SEN – „Goły z DZIDĄ w ręku”, Etiopia…

8
1825

Czarter z legnickiego lotniska (a mieli likwidować). Dziwne uczucie, samolot ląduje w Addis Abeba Airport. Czarny kontynent jest bezlitosny – 42 stopnie w cieniu.

Już po odprawach. Nie mam hotelu, jest taksówka i taksówkarz. Chwilę póżniej jest i hotel. Czarniutka czarnulka w recepcji, błysnęło białymi ząbkami i w tym kolorze kartką formularza do wypełnienia. Ładna sztuka – pomyślałem, ale zaraz przypomniałem sobie cel mojej podróży: kupić za kolorowe paciorki DZIDĘ od plemienia MURSI.

Dzida to zachcianka mojej Luśki. Ma jakieś złe skojarzenia, ponieważ któregoś dnia powiedziała: jedź, nie wracaj mi bez długiej, ostrej dzidy.

Cóż za perwersja… No i jestem w Etiopii. Pytam, gdzie są te prymitywne plemiona. Ustaliłem, że bardzo daleko. Dwa dni drogi od Addis, stolicy. Wynajętym samochodem jadę na południe kraju, w stronę Doliny Omo. Tam zamieszkują liczne ludy dzidziaste i tam mieszkają MURSI, plemię beztroskie, gołe, ale zadowolone z życia. Ich bogactwo to krowy. Oligarchowie mają ich po kilkadziesiąt. Wszystkie krówki posiadają imiona. Nazewnictwo tych najbardziej okazałych nadaje się dzieciom najbogatszego krowiego oligarchy. Gdy tylko udało mi się podjechać do pierwszej napotkanej gliniasto-trzciniastej wioski, wódz plemienia zaprosił mnie do swego pałacu poskładanego z gliny i patyków.
Zapytał od razu ile ich mam.

– Nie mam krów, mam konie mechaniczne w moim samochodzie – odpowiedziałem.
– Ile? – zapytał ciekawski Mgumanao
– Osiemdziesiąt pięć – pokazałem na palcach.
– O laaaarwa to masz więcej, ja tylko sześćdziesiąt. Nadaję Tobie gościu imię MUAMUA, po mojej najbardziej płodnej krowie.

Nieźle, pomyślałem, a to będzie Luśka miała powód do żartów.

– Zaraz poznasz moje żony – jak rzekł tak uczynił. Przyszlo ich siedem. Najstarsza Ngupa, miała jeszcze cztery zęby, najmłodsza Lungadinga, śliczniutka i wcale nie taka czarna jak Mgumanao i Ngupa.

– Wiesz co, muszę odpocząć od tego babińca. Daję ci wszystkie moje żony na noc.
– JEJU!!! – wrzasnąłem z przerażeniem (tyle szczęścia naraz). Mig śmig i dopadły mnie. Wszystkie siedem. Ale ponieważ ja białoskóry, dość tłuściutki i łysy jak kolano, stanowiłem nie lada „kąsek” dla tych dziewoi. No cóż, pobiły się o mnie. Kurde, żeby to Luśka widziała… Nguapa walczyła jak lwica na pięści i cycki którymi zamachnęła się i położyła trzy rywalki za jednym zamachem na gliniance. To nie przelewki – pomyślałem i dałem nogę z pałacu.

Błąkałem się do świtu nadbrzeżem jakiejś rzeki. Gdzieś w oddali okrzyki, zdecydowanie męskie. Pobiegłem w ich stronę. Ponieważ wodzowskie małżonki zdarły ze mnie wszelką odzież, więc golutki jak oni, myśliwce-pasterze. Pognałem w ich kierunku. Zrozumieli zagrożenie i dali mi obrony autentyczną długą ostrą DZIDĘ. Tym oto orężem goły jak turecki święty (skąd to porównanie?) odgoniłem natarcie darów wodza.
Nie przegnalem najmłodszej Lungadingi, której spodobała się moja DZIDA, bo była ostra i duża. Męsko-babskie towarzystwo, które jeszcze przed chwilą było goniące i chroniące łysego białasa nagle przestało się nami interesować. Nie trzeba bylo długo czekać. Przybiegł zadyszany Mgumanao i do mnie z pretensjami:
– Tyyyyy MUAMUA oddawaj mi żonę i oddawaj dzidę – wykrzykując to odciągnął przylepioną do mnie Lungadinge i szarpaliśmy się wyrywając nawzajem długi,ostry oręż.
„Oddaj dzide, nie oddam, odkupie!, dam 30 koni mechanicznych, mało, dam 45.”
Zadziałało popularne targowanie się. Upragniona DZIDA dla Luśki była w moim ręku.
– MUAMUA jest wielki – krzyczałem potrząsając zdobyczą.
– Co sie drzesz jołopie, jaki MUAMUA, puść poręcz od łóżka, bo ją wyrwiesz- obudziła mnie moja stara.
– Dzidę ci przywiozłem…
– Co takiego!?
– A nic, nic, została w Etiopii.

Bolesław Bednarz-Woyda

8 Komentarze

  1. Od Redakcji: Głupoty, nie głupoty 😉 Niech każdy sobie interpretuje jak chce, szuka między wierszami (nie każdy to potrafi), zobaczy czy przypadkiem nie ma jakiejś myśli komentującej najnowsze wydarzenia, świat polityki, sytuację gospodarczą…
    Niech króluje wyobraźnia, tak jak w snach 😉

  2. Sny Autora pozwalają mi przetrwać dzisiejszą rzeczywistość …
    Taka dawka śmiechu przydaje się każdego dnia…
    Gratuluję …Gdybym to ja mogła tak pośnić..ale taki dar snu nie każdy posiada…

  3. Jak zawsze wspaniały komentarz. Proponuję oliwić i śmiało smarować dzidę. Nigdy nie wiadomo kto czycha za łóżkiem. Pozdrawiam Serdecznie Piotr Wydmuch. 👍💪👋👋👋

Odpowiedz na „ireckiAnuluj odpowiedź

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię