Cudów nie ma

0
868

Na 15 sierpnia w Legnicy nie powieszono na ulicach biało-czerwonych flag. Środek wakacji, lata, pandemia – wszystko zawieszone, odwołane. Nie ma komu świętować. Nie ma żadnego fetowania, parad, wiwatów i tłumów. Żadne tam stulecie bitwy, żadnego wojska polskiego, gonienia bolszewików.
Cudu? – zabroń Boże!

Jest dokładnie tak, jak wymarzyli sobie kiedyś aktywiści okołoteatralnej grupy legnickich entuzjastów i malkontentów zarazem. W przededniu Święta Odzyskania Niepodległości urządzili w Teatrze koncert zatytułowany Dziękujemy Bitlesom. Takie małe zamiast umotywowane w ten sposób:
– My, Polacy, mamy problem z tym świętem. Obchodzimy go na poważnie, albo w kościele, albo pod pomnikami. Chcielibyśmy to zmienić, zaprosić do radosnej zabawy.
To Jacek Głomb – szef Naprawiaczy świata; koncert był właśnie propozycją modernizacyjną na Narodowe Święto w 2012 roku.

Ktoś zdążył przed 15 sierpnia przypomnieć wielkimi banerami na ulicach Marsa i Kartuskiej o setnej rocznicy Bitwy Warszawskiej. W dniu święta, jak zawiadomiła Senator Dorota Czudowska na FB nieoznaczone dotąd oficjalnymi miejskimi tablicami rondo udekorowano polskimi flagami i plakatem z wizerunkiem polskiego ułana w szarży. Zadbano też o nazwę ronda poprzez umocowanie tablicy z właściwym napisem: Rondo Bitwy Warszawskiej.
Dlaczego w Legnicy takie rzeczy wykonują osoby prywatne?
Dlaczego w Legnicy takich rzeczy nie podejmuje się z urzędu?
Włożono tyle starań, czasu i pieniędzy w opiekę nad stalinowskim rupieciem z Pl. Słowiańskiego i dośpiewano do tej pieczy opowieść o (zupełnie fałszywej) miejskiej tożsamości, (wydumanych) symbolach, (przeinterpretowanych) międzynarodowych zobowiązaniach.
Nie założono skrawka trawnika wokół obelisku poświęconego ofiarom komunizmu.
Teraz, chciałoby się powiedzieć – kontestuje, ale należy powiedzieć – lekceważy państwowe święto.

To zdumiewające, że samorząd tak śmiało pouczający rząd w sprawie demokratycznych reguł sprawowania władzy, podpisujący co rusz jakieś adresowane do stolicy petycje i zawezwania w sprawie tej albo tamtej, że taki samorząd nie potrafił podjąć wysiłku na okoliczność tego święta.
W końcu biało-czerwone flagi na ulicach czy urzędach to nie polityczna gierka przeciw komuś lub czemuś, tylko pospolita – czyli wspólna sprawa.
Sprawa przeszłości – historii i tożsamości – współczesności.

Niedawno zaistniały w Europie kraj – Macedonia, której starania o wytworzenie zrębów tożsamości stają się powodem do kpin, usiłuje nawiązać do historii poprzez zabiegi obfotografowane i opublikowane już wielekroć w internecie. Brutalistyczną architekturę przerabia się styropianem i formami z włókna szklanego na monumentalne fasady przywodzące na myśl starożytność. Można się śmiać, można i nie: bo jak na postaci tak odległej jak Aleksander Wielki budować tożsamość nowoczesnego narodu, wizerunek współczesnego państwa? Może to zwariowane, ale jednak w styropianowo-epoksydowym Skopje historia staje się tworzywem. Nie próbuje się jej nie zauważać, wypierać, pomijać. Ceni się i pielęgnuje. Podrabia? Dobrze, ale w jej braku, cóż można innego robić? W każdym razie rozumie się jej wagę.
Taką macedońską syntetyczną fasadowość na siłę można przeciwstawić zaniechaniu – jak 15 sierpnia tego roku w Legnicy.
Choć nasz Ratusz ze wspomnianym wyżej Teatrem żyją jak pies z kotem, trzeba przyznać, że wspólnie naprawiają świat dokładnie według wszystkich zaleceń postępowców z sercem po lewej stronie.
Dobrze, że nie wszyscy poddają się wątpliwym urokom ich, na szczęście – wciąż niezrealizowanych wizji.

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię