Cui bono?

0
875

Kiedy KE wnioskuje do TSUE o podjęcie i nałożenie – że tam te kary i sankcje – to oprócz zdziwienia powstaje w mojej głowie pytanie, czy europosłowie opozycji w tych swoich donosach, inicjatywach wzbudzających kolejne dyskusje o Polsce – naprawdę realizują potrzebę swoich wyborców. Czyli, że pan Biedroń, pani Róża i pan Sikorski ze spotkań ze swoimi wyborcami wynieśli takie obserwacje, że ich elektoraty domagają się nałożenia kar na Polskę.


Odebrania przysługujących pieniędzy, poniżenia państwa.
A mniej górnolotnie – czy elektoraty domagają się niebudowania dróg, niereformowania struktur państwa, niewdrażania modernizacyjnych programów. Czy naprawdę te elektoraty – lewicy, liberałów mówią to na spotkaniach – zróbcie, żeby u nas nie było mostu, żeby nie budować tych oczyszczalni, zróbcie, żeby naszych ministrów wygwizdywali, zróbcie, żeby te nieroby przestały brać 500plus za nic, za to, że tylko się mnożą i prokreują.
Zróbcie to!

Więc gdy poseł legnicki z opozycji ogłosił otwarte spotkanie, poszedłem. Zobaczyć na własne oczy, usłyszeć na własne uszy. Przekonać się.
Robert Kropiwnicki europosłem nie jest, ale kość z kości – programowe żebro z boku Donalda Te., więc pewnie, myślę sobie – różnic nie będzie wielkich albo żadnych zgoła.
Skoro Roentgen smażył własne kości promieniami rentgena, wypróbuję na sobie ideologię opozycji. Poświęcę się w ramach doświadczenia. Raz kozie śmierć!

To odbyło się w Ratuszowej. Zeszło się ze czterdzieści osób płci obojga i wieku różnego. Poseł, jak zauważyłem, z większością był na „ty” i rozpoznawał bezbłędnie zebranych.

Wyraźne było, że prowadzący miał plan i realizował punkt po punkcie, choć bez kartki.
Zagaił, rozwinął, przeszedł do dyskusji i pytań.
Zaczął od ogłoszenia, że opozycja ma większość w sondażach.
Potem stwierdził, że PiS wykreował kryzys na granicy. Barbarzyństwo. Tu trochę rzecz się rozwinęła i stwierdzono, że do rozwiązania sprawy tych 24 – 30 nieszczęśników trzeba użyć polskiego Ministra Spraw Zagranicznych, którego, nota bene, nazwisko znał tylko poseł Kropiwnicki i ja.
Ale się nie zgłosiłem, gdy zapytał salę o to.
Płot z kolczastego drutu na granicy pod Usnarzem był pożałowania godny i na dodatek, jak dorzucił inny wyborca z poświęconego drutu. A tak na poważnie, bo to był, zdaje się – żart – uniemożliwiał zwierzętom swobodne poruszanie się po lesie. Co jest, oczywiście – niedopuszczalne.
Pilnując swojego planu stanowczo poseł ucinał zanadto pogłębione refleksje.
A takie były. Wyborca zwrócił uwagę, że Nitras Sławomir na Campusie robi złą robotę tymi wypowiedziami o katolikach i opiłowywaniu, a na to poseł, że to telewizyjna manipulacja. Wyrwanie z kontekstu i w ogóle.
Obiekcje zostały więc opiłowane zdecydowanie i skierowano uwagę i rozmowę na nowe tematy.
Nowym tematem okazała się informacja, że PiS jest słaby, wybory nadchodzą i trzeba będzie ich pilnować, więc będzie trzeba pojechać gdzieś w Polskę, żeby być mężem zaufania.

Niesforni wyborcy jednak wrócili do sprawy Campusu i zwrócili uwagę, że koncepcja likwidacji szpitali ogłoszona przez marszałka Grodzkiego to chyba coś nieteges. Ale usłyszeliśmy w odpowiedzi, cytuję: „Nie popadajmy w martyrologię z tego powodu, że TVP źle o nas mówi”. Padło też słowo, cytuję: „szmaciarze”, a tekst Grodzkiego miał być wyjęty z szerszego kontekstu i szykowany jest w związku z tym pozew.
Kolejny głos zabrzmiał jak zarzut – że program i dyskusja w partii to, owszem, przed wyborami i raczej na chybcika, ale i tu powiedziano, że program to nie chy-chy, trzeba konsultacji, ekspertów i czasu. A jak kto ciekawy, to w internecie wszystko się omawia. Na bieżąco.

Był jeszcze głos o oświacie i ministrze Czarnku, którego wszyscy nazywali po prostu Czarnkiem. Czarnek to, Czarnek tamto. To tykanie jest jakieś charakterystyczne, bo kiedy padło pytanie kiedy Donald Tusk przyjedzie do Legnicy, poseł Kropiwnicki mówił, że Donald, owszem, ciężko ma, bo trochę w Polsce, trochę w Brukseli. Agenda, kalendarz i te rzeczy. Donald.
Wracając do Czarnka – nawoływano do edukacyjnego podziemia. Naprawdę!
Cichcem opowiadać o Konstytucji. Tylko tutaj – nie zrozumiałem, czy o innej niż ta, którą rozdawano jawnie pod pocztą, czy tej samej? Dlaczego podziemie? Hm.

Jeden był mniej ogólny i górnolotny, konkretny dialog, gdy poseł Kropiwnicki został poproszony o stwierdzenie, że wsparcie dla niepełnosprawnych zostanie utrzymane po dojściu PO do władzy.
I odpowiedział, że powinno, jego zdaniem, wszystko zostać utrzymane. Tak.
Pytającemu to chyba nie wystarczyło, bo został po spotkaniu dopytać o coś.

Gdzieś pod koniec usłyszałem jeszcze frazę ”uczciwa rozmowa”, ale zgromadzeni szurali już krzesłami i nie potrafiłem ustalić w związku z czym to było.

Jak więc, pytałem siebie wracając zmrokiem do domu, takie spotkania z elektoratem, przekładają się w Brukseli na wezwania do obłożenia Polski sankcjami. Jak takie coś przetwarza się na snutą w parlamencie europejskim opowieść o polskiej homofobii, mordowaniu państwa prawa, ksenofobii i braku praworządności?

Przyznam, nie udało mi się ustalić związku. Może gdzieś w stolicy te spotkania naprawdę poruszają kwestie inaczej. Na przykład: ponieważ w Pipidówie Dolnej powieszono tablicę Strefa wolna, to zróbcie coś w tej Brukseli, żeby Pipidówa Dolna popamiętała i nie dawajcie im tam kasy na most. Niech mają za swoje! I wiedzą, że tak nie wolno!
Myślę jeszcze, czy wyborcy, na przykład – Franciszka eS. powierzając mu mandat posła swoimi głosami upoważnili go do tego, co widzieliśmy pod Usnarzem?
I, jeśli tak, to może rzeczywiście trzeba więcej o Konstytucji, bo wyborcy delegujący wielu z posłów opozycji raczej nie byli zorientowani, po co wysyłają swoich delegatów ani na Wiejską, ani do Brukseli. Albo w Brukseli robi się coś zupełnie innego niż to, o czym mówi się na zebraniach z elektoratem.
Czy więc wysłani do Brukseli posłowie opozycji reprezentują swój kraj, swoich wyborców?
Kiedy profesor Legutko, za którym stoi autorytet naukowego tytułu i świetność jego książek, których wciąż jeszcze nie przeczytałem – mówi: Od czasów komunizmu nie zetknąłem się z taką pogardą dla prawa, jaką widzę tutaj (czyli w Brukseli) – odpowiedź wydaje się prosta.

I pan Radek, i pani Róża, i pan Robert, i inni jeszcze.
Kto ma z nich pożytek?

Adam Kowalczyk

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię