Ból fantomowy

0
870

Czy Ottomar Oertel zasługuje na pomnik w Legnicy? My jesteśmy za. Może obywatelski projekt uchwały w tej sprawie? Portal TuLegnica.pl chętnie zaangażuje się w ten projekt. Piszcie, co sądzicie – zarówno w komentarzach na naszym portalu, jak i na Facebooku. Tak oto redaktor Paweł Kopniak Jantura zawezwał do wyrażania opinii o Ich poparciu.

Chętnie.

Wstęp.
Jak bardzo zmieniła się postawa PKJ.
O ile w poprzednim życiu peoredaktora tkwił na opozycyjnych wobec miejskiej władzy rubieżach i niekiedy tylko przechodził na kontestujące, o tyle teraz daje się jego inicjatywę rozpoznać jako zwąchanie się ze zbliżonymi do trzymających władzę kręgami rekonstruującymi uroki Legnicy II Rzeszy.
Ostatnio sprzyja się takim niezwykłym przedsięwzięciom jak wieszanie tablic upamiętniających tutejszego Niemca w miejscu nieistniejącej kamienicy, w której ten kiedyś, kiedyś mieszkał był.
Chęć zaangażowania się w projekt upamiętniania burmistrza sprzed ponad stu lat z pewnością ma szanse zyska wsparcie.
Podobnie Rada Miejska przejęta inicjatywą obywateli każde (ledwo ponad dwustu, ale zawsze to jakaś siła) przyjęła Stanowisko wyrażające niesmak dla mowy nienawiści, którą rzekomo wytropiono na prywatnym koncie radnego. Skoro więc prywatna aktywność jednego (wprawdzie radnego, ale z PiS) legniczanina jest w stanie spowodować oficjalne działania całej Rady Miejskiej, to publiczna inicjatywa i to na fejsbuku (!) w sprawie pomnika – ho, ho! – ile może znaczy.
Sukces murowany!
Ale – do opinii.
Po pierwsze stawianie pomników, według zasad, jakie proponuje PKJ, bliskie jest tej idei, jaka przyświecała postawieniu na Placu Stalina monumentu upamiętniającego – fikcję. Bowiem fikcją była wdzięczność, która widniała w jego nazwie. Wbrew potocznemu widzeniu czy pamiętaniu lub powiedzeniu to nie żołnierzom (Dwa Iwany, Jan i Iwan itd.) poświęcono ten monument, lecz pojęciu, które nie miało w rzeczywistości czego reprezentować, niczego nie odzwierciedlało i w związku z tym – upamiętnione być nie mogło i nie powinno.
Wdzięczność, do której byliśmy zmuszani przez niemal pół wieku, została zaprojektowana w biurach agit-prop, zadekretowana, postanowiona gdzieś w Moskwie i została nią objęta przymusowo cała Polska. Cały prl, który potem nie potrafił rozbudować zachodnich miast podarowanych Polsce w zamian za zabrane obszary wschodniej RP przez tych, którzy potem postawili w Legnicy statuę na placu imienia swego wodza – Józefa z Gruzji.
Otóż tak jak dla życia miasta po 1945 roku żadnego znaczenia nie miała wdzięczność, tak dla życia dzisiejszej Legnicy nie mają żadnego znaczenia starania i dokonania burmistrza Ottomara.
Ani to jego szkolnictwo, ani budownictwo, o których pisze PKJ, nie mają i nie miały po 1945 roku żadnego znaczenia. A co do wodociągów, to właśnie strzeliła rura Oertela gdzieś u zbiegu Jaworzyńskiej, Skarbka i Gwarnej. Gdyby tak ci od pomnika z Placu Stalina pozwolili nam gospodarzyć sobie spokojnie po naszemu, może wymienilibyśmy tę rurę wcześniej sami?

W każdym razie tak jak wówczas zbliżona (bardzo) do władzy mniejszość postanowiła wyciągnąć od legniczan kasę na pomnik fikcyjnej i bezużytecznej wdzięczności, tak teraz bliska kręgom mniejszość, którą usiłują zmobilizować i zorganizować jacyś My, zwołuje się do postawienia pomnika komuś, kto obecnie dla Legnicy nie ma żadnego znaczenia.

Pomników nie stawia się w ten sposób, jak proponuje redaktor PKJ. To wynika z potrzeby organizowania i umacniania miejscowej tożsamości, skupiania ludzi wokół powszechnie uzgodnionej zasługi istotnej dla społeczności – teraz i potem. Potrzebny jest taki pomnik dla jednoczenia ludzi w imię postaw, zasad, czynów tego, kogo chce się upamiętnić. Potrzebny jest do kultywowania pamięci postaci ważnych, znanych i zasłużonych.
Zachodzi uzasadnione podejrzenie, że O.O. znany jest zaledwie niektórym badaczom historii, zaś pozostałym legniczanom – mało.

W Legnicy usiłowano do niedawna konstruować na użytek tożsamości miasta szkodliwy kult małomoskiewski. Pozbawiony oparcia w postaci centralnego obiektu z Placu Słowiańskiego wyrzuconego z mocy prawa, przygasł i rozproszył się w rosyjskich romansach, naukowej i edytorskiej działalności jednej z fundacji pielęgnującej te klimaty. Ale trwa, o czym świadczą choćby kwiaty składane pod odcokołowionymi figurami w tzw. lapidarium przy Wrocławskiej (sic!).
W inną tożsamościową robotę wpisuje się apel PKJ. Usiłuje się w ten sposób, po zejściu małomoskwian do katakumb, wzbudzać i krzewić niemieckość Legnicy której ośrodkiem miałaby się stać figura burmistrza Oertela.
Pracowity ten człowiek odebrał swoje za życia – portal, z którego czerpał PKJ wylicza dokładnie te zaszczyty. Jednak Legniczanie (die Liegnitzer) uwiedzeni ogromem dzieła swego burmistrza aż do 1939 roku nie uznali za należne czy słuszne wywyższyć go pomnikiem. Placów w mieście było naówczas dość i nie musiałby konkurować ani z pomnikiem cesarza Wilhelma I, ani z króla Fryderyka Wielkiego.
Gorliwość w nadrabianiu zaległości dawnych legniczan wyrażona w cytowanym na wstępie wezwaniu pokazuje, że prześciganie Papieża w papieskości jest wciąż do osiągnięcia!
Przy okazji PKJ zaznaczył, że usiłowanie zmierzające do postawienia pomnika księciu Pobożnemu jest to durny pomysł, godny zaściankowego katolicko-narodowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Rozpędzony PJK dalej oznajmia: Mamy lepszą propozycję – godną miasta europejskiego, nowoczesnego, otwartego, na miarę XXI wieku.
I dalej, że burmistrz Oertel – i tak dalej.
Dziura po amputowanym boli, i jest znanym fenomenem, podobnież lęk przed pustką – i może budzić współczucie tak dojmujący brak
idolum, ale ta śmiała deklaracja nowoczesności, jaką składa PKJ, zasługuje najwyżej na politowanie.
Oto bowiem autor popisuje się pomiataniem historią: szydzi z
niewiele znaczącej bitwy legnickiej, przegranej polskiego księcia i jego dekapitacji.
W końcu Oertel był tylko burmistrzem drugiego po Wrocławiu miasta gdzieś na wschodzie II Rzeszy, książę zaś Henryk II, Pobożnym zwany zostałby królem (seniorem) Polski, gdyby nie barbarzyńcy ze wschodu i zupełne opuszczenie przez przereklamowaną już wtedy – Europę.

Opinia: pomysł jest słaby

Adam Kowalczyk

Udostępnij
Poprzedni artykułUkradli… „kibelek”
Następny artykułZ dofinansowaniem

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię