Apel do Ministerstwa Kultury – otwórzcie nas!

0
889

Państwowe i samorządowe galerie sztuki współczesnej i centra kultury z całej Polski wystosowały list otwarty do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotra Glińskiego, w związku z planowanymi obluzowaniami obostrzeń pandemicznych, które mają obowiązywać od lutego. Do ministerstwa trafił apel z prośbą o rychłe otwarcie placówek, sygnowany przez 29 polskich dyrektorów i dyrektorek instytucji wystawiających sztukę współczesną.

Galerzyści obawiają się, że i tym razem dotknie ich przedłużenie zakazu otwarcia wystaw i placówek, co może mieć katastrofalne skutki dla organizatorów, współpracowników, artystów i odbiorców sztuki. W trosce o los zapomnianych instytucji kultury, których rola w pandemii została zmarginalizowana, które ostatnio przegrały z kretesem w plebiscycie medialnej popularności ze stokami narciarskimi i hotelami, dyrektorzy sieci BWA, galerii sztuki współczesnej i promujących ją centrów kultury zwrócili się do ministra z prośbą o umożliwienie otwarcia wystaw dla zwiedzających od 1 lutego br. Prośbę argumentują negatywnym wpływem zamknięcia dostępu dla publiczności na budowane latami relacje i zaufanie oraz faktem, że kontakt ze sztuką może pomóc ukoić społeczną fobię i dać chwilę wytchnienia w czasach braku bezpieczeństwa i dystansu społecznego. A także faktem, że zamrożenie wystaw to zanik współpracy z artystami i specjalistami z tej branży, a z kolei przy ucinanych dotacjach wpływy z biletów wstępu mogą mieć nieprzecenioną rolę w reperowaniu budżetu instytucji. Jak argumentują autorzy listu, są w stanie zachować i wyegzekwować bezpieczeństwo i zapewnić społeczeństwu coś więcej niż jedynie komfortowy kontakt ze sztuką, bo podkreślają jej terapeutyczną moc dla zestresowanego społeczeństwa.

Głos zabrała także legnicka Galeria Sztuki reprezentowana przez Justynę Teodorczyk. Dyrektorka miejskiej placówki skomentowała inicjatywę następująco: „Z zatrwożeniem obserwujemy jak pandemia skutecznie wypiera kulturę do sieci, gdzie gubi ona żywotność i autentyczność, traci na jakości i na ilości (świadomych odbiorców), jak znikamy ze społecznego horyzontu. Martwi nas fakt, że w ostatnich, styczniowych komunikatach już nawet nie padła nazwa: instytucje kultury i skwitowano nas lapidarnym: pozostałe obostrzenia bez zmian. Rozumiemy, że to jest ciężki czas, ale trudno nam zgodzić się z logiką lockdownu. Chcę też jasno powiedzieć, że nie idzie nam o tłumne spotkania, wernisaże czy wieczory ze sztuką. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni i bezpieczeństwo w pandemii jest naszym absolutnym priorytetem. Pragniemy jedynie otworzyć nasze drzwi dla indywidualnych odwiedzających – paru osób dziennie, często dla ludzi kultury, którym po prostu trudno się bez niej obejść”.

Dodajmy: dla młodzieży, która od miesięcy tkwi w domu, bez rówieśników i rozrywek, dla seniorów, dla których sztuka często staje się jedyną możliwą podróżą w inne rejony życia, przygodą w nieznanym i fascynującym świecie, dla legniczan, dla których wystawa, koncert, film czy wieczór poetycki były strawą dla ducha ważną na równi ze sprawunkami pierwszej potrzeby.

Przypomnijmy. W drugim lockdownie instytucje kultury nieczynne są dla publiczności od 7 listopada 2020 r. Obie galerie sztuki – siedziba główna i Ring (a w rynku poza nimi także Muzeum Miedzi i Galeria Satyrykon) nie udostępniają stacjonarnych wystaw zwiedzającym.

Teodorczyk dodaje: „Nasza placówka, jak każda instytucja, przygotowała wiosną specjalny regulamin (reżim sanitarny) obowiązujący w okresie zagrożenia epidemiologicznego. W myśl jego zapisów w na sali wystawienniczej mogą jednocześnie przybywać maksymalnie 4 osoby. Latem i jesienią nie używaliśmy klimatyzacji na salach (za to ozonowaliśmy je), z powodów bezpieczeństwa skróciliśmy godziny otwarcia ekspozycji, wyłączyliśmy zwiedzanie grupowe i wszelkie spotkania z artystami, zakupy przenieśliśmy do internetu, a sami obudowaliśmy się zabezpieczeniami z pleksi. Na gości przy wejściu na wystawy czekały maski, rękawiczki i dezynfektory oraz piktograficzne instrukcje wizyty w galerii. Nie uważam, żeby w naszej instytucji było bardziej niebezpiecznie niż np. w sklepie, przychodni czy urzędzie, szczególnie, że na wystawach raczej nie ma tłumów, kolejek, rozmów i niczego się nie dotyka”.

Mat. Gsz.

Zostaw komentarz

Proszę wpisz swój komentarz
Proszę wpisz swoje imię