Blaski i mroki

0
773

W piątkowy wieczór u Salezjanów w Lubinie można było wysłuchać prelekcji profesora Jacka Kowalskiego (UAM) zatytułowanej Blask średniowiecza, mrok oświecenia. Ponieważ profesor Kowalski jest historykiem sztuki, jego wystąpienie było opatrzone starannie dobranymi przykładami. Fotografiami architektury, rzeźby, artefaktów średniowiecza europejskiego i polskiego.

Tytuł przekorny, ale prelekcja mimo takiej składniowej symetrii nie była skonstruowana jednak symetrycznie.
Głównie skupiała się na blaskach średniowiecza, miłosiernie pomijając oświeceniowe mroki.
Wprowadzone we wstępie założenia zresztą stawiały sprawę jasno: żadna epoka nie może zostać osądzona jednoznacznie, gdyż w każdej są tak blaski, jak i cienie.
Zwłaszcza średniowiecze, które trwało tysiąclecie i zanim wydało francuskie katedry lub przecudnej urody karolińską minuskułę, długo błądziło po zgliszczach upadłego imperium.
Zamyślił więc profesor Kowalski rozprawić się z kilkoma pokutującymi w publicznych wypowiedziach lub rozpowszechnianymi w szkołach bredniami na temat średniowiecza.
Brednie owe nazwał publicystyką nadając pojęciu znaczenie obszaru niesprawdzonych uproszczeń.
A za przykłady tak rozumianej publicystyki uznał profesor Kowalski – profesor Magdalenę Środę i profesor Joannę Senyszyn, które, na swoje nieszczęście – wypowiadały się o średniowieczu mało wnikliwie.
Słuchaliśmy więc o tym, jak powtarza się przypisywany nauce średniowiecza pogląd o płaskości Ziemi. Wbrew starodawnym wizerunkom monarchów z królewskim jabłkiem wyobrażającym kulisty jednak świat.
Tu na ekranie pojawił się Wielki Architekt Świata z Biblii Moralizatorskiej (1225-1230 r.).
Chrystus z cyrklem – atrybutem konstruktora, wykreślający okrąg Stworzenia.
Swego czasu, rozwinął temat profesor Kowalski – jedno ze światłych polskich czasopism (tu padła nazwa, ale bądźmy miłosierni) – usiłowało wyszydzić średniowieczną ciemnotę opisując podobne wyobrażenie tak, że oto Chrystus cyrklem stwarza Ziemię.
W erudycyjnym składzie przykładów profesora Kowalskiego znalazło się sporo danych ujawniających fałsz publicystycznych wystąpień dotyczących poglądu, że średniowieczny artysta musiał pozostać anonimowy, bo jego pracę zawłaszczał Kościół i zmuszał do roboty ad majorem Dei gloriam, a nie ku własnej sławie i dla mamony nędznej.
Przewspaniałe przykłady profesora zniosły publicystyczne uproszczenie dotyczące pojęcia Biblia pauperum rozumianego jako prymitywny przekaz dla nieuczonych prymitywów.
Kwatery drzwi z Hildesheim (1015r.) i bordiura późniejszych drzwi gnieźnieńskich (2 poł. XII w.). Tympanony katedr francuskich wypełnione pochodami niebywale rzeźbionych figur i konstrukcja maryjnego kościoła opartego na siedmiu filarach jak siedem jest cnót głównych.
Jeśli kwatery drzwi średniowiecznych świątyń były w istocie rodzajem komiksu dla niepiśmiennych, to paralelizmy ich kompozycji – wyrafinowanym komunikatem dla wtajemniczonych bardziej.
A fantastyczne stworzenia floratury drzwi gnieźnieńskich jako komentarz do żywota św. Adalberta z polska św. Wojciechem zwanego – to już kod bardzo wyrafinowany.
Gdzież tu mroki? Gdzie prostota?
Profesor Kowalski nie miał litości dla publicystów.
Podobnie bezwzględnie, choć w ujmującym gawędziarskim stylu – rozbroił inne obecne w publicystyce poglądy. Na przykład o tym, jak to zacofany Kościół zakazał w średniowieczu sekcji zwłok, którą to kwestią posługiwała się pani Joanna Senyszyn, usiłując wykazać, no, mniejsza z tym właściwie, co usiłowała wykazać pani profesor.
Na koniec zachęcony przez organizatorów powstał jeden ze słuchaczy i wyraził pretensję, że oświeceniu się tak dostało, a średniowiecze to jednak ciemne było bardziej niż właśnie przedstawiono.
I że nie jest tak do końca jak utrzymuje profesor Kowalski.
Tu pojawiły się zarzuty, że skoro to średniowiecze było takie słuszne i naukowe, to dlaczego dopiero potem odkryto Amerykę, a nie w średniowieczu?
Albo, że Kościół miał zasługi w oświeceniu, czego w prelekcji nie dało się usłyszeć.
Trzeba przyznać, że klasa, z jaką profesor Kowalski zniósł i odparł te dosyć publicystyczne obiekcje, i wykazał ich bezzasadność – była wysokiej próby.

Taki wieczór na koniec tygodnia, po pięciu dniach znoju i opadających temperatur – to nienajgorszy wieczór.
Droga do Lubina, z całego regionu, też nienajgorsza.
Najgorsza ta publicystyka.

 

Adam Kowalczyk

 

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię