podoficerów, 89 szeregowych). Pierwsza siedziba Komendy Miejskiej znajdowała się przy ul. E. Czarneckiego (ul. S. Czarnieckiego), w kamienicach o numerach 23, 25 i 29, zaraz obok siedziby Komendy Powiatowej oraz do października 1945 r. także Komendy Wojewódzkiej. Pierwszym jej kierownikiem został kapitan Franciszek „Wilk” Martyna. Jednakże już latem 1946 r. komenda została przekształcona w komisariat podporządkowany Komendzie Powiatowej – wówczas to KW MO we Wrocławiu wystąpiła do Komendy Głównej MO w Warszawie z wnioskiem o zniesienie Komend Miejskich w Jeleniej Górze, w Świdnicy oraz w Legnicy. W ich miejsce miały zostać utworzone komisariaty miejskie I kategorii.

Urząd represji

Prawie w tym samym czasie co milicja, pracę w mieście rozpoczął Urząd Bezpieczeństwa (UB). Kierownikiem Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Legnicy został Stanisław Chruściński. Nie udało się ustalić, gdzie znajdowała się pierwsza siedziba legnickiego PUBP. Wiadomo, iż po lipcowym wysiedleniu za Kaczawę, jednostka ulokowana została przy ul. Długiej (al. Rzeczypospolitej). Trudno stwierdzić, jak długo funkcjonariusze tam urzędowali, jednak w styczniu 1947 r. kierownik legnickiego PUBP zwrócił się o lepiej przystosowany do potrzeb urzędu gmach, bo „(…) podczas przenoszenia się z dzielnicy za mostem do śródmieścia zmuszony był do zajęcia budynku raczej mieszkalnego (…)”. Wskazuje to zatem na to, iż przynajmniej trochę wcześniej UB przeniosło się do zachodniej części miasta. Z kolei w czerwcu 1947 r. pojawia się informacja, że PUBP otrzymał nominacje na przejęcie kamienicy przy ul. Piastowskiej 17, do czego nie dopuszczało wojsko radzieckie. Brak jednak informacji, jak zakończyła się cała ta sytuacja.

Wizyta w areszcie UB

Wiadomo zaś, iż pod koniec lat czterdziestych siedziba legnickiego UB znajdowała się już przy ul. Lenina (ul. Witelona). Odwiedził ją służbowo Antoni Górski, wówczas pracownik Państwowego Przedsiębiorstwa Budowlanego, który w swoich wspomnieniach opisał to wydarzenie dosyć szczegółowo: „W początkowym okresie swej pracy na stanowisku kierownika budowy przeżyłem dość koszmarny przypadek. Legnicki oddział Państwowego Przedsiębiorstwa Budowlanego prowadził w tym okresie oprócz samodzielnych, ogólnobranżowych budów również samodzielne kierownictwo robót malarskich. Kierował tą grupą starszy pan, niejaki Przestrzelski. Pewnego dnia zwrócił się do mnie z prośbą, bym w jego zastępstwie przejął nadzór nad jedną niewielką budową. Chodziło o areszt w gmachu Urzędu Bezpieczeństwa w Legnicy przy ulicy zwanej wówczas ulicą Lenina (…). Poszedłem do tego Urzędu, zgłosiłem na portierni, po co przychodzę i po kilku minutach jeden z ubeków zaprowadził mnie do piwnicy do owego śledczego aresztu (…). Areszt był zlokalizowany wzdłuż jednego piwnicznego korytarza o szerokości około dwa i pół metra. Pomieszczeń aresztanckich było chyba pięć czy sześć, ale tylko jedno w czasie mojej kontroli było malowane. Była to cela o powierzchni może dwunastu lub czternastu metrów. Przedwojenne okna zostały zamurowane na całą grubość ściany. Dla wentylacji pozostawiono lufcik 15×15 centymetrów otwarty całą dobę chyba przez cały rok. W celi nie było żadnych mebli, nie było ich również na korytarzu. Na okres malowania wyprowadzono więźniów na korytarz, było ich ze dwunastu, ustawiono pod przeciwległą ścianą twarzą do tej ściany bez prawa poruszania głową na boki. Mieli na tym korytarzu stać tak długo, jak długo ich cela miała być malowana (…). Był to rok 1949. Ja w swoim życiu miałem z niemieckim kryminałem kontakt dwukrotnie, byłem w koszmarnych warunkach w karnym obozie, ale tak bezmyślnego okrucieństwa dla samego okrucieństwa nie przeżywałem i nie mogłem zrozumieć, że coś takiego będzie mi dane w wolnej Polsce oglądać. Widmo aresztu jak ciężka zmora dręczyła moją pamięć przez okres co najmniej kilku miesięcy.

Marek Żak – historyk, pracownik Muzeum Miedzi w Legnicy

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię