Czwarta prawda

0
1178

Niezupełnie na marginesie pandemii, bo czasem nawet w jej centrum – w związku z ruchawkami tak zwanego Strajku Kobiet albo antycovidowców czy innych antysystemowców – trwa marsz bojowników o bezpieczeństwo, otwartość, nowoczesność i tolerancję.


Kiedy PAD 13 czerwca 2020r. w Brzegu przytoczył wypowiedź posła Żalka o LGBT (ideologia, a nie ludzie), zawrzało. Na ulicach pisano białą farbą, że jest odwrotnie, a wysokiej rangi politycy histerycznie wręcz wyrażali oburzenie, że można tak podeptać godność, wprowadzać podziały i czynić nietolerancję.

Jednym słowem, co tu dużo mówić – pewna mniejszość i jej polityczna opieka (oraz publicystyczny patronat) – narobiły hałasu, aby wykazać błąd, ująć procentów w toczącej się właśnie kampanii prezydenckiej i wzmóc ogólne tendencje przychylnościowe i fundamentalistyczne na lewicowo-liberalnym skrzydle ludzkości. No i też zwrócić uwagę zagranicy, a zwłaszcza Brukseli i w ogóle – światowych mecenasów otwartości i społecznego progresu.

Silnie dawał…

…się też zauważyć Bart S. (Bartek, Bartłomiej, Bartosz, Bartodziej?) wędrujący z naręczem żółtych tablic po Polsce prowokujących postępową Europę do wzięcia w obronę niebinarność polską przed polską heteronormatywnością. Co przy trwałych usiłowaniach naszych europosłów wywarło niemały wpływ na ogłoszenie Europy strefą przyjazną LGBT.
Tego rodzaju hałasy to wzmagają się, to przycichają, zależnie od wybadanych nastrojów i ogólnej politycznej koniunktury i pozostają w takim związku z rzeczywistością jak zamiar posła Żalka, aby obrazić Katarzynę K.-Z. albo intencja sponiewierania niebinarnych w wypowiedzi PAD. Albo te tablice Barta S. (Bartomira, Bartosława, Bartomiła?) z rzeczywistymi ograniczeniami swobód polskich niebinarnych przez polskich heteronormatywnych.

Czyli – żadnym…

To nieprawda. Bo takie coś nie zachodzi. I nawet przyzywanie Bloomberga i Reutersa przez oko.press (Homofobia Dudy słynna w świecie) nic nie zmienia. To gusła i zaklinanie.
Ale.
Ale oprócz prawdy istnieje przecież jeszcze coś takiego jak postprawda.
Dla Europejczyków: post-truth. Nie do końca wiarygodna Wikipedia mówi o tym tak: sytuacja, w której fakty są mniej istotne w kształtowaniu opinii publicznej niż odwołania do emocji i osobistych przekonań.
Mało, ta Wikipedia, którą bezustannie bezpodstawnie podejrzewam, więc staram się być czujny – pisze dalej, proszę ja ciebie – wiesz, tak:
Postprawda to efekt rozprzestrzeniania się populizmu, który wypaczył pierwotny sens uprawiania polityki w krajach demokracji parlamentarnej, ponieważ wykorzenił z życia publicznego walkę na argumenty, idee i możliwe do zrealizowania pomysły, a w to miejsce wprowadził grę na emocjach i tanią sensację.

 

Nieufność…

…wobec Wikipedii, że głosi w tym wypadku postprawdę jest, oczywiście – niesłuszna. I nie dlatego, że opisuje jakoś wygodnie i zgodnie z moim wstecznym pismackim zamiarem sytuację niebinarnych i heteronormatywnych w Polsce. Nie chodzi o stwierdzenie, czy słowo zgadza się z rzeczywistością. Postprawdą jest specyficzny stan życia społeczno-politycznego i intelektualnego.
Dalej (to już prawie koniec tych cytatów – słowo harcerskie!) jest już tylko dobijanie gwoździ:
W epoce postprawdy podstawowe wartości, tj. prawda w mediach i życiu publicznym, zagrożone są z powodu cynizmu i skrajnego załamania wszelkich cenionych niegdyś wartości, np.: prawdy, uczciwości i rzetelności dziennikarskiej.
Takie wydarzenia jak ostatnie wyznania Charliego Chestera z CNN na temat wyborczej roboty na rzecz kandydata Bidena, pokazują jasno, o czym mowa.
Zostawiając jednak te wielkie nazwiska i nazwy zauważmy własne podwórko.
I rodzime postprawdowe działania.
Tworzy się właśnie oto Ranking szkół LGBTQ+.
To nie jest zwykłe badanie społeczne. To narzędzie, dzięki któremu trafisz do bezpiecznej, otwartej i tolerancyjnej szkoły średniej!
Uczniowie, uczennice i osoby uczące się, kandydaci, kandydatki i osoby kandydujące, nauczyciele, nauczycielki i osoby uczące
tworzą właśnie albo lepiej – są namawiane do udziału w narysowaniu tak zwanej mapy równości.
Brzmi zagadkowo i nieco strasznie. Jak zawsze, gdy nawołuje się w imię równości do ucinania głów albo wyrywania nóg i rąk ze stawów.

Po co to?
Aby poznać najbardziej otwarte na różnorodność szkoły w całym kraju. Mapa (…) pokaże szkoły przyjazne młodzieży LGBTQ+.
No i w Legnicy niektórzy uczniowie i uczennice i tak dalej – ujawnili już swoje emocje i osobiste przekonania i naznaczyli szkoły. Jest więc w mieście naszym kilkanaście szkół średnich, z których, posługując się skalą: Szkoła przyjazna i zaangażowana, Szkoła przyjazna, Szkoła umiarkowanie przyjazna, Szkoła nieprzyjazna – opisano dwie jako przyjazne, jedną jako umiarkowanie przyjazną, a cztery jako nieprzyjazne. Pozostałych jeszcze (!) nie oceniono. Nie wiadomo, czy maczali w tym palce nauczyciele i nauczycielki oraz osoby uczące, ale z pewnością zabrali głos uczniowie, uczennice i osoby uczące się. Mam silne podejrzenia, że to ci ubrani na czarno z tekturami opisanymi brzydkimi wyrazami, którzy chętnie otaczali podczas spacerów po mieście ważne postacie z bardzo zniżkującej ostatnio opozycyjnej partii. No, trudno.
To nie jest ani bardzo ciekawe, ani żadna z tego ważna czy tajemna wiedza.
Ciekawi mnie bardziej, czy ogłoszenie tego badania ma prowadzić do stwierdzenia, jak jest – czy raczej stosuje się tu jakieś małe podcięcie wewnętrzne, które ma całkiem wywrócić na łopatki szkołę już i tak słaniającą się czy to z powodu zdalności edukacji czy wciągnięciem młodzieży w ruch czerwonego zygzaka i chamskich pokrzykiwań.

Co zrobią…

…uczniowie, którzy uczą się, będą się chcieli uczyć w szkole, która na mapie oznaczona jest (jeszcze) jako nieprzyjazna? Czy zaczną, z obaw przed wykluczeniem, klikać, aby podciągnąć swoją szkołę w modnym i alternatywnym rankingu? Wymuszą na dyrektorze spotkanie z Bartem S. (Bartolomeuszem, Bartolinim, Bartoborem?)? Czy uczący się w szkole przyjaznej nie poczują się jakoś zbyt lepiej od tych z nieprzyjaznej – niekoniecznie z powodu osiągnięć szkolnych, sportowych, społecznych, lecz tylko klikalności na okoliczność różnorodności?

Czy to niezwykłe badanie społeczne nie jest całkiem zwykłym przejawem pospolitego cynizmu i perfidną grą, w której baje się o równości, różnorodności i otwartości w edukacji po to, aby wciągać dzieci w kulturową i ideologiczną wojnę?
Żeby to nie wyglądało to na zwietrzałą retorykę, odpowiem: jest!
A tworzona tak zwana mapa jest tą trzecią w klasyfikacji ks.Tischnera (kto nie zna, niech sobie doczyta). I nie jest potrzebna w wyborze szkoły uczniowi ósmej klasy.
Żadnemu uczniowi.
Nikomu.
Naprawdę.

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię