Korespondencja własna: Top of Top Festiwal

3
1330

Gazeta Piastowska jest obecna na wielu koncertach i festiwalach muzycznych. Ale z oficjalną akredytacją do Sopotu wybraliśmy się po raz pierwszy. A konkretnie samotnie wybrał się redaktor Bolesław Bednarz-Woyda. I jak zwykle krytycznym uchem ocenił…

ZJADA mnie moja własna wizja idealnego festiwalu. Jeśli już mowa o jedzeniu to muszę wtrącić słów kilka o… piciu. Sopockie festiwale mają czysto komercyjny i typowo polski charakter – posłuchać czegoś, zjeść i wypić. Wszelakiego rodzaju instalacje handlowe nie podniosły rangi tego wydarzenia. Zwłaszcza przy obecności alkoholu wszelakiej postaci. Artystyczne i estetyczne wrażenia „festiwalowiczów” pozostają w sferach menu procentowych napitków, kebabu, frytek, tudzież innych zachcianek. Nie wykluczając tanecznych pląsów i zazdrości dąsów, gdy sąsiad z rzędu poderwie fetującą „baletnicę”, partnerkę zazdrośnika.
Powiem jeszcze idąc na skróty – czułem się jak na typowym…

POLSKIM WESELU…
Wystarczy? Chyba tak, ponieważ nie zmieni to charakteru wydarzenia sensu stricto artystycznego jakim jest Top of Top Sopot Festiwal firmowany przez TVN.
Festiwalowa patologia polega w całości na zlecaniu organizacji imprezy osobom niekompetentnym i niedoświadczonym w tej branży. Miasto Opole i TVP potrzebowały również lat świetlnych, aby wychować i resocjalizować publikę festiwali piosenki polskiej. Udało się. Chyba jestem jednak skrajnym ascetą skoro nie mogę znaleźć definicji na ten ogólnonarodowy ból, występujący w naszym, polskim życiu publicznym. Zastanawiam się czy nie lepsze byłyby użyć nazwy Top of Top Sopot Dożynki lub Sopot Festyn Ludowy… Podczas koncertowej prezentacji utworów publiczność krąży między budami, robiąc zakupy hektolitrów piwa, innych wyskoków i odpowiedniej zagrychy. Część widowni jest skupiona nad repertuarowym przekazem, inna na towarzyskich, głośnych pogawędkach. Ja przeciętniak staram się wyrwać kontekst artystycznego posłania. Niemożliwe.

Łomot…
…i gama dźwięków zagłuszają teksty piosenek, zwłaszcza tych ambitnych z niebanalnymi tekstami. Ten sam efekt był zauważalny podczas tegorocznego 59 KFPP w Opolu. Prawdopodobieństwo, że będzie w przyszłości lepiej z techniką decybelową jest nikłe. W praktyce wychodzą błędy i usterki. A parametry będą zgrane, gdy amfiteatry wypełni publiczność. To bardzo trudny temat. Koncerty w open air nagłaśnia się prościej, amfiteatry, półzamknięta przestrzeń, kąty ustawienia sprzętu, setki elementów (kilometry kabli, mikrofony, sprzęt muzyczny itd.) stwarzają bariery nie do ogarnięcia.
Przyszedł czas na posłodzenie zakalca. Są ku temu autentyczne powody moich doznań oscylujących między zadowoleniem i zachwytem graniczącym z apogeum. Bowiem również takie momenty były na TOP OF TOP FESTIWAL.

Z akcentem z Przemkowa
SMOLASTY z iście imponującymi tatuażami zanucił „wypijmy za lepszy czas”, otwierając tym samym imprę toastem szczególnym. Ponieważ szanowana przez określoną rzeszę widzów telewizyjnych (i moją osobę) komercyjna telewizja TVN obchodzi 25-lecie. SMOLASTY, popularny i nieprzeciętny raper dal mi dodatkowy motyw, aby traktować trendy hip-hopowe i raperskie z większą uwagą. To jest autentyczny język młodego, często nastoletniego pokolenia, zawierający ich, młodych problematykę i interpretację otaczającej nas rzeczywistości.
MROZU, a jakże, dał tyle megawatów jak Turoszów i Bełchatów razem. Jednym słowem pozytywnie. CUGOWSKI SENIOR, jakaż siła i moc czystego, płynnego śpiewania, ponadto sprawdza się frazesowe „stary człowiek i (morze) może”… LADY PUNK, świetna forma i dowód na to, że dinozaury nadal są w czołówce popularności. Grzegorz HYŻY, tyle się mówi o wykonawcach i gościach Top of Top, ale Hyży to jednak MEGA GWIAZDA. Empatyczny wizjoner, oddający realizm w tekstach, ķtóre sam tworzy duszą i uczuciami.
Patrycja MARKOWSKA, oblegana przez brać reporterską, pracą nad repertuarem, nad pogłębianiem wartości i warunków głosowych umacnia pozycję w czołówce gwiazd polskiej sceny rockowej. KAJA, również w czołówce. Jej piosenkarski surrealizm i pomysły na eksponowanie repertuaru – imponujące. No i nasz dolnośląski z przemkowskimi korzeniami akcent. Zespół LEMON i solista Igor HERBUŚ, wzruszyli mnie, wspominając nieodżałowanego Zbyszka Wodeckiego. Zbyszku – nigdy Ciebie nie zapomnimy!

Poprawiny
Wieczór dnia drugiego, publiczność wszelkimi dostępnymi drogami, zmierza w stronę amfiteatru. Są spóźnialscy, szukanie miejsc, przeciskanie się. Jednym słowem duże zamieszanie w trakcie koncertu. A gdyby tak sprzedawać bilety bez przypisanych miejsc? Spowodowałoby to ruch przyspieszony właścicieli biletów, aby zająć to, jak najlepsze. Taki system stosuje dyrekcja amfiteatru w Opolu, a skutek jest wychowawczy. Publiczność oczekuje na spektakl, a nie odwrotnie. Gwoli ścisłości drugi dzień jest o kilka niebios lepszy. Dopasowano nagłośnienie. Moje uszy (zawodowego stroiciela fortepianów) nie są zagrożone. Większość widowni to przyjezdni. Jest integracja i wymieniane są uprzejmości. Im więcej alkoholu w czubie tym bardziej panowie starają się być dżentelmenami, a panie damami.
Zjawiskowa jest SCENOGRAFIA oraz doskonałe efekty świetlne. Ich reżyseria wymaga bardzo wysokiego poziomu wiedzy – kiedy i w jakim momencie akcentować określone frazy utworów, miksować je z dźwiękiem i rytmiką. Tutaj mój ukłon w stronę reżysera tej bajkowej scenerii. Jest jeszcze jeden twórca i realizator sekwencji scenograficznych – to animator obrazów przekazywanych na telebimy i do obrazów scenicznych. Kunszt był widoczny i artystycznie efektowny. Trochę matrixa, trochę manipulacji komputerowej. BRAWO! Udowodniono jednocześnie, że można rozpalić wizualne doznania bez użycia paliw płynnych, gazów, fajerwerków.

Oprawa…
…choreograficzna skromna a jednocześnie ciekawa. Nie przeładowana dublowaniem układów tanecznych. Reżyseria poprawna, ale bez entuzjazmu. Dużo przerw, bo komercha musi przynosić efekty, nie zapominajmy, że telewizja publiczna jest dotowana z budżetu, a TVN stoi z kapeluszem pod kościołem… (oj chyba mi przypomną ten kapelusz w jakimś momencie). Franczyza ŻABKI jest obecna, a sklep oblegany przez spragnionych. VIP-y mają zapewniony transport limuzynami. Natomiast niektórym gwiazdeczkom „odbija”. Wychodzą zza kulis sceny w asyście ochrony z twarzą zakrytą kapturem, aby nie daj boże ktoś nie oślepł na widok supernowej…
Nagrodę główną BURSZTYNOWEGO SLOWIKA przyznano Michałowi Szpakowi za utwór „24 na 7”. Ckliwa i jękliwa piosenka o miłości. Szpak w TVN-nie to „złotojajeczna kura”. Nagroda słuszna za wokalne predyspozycje Michała, ale wątpliwa za „melodyjność”. Niestety nie potrafię tego zanucić. Zapewne głosująca na ten utwór publiczność TVN-u również dostrzegła wokalną indywidualność artysty. Gdyby tylko jego agent zajął się repertuarem, odpowiednio kompatybilnym z głosowymi predyspozycjami i skalą głosu, oraz znalazł doświadczonego korepetytora, mielibyśmy europejską megagwiazdę. Szpak nie był bezkonkurencyjny. Obsada ubiegających się o nagrodę główną była silna.
W jej gronie Natasza Urbańska, BeMy, Ania Karwan, Wiktor Dydula, Martn Lange i Natalia Przybysz.
Uwagę moją i zachwyt skradł Ralph Kaminski. Co za zbieg okoliczności – Ralph i Michał, obaj pochodzą z Jasła (!). Ralph posiadł talent operowania wokalistyką i głosem, ustawiając moje ucho recenzenta na baczność. Podpatrzyłem na Youtube kilka jego utworów. Zwróciłem uwagę na albumy „KORA” i „ŁÓŻKO”. Ten pierwszy zawiera wybrane utwory z repertuaru Maanamu. Kaminski jest osobowością niezwykle ekspresyjną, wrażliwą. Aranżacje i przejrzystość jego twórczości są genialne. Aksamitny głos, chwilami przypomina mi Artura Rojka z Myslovitz.
Podobał się również zespół KWIAT JABŁONI, z którym współpracuje Ralph.

KOMBI…
…i Marek Sławomir ŁOSOWSKI z chłopakami… To niesamowite uczucie zobaczyć prawdziwych artystów, których nie pokonała pogoń za mamoną, a rzetelną i ciężką pracą dowiedli, że muzyka to ich życie i pasja. Entuzjazm, żywioł na scenie i w Operze Leśnej sięgał zenitu. Przypomnieliśmy sobie ze Sławkiem jedną z pierwszych tras koncertowych, których byłem organizatorem.

 

Podsumowanie: gratulacje dla Telewizji TVN za pokazanie niektórych, ukrytych talentów. Za bajkową scenografię i dość dobrą reżyserię. W niebyt puszczam kąśliwe uwagi względem dnia pierwszego. Cytując staropolskie powiedzenie: „prawdziwa cnota krytyk się nie boi”… Telewizji TVN życzę stu lat wypijając toast otwarty przez SMOLASTEGO.

Bolesław Bednarz-Woyda

3 Komentarze

  1. Świetny artykuł, brawa za bezstronną ocenę dla redaktora i jakże lekki język przekazu nam czytelnikom! Już z niecierpliwością czekam na kolejne sprawozdania z muzycznych wydarzeń.

  2. Redaktorze,
    gratuluję świetnego tekstu. Dzięki Pana, pisanej żywym i barwnym językiem, relacji z festiwalu można poczuć rzeczywistą atmosferę tego wydarzenia. W moim odczuciu relacja urozmaicona, zawierająca fakty oraz osobiste odczucia, w sumie obiektywna.

  3. Od kilku dni z Moim Kotkiem chodzimy w domu i rozmawiamy o festiwalu. Według nas mól, dno i wodorosty. Momentami przerost formy nad treścią. Chyba już czas, powiedzieć tą brzydką prawdę. Ludzie którzy przybywali na tak wspaniałe koncerty zostali w domach. Większość tych wspaniałych festiwali zjadła komercja i biznes z kebabem. Kiedyś tego nie było, wszyscy przychodzili, by być i uczestniczyć. Obecna publika to 500 plus i inna tym podobna patologia, państwo rozdawnictwa. Przychodzą gromadami dla zabicia czasu, sztuczny tłum.Młode odważne Utalentowane osoby nie mają siły przebicia, co za tym idzie nie angażują się. Pozdrawiam Serdecznie Przyjacielu, wspaniałyreportaż.👌👌👌👍👍👍

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię