Egzaltacja

0
1010

Kawiarenkowe rozmowy w legnickim teatrze dotyczące rzekomego polexitu (a nie UE – jak zaanonsował @kt, przytaczając mój tekst) były to peany na cześć dobrodziejstw płynących z członkostwa, z drugiej zaś treny nad obumarłą polską demokracją.

Oba, gatunkowo tak różne, potoki wypowiedzi ilustrowane były stosownymi przykładami i odpowiednio dobranymi komentarzami.

Pochwałę UE…

…głosił przedsiębiorczy radny, który z satysfakcją ogląda w mieście drogi, obiekty powstałe z udziałem funduszy płynących z kas unijnych. Powstałe, o czym wspominał – z pośrednictwem jego firmy czy jakimś znaczącym jej udziałem (przepływy kasy oraz kwitów są bardzo złożonymi zagadnieniami).
W ten uproszczony sposób opisywane były korzyści.

Straty natomiast opisywano jako istniejące in potentia raczej niż realnie.
Jak tytułowy polexit, który może nastąpić, jeśli Sejm przyjmie w tej sprawie uchwałę.
Zza doskonale przezroczystej, niezauważalnej formy trybu warunkowego tej jeremiady przezierały wyraziste wizje zgliszcz i nędzy opanowującej Polskę.
Ci z UE mogą nałożyć kary, mogą nie przyznać funduszy, mogą zmarginalizować i mogą nie rozmawiać. Mogą przenieść do trzeciej ligi, skazać na drugą prędkość.

Nie mogą wyrzucić. Chociaż tyle.

Nagan udzielał…

…mentor legnickiej opozycji. O niektórych zburczanych przezeń przewinieniach rządu już pisałem, ale to był tylko podręczny wybór. Było tego znacznie więcej.
Mocne było także surowe namaszczenie w głosie i wolny tok ciężkich słów – jak sunąca po zboczu śniegowa lawina. Która miażdży wszystko.
W tej kawiarni – to nie nowina, ale tuż za jej zasłoniętymi oknami dzieje się świat przecież! Miejscami całkiem odmienny, inny niż to, o czym w kawiarni mówili. Całkiem!
Pożytki z członkostwa (co za słowo!) przecież to nie tylko parkingi przy drogach szybkiego ruchu ze sklepami i toaletami na europejskim poziomie. Obiekty i instalacje, obiekty i autostrady. Nie tylko markety pod rozpoznawalnymi markami z grzechoczącymi na podjazdach wózkami pełnymi dóbr.

 

Chcielibyśmy…

…do nich liczyć i to także, że wola wyborców w Polsce zakwestionowana być nie może przez jakieś zagraniczne ciała lub choćby tylko ich organy.
I spiski przeciw tej woli są niedopuszczalne.
Rozporządzanie kasą unijną nie jest jedyną korzyścią, o jakiej powinniśmy mówić.
I – mówić do końca – o czym dalej.

To zaś, co wskazano jako straty (in potentia) czyli unijne gniewy i fochy, to histeryczna poza jednej przecież grupy, która ma inny pogląd, lecz wyłączności na rację – nie.
Piszący do Piastowskiej Marian Piłka trafnie niedawno porównał UE do starożytnego Związku Morskiego, w którym Ateny usiłowały… , zresztą można samemu poczytać sobie o tym (Unia Europejska jak Związek Morski).

Innym przybliżającym te fukania Unii jest porównanie, jakiego użył Antoni Libera w tekście, który ostatecznie nie został opublikowany w FAZ, bo nie spodobał się niemieckiemu wydawcy.
Który ten tekst zamówił.
Autor Madame dostrzegł podobieństwo Unii do późnego Heraklesa.
Heros po wykonaniu swych dwunastu pokutnych prac popadł w pychę i potwornie zbłądził.
Dlatego Dejanira … i tak dalej. Unia była wspaniała u początków. Wspaniała i potężna jak Herakles, ale dzisiaj używa swoich mocy niegodziwie, a jej cele – są mgliste i niekiedy szalone.
Goście kawiarenki byli ponadto zdegustowani polskim traktowaniem Unii jak bankomatu.
Mówili o beneficjentach i płatnikach netto – wprost stwierdzali brak wdzięczności Polski, która mało płaci i dużo dostaje. Najwięcej.
O korzyściach, jakie Unia ma z pozyskania obszarów wschodniej Europy jako rynku zbytu i pracy – nie mówiono za wiele. Nie mówiono w ogóle o tym jako korzyściach Unii – czyli zachodnich państw, których firmy wciąż wyprowadzają z Polski pieniądze, płacąc śmiesznie niskie podatki.

 

Nie przedstawiono…

…również wyliczeń, jaka część każdego euro pozyskanego z Unii wraca do niej, ile zaś pozostaje w Polsce.
Prosty research w sieci ustala: organ entuzjastów Unii – wyborcza.pl donosił 25 września 2010roku: Z każdego euro przekazanego do Polski przez niemieckich podatników do Niemiec wraca 85 eurocentów. W 2017 roku Johannes Hahn, unijny komisarz d/s polityki regionalnej, przyznał, że z każdego wydanego w Polsce unijnego euro do Niemiec wraca aż 89 centów w postaci zamówień dla niemieckich firm.
Zaś w 2020 bankier.pl pisze tak: UNIJNE DOTACJE TO OKRADANIE OBDAROWANYCH.
Ładne. I nieobecne w kawiarence uwagi.
Jest i inna strona członkostwa.
Gadanina i przemilczenia.
O praworządności, prawach człowieka i ratowaniu środowiska – tej nowej unijnej religii.
Na przykład załgana paplanina o szkodliwości węgla spalanego w elektrowniach.
Niemcy oto właśnie drą ziemię i wyburzają wioski w Nadrenii Westfalii pod nową kopalnię węgla brunatnego. A zasypane śniegiem źródła czystego prądu – ogniwa słoneczne lub podmrożone wiatraki – podgrzewają prądem z Schwarze Pumpe – elektrowni zasilanej węglem brunatnym.
Taki przykład. Na przykład. Coś à propos Turowa i CO2.
O podwójności standardów, tak zwanych – europejskich – także w kawiarence nie mówiono.

Ale i tu mam ładny przykład
Przywołany wyżej, zamówiony przez FAZ tekst A. Libery, jak czytamy w Sieciach (gdzie ukazał się bez łaski) – nie spodobał się niemieckiemu wydawcy z powodu zawartego w nim obrazu degenerującej się Unii. Także opisanego tam przejścia pisarza z pozycji entuzjasty (przetłumaczył Odę do radości na polski, aby łatwiej można było to śpiewać) na pozycję krytyka.

Tacy wrażliwi!

Egzaltacje miłośników Unii nie do końca były oparte na faktach, jak sądzę. Może na tych, które pasowały do obrazka, jak to u Młynarskiego było śpiewane.
Przeważała jednak przesada i deklamacja.
Podejrzewać wolno, że głoszenie polexitu – to tajne zadanie legnickich kodziarzy, którzy na zimę przycupnęli i chuchają na razie w łapki, aby z wiosną wyjść na powietrze.
Jak wódz rzuci rozkaz po powrocie z terenu.
Na razie trwa kanapowo-kawiarniane szerzenie półprawd i rozbudzanie lęków.
Już nie teatr zajmuje się naprawianiem świata – tylko jego kawiarniana odrośl.

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię