POLSKA PIOSENKA MA SIĘ DOBRZE…

1
2170

Od czego by tu zacząć… Mam za sobą trudny organizacyjnie i ambitny programowo festiwal. 57 KFPP zostanie zanotowany w historii jako pierwszy „maskowy festiwal polskiej piosenki”.


To, że w ogóle mógł się rozpocząć i zakończyć jest bezspornym atutem TVP i organizatorów. W Opolu nie dał mi nikt w prezencie covida19, ten dewiant zwalczany był na wszystkie możliwe sposoby (dezynfekcja rąk, maseczki, mierzenie temperatury) ale najbardziej skuteczna była młoda „pani marszałek” służb porządkowych, pilnująca wejścia od strony Muzeum Piosenki Polskiej w Opolu. Kontrolowała skrupulatnie za każdym razem zawartość mojej reporterskiej torby, nawet dno i pod dnem… Na pytanie dlaczego akurat jej podpadłem odsyłała mnie do dowódcy straży. Dziwne, bo innych reporterów nie kontrolowano, bądź tylko wyrywkowo i niedokładnie, a nawet wcale. Mówię tutaj o innych punktach wejścia. Zaproponowałem aby przeprowadziła mi kontrolę osobistą – nie skorzystała… Szkoda, a tak chciałem…


„Opole na start”, koncert inaugurujący, poświęcony Ewie Demarczyk, która wygrała pierwszą edycje KFPP, a było to 57 lat wstecz. Ten koncert został dobrze zaśpiewany i dobrze przyjęty przez publiczność. Cleo, Sanah, Halina Frąckowiak i inni rozgrzali gawiedź zanim zrobiło to piwo.  W związku z ważnym meczem to był krótki „start”, poprzedzający koncert wieczoru „OD OPOLA DO OPOLA” jako podsumowanie sezonu muzycznego. Wystąpili GOLEC U ORKIESTRA,  gwiazdka młodzieżowego wydania Eurowizji VIKI GABOR,  KAMIL BEDNAREK, PIOTR CUGOWSKI i jak już od wielu lat, mający ukraińsko-polskie korzenie zespół ENEJ, nadając tempo i rytm w postaci muzycznej viagry. Oczywiście, była jeszcze cała plejada piosenkarskiej śmietanki… Nie było nudno.

DEBIUTY były kisielowate poza kilkoma wyjątkowymi wykonawcami. Tomasz Jarosz, laureat „Szansy na sukces”  zaśpiewał, zatańczył i zakręcił sceną, żywioły wody i ognia, podsycane ludzkim paliwem o nazwie TEMPERAMENT SUPER stworzyły wizje, że oto Tomasz dosięgnie pułapu gwiazd polskiej i być może europejskiej estrady. Ale losy tego wieczoru wygrał kto inny. KAMIL CZESZEL, 25-letni artysta, niepełnosprawny, którego marzeniem od samego początku było wystąpić na scenie amfiteatru. Zaśpiewał  profesjonalnie, czysto i bardzo emocjonalnie, to było widać, to było zauroczenie.
Przypominam sobie podobny debiut, Natalii Sikory, gdy zaśpiewała na 55 KFPP utwór „Konie”. W obu przypadkach opolska widownia owacyjnie dziękowała brawami wykonawcom. Jestem lekko zdziwiony tym, że w programie festiwalu wziął udział Marcin Daniec, to wyrwanie z kontekstu nie było potrzebne. Pan satyryk kabaretowy Marcin Daniec mogłby mieć gwoli tradycji festiwalowych swój oddzielny recital. Następny dzień, sobotni wieczór zatytułowany FESTIWAL, FESTIWAL!!! ZŁOTE OPOLSKIE PRZEBOJE, był poświęcony najważniejszym wydarzeniom muzycznym na przestrzeni lat w opolskim amfiteatrze. Oj działo się. Większość utworów przypomnieli artyści, a gdzieś tam w przestrzeni i czasie słuchali wraz z opolską ferajną ONI WIELCY I NIEZAPOMNIANI: Zbigniew Wodecki, Danusia Rinn,  Andrzej Zaucha, Ania Jantar, Ewa Demarczyk… Ten koncert był wyjątkowy, sentymentalny i pełen wzruszeń. Stara gwardia estradowa udowodniła kolejny już raz, że jest MOC, zaśpiewali Beata Kozidrak z zespołem BAJM, Maryla Rodowicz, Andrzej Rybiński, Edyta Geppert, Izabela Trojanowska.

Na uwagę szczególną zasługuje zespół wokalno-chóralny Sound’n’Grace, światowy format i klasa. Swoje 55-lecie artystycznej prosperity świętowali SKALDOWIE, bracia ZIELIŃSCY na konferencji prasowej opowiedzieli sporo ciekawostek związanych z ich karierą, przeżyciami na trasach koncertowych po świecie. Rosyjskie tournee wspominają najmilej za sprawą gorących i entuzjastycznie przyjmowanych koncertów, sprzedaży płyt w setkach tysięcy itd.
Justyna Steczkowska prawie zawsze zaskakuje nie tylko wykonaniem utworu, również jej kreacje i towarzyszący balet zrobiły swoje. Piękny pokaz układów tanecznych, choreografia wyszukana i perfidna dla laika, efektowność i klasa. W tym roku również scenografia i reżyseria były efektem pracy Bolesława Pawicy i nie znanego mi z nazwiska scenografa. TVP obiecała podrzucić dane, ale koronavirus widocznie i tam nie odpuszcza… Jeszcze słowo o drugim koncercie sobotnim ODPOWIEDNIA POGODA NA SZCZĘŚCIE, CZYLI NADZIEJE POETÓW. To trywialnie mówiąc porażka. Koncert nudny, może interesujący, ale dla bardzo wąskiego grona. Dość wspomnieć, że do końca tych popisów wytrwała garstka z całej publiczności, za co też każdy widz powinien być nagrodzony statuetką. Ta poetycka propaganda popsuła całość. Utwory niebanalne, teksty piękne i wykonanie rzetelne, ALE to materiał na FESTIWAL PIOSENKI AKTORSKIEJ. Niedzielny wieczór należał do Alicji Majewskiej i Włodzimierza Korcza.

To był totalny wieczór „wpadek” i ze strony wykonawców i konferansjerów. Niezawodny i zawsze opanowany Artur Orzech wypadł blado. Zapowiedzi zaczynały się przeważnie od długiego, polskiego wyrazu …eeeeeeeeeee… I wyraz ten był powtarzany do znudzenia. Poślizgi zaliczył też pan reżyser Pawica, lecz ogólnie koncert się podobał.

Gwoździem festiwalu była piosenka, jakże na czasie, w wykonaniu Stasi Celińskiej, o podziałach, nienawiści i zaprzeczeniu ludzkich uczuć, z podkreśleniem, że jest ktoś, kto tym wszystkim steruje. Nie ma mocnych na ojca i syna CUGOWSKICH, aczkolwiek za Krzysztofem nie przepadam, ponieważ syndrom Wałęsy, podkreślanie swojej wielkości ma Krzysztof w swej osobowości – obaj dysponują głosami o wyrazistej i olbrzymiej skali. Niezaprzeczalnie to liderzy.

Na koniec wspomnę jeszcze jedną WIELKĄ POSTAĆ  polskiej sceny i estrady, kompozytora i autora tekstów, wielkiego twórcę i poetę jakim był nieodżałowany ROMUALD LIPKO (1950-2020).  Prawie wszyscy polscy wykonawcy korzystali i korzystają z tego co pozostawił Romuald. Dziękujemy Tobie za to! Poziom artystyczny KFPP okazał się dobry, planowanie również. TVP i Miasto Opole wraz z Muzeum Piosenki Polskiej stworzyły ten MASKOWY FESTIWAL na medal, mimo chwilami złej aury, chłodu i brakiem pełnej widowni (w sprzedaży, ze  względu na ograniczenia  epidemiologiczne,  było zaledwie  siedemset wejściówek).

Bolesław Bednarz-Woyda

1 Komentarz

Odpowiedz na „DarekAnuluj odpowiedź

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię