AKTUALIZACJA 2 CZERWCA: MATEUSZ JEST JUŻ BEZPIECZNY. TRAFI POD OPIEKĘ LEKARZY, MIEJMY NADZIEJĘ, ŻE NIE WROCI MIESZKAĆ NA ULICY. I DAJMU MU SPOKOJNIE TERAZ ŻYĆ, BEZ MEDIALNEGO HAŁASU.
Wyobraź sobie czytelniku, będąc matką lub ojcem, że masz niepełnosprawne psychicznie dziecko i aby dziecku pomóc trzeba było przejść drogę od biurka do biurka, od referenta do kierownika, od lekarza do sądu i jeszcze drogę powrotną…
Tak długo, jak biurokracja będzie narzędziem decydowania, tym więcej tego ludzkiego nieszczęścia zamkniętego w paragrafach i ustawach a nie w ludzkiej życzliwości i empatii.
Rodzina Mateusza przeszła już wszystkie te drogi kilkakrotnie…
Problemy zaczęły się w dzieciństwie chłopca. Będąc w klasie zerowej został odroczony. Poszedł do podstawówki mając lat 8. Powodem odroczenia była bardzo niewyraźna wymowa. W szkole podstawowej uczył się średnio. Stwarzał wychowawcze problemy. Wielokrotnie trafiał do szpitali psychiatrycznych na przymusowe leczenie.
Bardzo wielkim i szkodliwym wydarzeniem w życiu Mateusza był rozwód rodziców. Matka zabrała dzieci i wynajęła mieszkanie. Zapewne w domu dochodziło do konfliktów, które spowodowały, że Mateusz znalazł się na ulicy. Od tego momentu już minęło 7 lat. Relacji rodzinnych z ojcem też zabrakło.
Osiemnastoletni chłopak trafiał kilkakrotnie do szpitali w Wałbrzychu, Lubiążu, Bolesławcu z różnymi skutkami i wynikami leczenia. Schizofrenia paranoidalna to poważna choroba od łagodnego przebiegu, który może się przekształcić momentalnie w stan zagrażający życiu chorego i osób będących w pobliżu. Najważniejsze jest w takiej sytuacji przekazanie chorego na leczenie do zakładu zamkniętego. Jest to potworna decyzja życiowa, ale tylko tak można uratować ludzką istotę. Ubezwłasnowolnienie to początek procedury… W chwili gdy to piszę Mateusz przebywa jeszcze w areszcie zatrzymany na 48 godzin, jest podejrzany o popełnienie przestępstwa. Ta wiadomość wystarczyła dla niektórych hejtowców, aby z góry zaszczuć bezdomnego chłopaka komentarzami, których nie będę przytaczał, oberwało się również mnie… Nie dbam o to, życie nauczyło mnie pokory, której tak bardzo brakuje wielu…
KARMA WRACA! Jeżeli Mateusza wypuszczą to wróci do niej, która zawsze go przyjmie a on ją za to szanuje i kocha, swoją ŁAWKĘ na ulicy Najświętszej Marii Panny w Legnicy. Modlę się, aby go zatrzymali tam, gdzie teraz ma dach nad głową, coś do jedzenia i najważniejsze LEKI, których nie zażywał od 6 tygodni.
LEGNICZANIE to jednak ludzie z otwartym sercem, współczuciem i wyrozumiałością. Mateuszowi przynoszono coś do picia, jedzenie, aby następnego dnia służby porządkowe wyjmowały darowane z pojemnika na śmieci… To urojenia dawały znać o sobie, był przekonany, że wszystko jest zatrute. Otrzymuje rentę i jakiś zasiłek, opłacał z tych środków najem mieszkania, ostatnio bodajże w Legnicy… W pierwszej rozmowie ze mną opowiadał coś o tym, że wyrzucono go z opłaconego pokoju, tam zostały prawdopodobnie jego rzeczy. Stracił telefon, jedyny kontakt z matką. Czyli jakieś tam rodzinne relacje były, ale jeszcze większe rodzinne zaniedbania, ponieważ już dawno należało dopełnić formalności ubezwłasnowolnienia chłopaka.
Słów kilka na zakończenie tego artykułu: dziękuję wszystkim za moralne, serdeczne wsparcie mojego „wolontariatu”, natomiast Wy nie dziękujcie mi i nie chwalcie mnie a motywujcie abym pozostał takim jakim jestem.
Piszcie na adres redakcji www.gazetapiastowska.pl (redakcja@gazetapiastowska.pl) o swoich problemach, podpowiedzcie nam (anonimowość zapewniona). Może komuś dzieje się krzywda, może w sąsiednim domu staruszka nie ma opieki, a jej dzieci mają się dobrze…
Dziękuję bratniej duszy, gazecie PANORAMA LEGNICKA za wsparcie i współpracę przy redagowaniu tego materiału prasowego. O losach bezdomnego Mateusza będziemy jeszcze pisać na bieżąco.
Bolesław Bednarz-Woyda
Fot. Bolesław Bednarz-Woyda