Sami swoi na Dominikanie

2
2283

Poznałem tutaj w resorcie BACHIATA przemiłych kilka osób i par z Polski. Od słowa do słowa wypytałem Państwa Krzysztofa i Reginę, Janusza i Zofię oraz Panią Krystynę, Katarzynę i kilka jeszcze innych osób o wrażenia z pobytu. Same superlatywy i oceny z tego najwyższego pułapu.

Na swoje nieszczęście zapytałem o wspomniane w prospektach programy animacyjno rozrywkowe. Poza jednym wieczorem gdzie, ktoś z polskich gości załatwil jedno lub dwa nagrania z polskiej listy. Nic ze słowiańskich akcentów muzycznych.
– Wie Pan, my z mężem tak bardzo chcielibyśmy zatańczyć w rytm melodii naszej młodości, poznania się i powspominać – powiedziała Zofia. Do dyskusji włączyła się druga para emerycka, potwierdzając tylko to co wiadomo.

Obiecałem im, że porozmawiam z kimś z „enterteinment” i przygotują oni taki 20-minutowy przerywnik „dancingowy”.

 

Wszystko poszło…

…gładko, no w miarę powiedzmy, aż do momentu, gdy do DJ-a podeszła ONA. „Wyemancypowane”, blondyńsko uczesane zjawisko, reprezentujące to co w Polsce mamy na każdy dzień: brak zgody, kłótliwość, egoizm, brutalizm i pieniactwo. Babsztyl zrobił zapewne niezłą awanturę bo DJ musiał szybko zmienić program na ten codzienny, czyli południowo amerykański i obiecane 20 minut trwało 5. I tak super. Dobrze, że blond baba w okularach pozwoliła na 5 minut, chyba, że wpierdzieliła się z biegu…
Grupka mojej „emeryckiej bandy” poległa wraz ze mną. Wniosek: jak się jest w grupie osób z rodzinnego kraju to lepiej nie wychylać się i nie mieszać w tym co narzuca tubylczy organizator. Jakże świetnie ujął to scenarzysta filmu „Sami Swoi”. Gdzie „wyłazi słoma z butów” (lub szpanerskich pantofelków damulki) typowa dla naszej nacji irracjonalna postawa względem innych. Ja obieżyświat, za szczęśliwe uważam NARODY, gdzie kultura krzewiona od wieków przetrwała do obecnych, ciężkich czasów. W Szwajcarskiej Gryzonii idąc samotnie ulicą słyszę ALLEGRA, w Bawarii GRUSS GOTT, w krainie zwanej OSTFRIESLAND w Niemczech MOIN MOIN. Chcecie więcej, proszę bardzo. Na dzikich Filipinach młodzież pozdrawia HELLO SIR…
Idąc tutaj w BACHIATA plażą wymawiam jako pierwszy magiczne słowa DZIEN DOBRY, czasem nie odpowiedzą rodacy, ale przeważnie tak, z lekkim zdziwieniem, że oto starszy facet ich normalnie pozdrawia…To tak jak z Japończykiem, któremu wynająłem mieszkanie. Nim otworzył drzwi poszedl się przywitać i poznać sąsiadów. Pierwsze puk puk, otwiera sąsiad a Japończyk:

– Dziń dybry, ja przyjechal z Japonii i…

– A co mnie to obchodzi – mruknął sasiad i jeb drzwiami. Zdziwiony Japoniec nic, tylko zamknął się w swoim wynajętym. Odwiedziłem go chyba miesiąc później. Włażnie wchodził do bramy budynku i spotyka go sąsiad, ten gburowaty, kłaniając się po japońsku mówi „dzień dobry”. Zatkalo mnie. Dziecko w windzie też dzień dobry. Czy naprawdę trzeba importować Japończyków, aby uczyli polską nację kultury obycia?
Gdy pozdrowiłem parę bardzo zaawansowanych wiekowo Rosjan mówiąc ZDRASTWUJTIE, jakież było zaskoczenie i zdziwienie. Okazało się, że małżeństwo rosyjskie, na stale mieszkające w Nowym Jorku nie bylo przygotowane na to, że pozdrowi ich Polak z urodzenia. Oni tam nakarmieni stereotypami przez media nie mogli tego ogarnąć, od słowa do słowa spędziliśmy ze sobą czas od obiadu do kolacji używając all inclusive.
Skorzystałem z okazji i wykupiłem wycieczkę całodzienną do stolicy Dominikany SANTO DOMINGO.

Poznałem wspaniałych…

…ludzi. Ta grupa w autokarze bardzo szybko się zintegrowała. Może by więc polskich parlamentarzystów delegować na Dominikanę ALE BEZ ICH BETONOGŁOWYCH partyjnych przywódców. Oddałbym ostatnią parę nowych butów gdyby chodziło o zakład – pogodzą się czy nie…
Jestem zdania, ŻE TAK, aczkolwiek nie wiem czy ten „polski stress” wytrzymalaby Dominikana. Tygodniowe utrzymanie polskiego parlamentarzysty kosztuje więcej niz analogiczny pobyt tutaj.
To oczywiste, że na początku przed integrowaniem się byłoby sporo prób utopienia przeciwnika w oceanie. Na szczęście za płytko przy plaży. Integracja będzie postępować w miarę konsumpcji alkoholowej. Konieczny jest jednak WODZIREJ, który im w tym pomoże. Mam mocnego kandydata, którego od dłuższego czasu obserwuję, jest owszem „pyskaty” ale bardzo odważny i prawie zawsze potrafi sprowadzić przeciwnika do pionu i ugrać fanty dla swej opcji partyjnej.

Santo Domingo…

…to kolebka kultur, historii i dominikanskich aspiracji do zaznaczenia swego istnienia. Ich kosmopolityczna stolica stoi na na europejskich fundamentach. Piewsza w Nowym Świecie. Mają mocne atuty, Krzysztof Kolumb mieszkal tutaj, gdy odkrył wyspę w 1492 roku. Są dwa miejsca jego pochówku – SEVILLA w Hiszpanii oraz SANTO DOMINGO w Republice Dominikany.


Przeprowadzone w ostanich latach badania DNA dają lekką przewagę Sevilli… Ostatnim życzeniem Kolumba, zmarłego 20 maja 1506 roku w hiszpańskiej Valladolid, było zostać pochowanym na Haiti w Santo Domingo. Dominikana nie udostępnia materiału porównawczego DNA, zachowując tym samym TAJEMNICE GROBU KOLUMBA nie odkrytą. Grób odkrywcy jest w Faro a Colon, monumentalnej, ogromnej budowli. Tam również wyeksponowany jest Papamobile, samochód, którym Jan Paweł II przejeżdżał wśrod milionowej społeczności. Stolica jest szczególnie interesująca i godna zwiedzenia.

Tutaj wszystko pretenduje do ” NAJ”: katedra primada de Amerika – najstarsza chrześcijanska, katolicka świątynia w Nowym Świecie, pierwszy ośrodek władzy nad tymże Nowym Światem. Ponadto najstarsza warownia i forteca OZAMA oraz najstarsza w całej Ameryce pierwsza brukowana ulica Calle las Damas.

Cała plejada…

…zabytków z okresu kolonialnego, pałac zamieszkiwany wcześniej przez syna Kolumba Diego. Nie ma tutaj wieżowców, typowych dla miast metropolistycznych. Jest swoisty klimat dwumilionowej stolicy i metro, które ma dwie stacje więcej od warszawskiego. Katedra, pałace kolejnych gubernatorów, Pałac Prezydencki i siedziby poszczególnych urzędów i ministerstw bez pompatyzmu i nadmiernego podkreślenia ich ważności. Ten decentyzm czyni to miasto swojskim i przyjaznym.
Jest takie magiczne miejsce w SANTO DOMINGO, odkryte ponownie na początku XX wieku , a znane wcześniej Indianom TAINO, których od XVII stulecia już nie ma. Nazywa się TRES OJOS. Są to bajeczne jeziorka, skryte w skałkach wapiennych wśrod tropikalnej roślinności. W tych plenerach kręcono sceny do filmu z Tarzanem. Szczególnie atrakcyjnym jest przepływ na tratwie linowej z jednego jeziorka do drugiego przez skalny tunel pełen stalaktytow i ukrytych w nich nietoperzy.

 

 

 

 

Dzisiaj w naszym resorcie hotelowym najazd ludów z Ameryki Południowej. To swoisty obraz, gdy postrzegam, że rodzina tutejsza to rodzice i minimum trójka dzieci.

Ochrona hotelu…

…w pełnym pogotowiu. Bachiata składa się wyłącznie z domów i małych rezydencji. Może pomieścić 2000 gości. Kończąc ten drugi rozdział karaibskiej przygody pozdrawiam moich znajomych emerytów, jak również uczestników wypadu do stolicy i sympatyków GAZETY PIASTOWSKIEJ. A z każdym dniem przybywa ich więcej i więcej.

 

Bolesław Bednarz-Woyda

2 Komentarze

  1. Super reportaż z wycieczki. Napisany przez Zcnego i Wspaniałego Reportera. PS, z Panem Jórkiem byliśmy każdego dnia z Tobą na tej wspaniałej wycieczce. Pozdrawiamy z radosnej północy polski. 💪👍👍👍😊😊😊

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię